niedziela, 15 grudnia 2013

rozdział 17

*2 tygodnie do ślubu*
*NEYMAR*
Mimo,że obiecałem sobie,że to z Caroline będzie tylko przyjaźnią to i tak  przerodziło się to  w coś więcej. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć,że ją kocham. Wiedziałem,że nie mogę popsuć tego co jest między nią a Alexisem.Nie mogłem tak bardzo skrzywdzić Alexisa,bo był moim najlepszym kumplem w Barcelonie. Sama Caroline nie wiedziała co do niej czuję,nie chciałem tego okazywać.Nie tak zostałem wychowany.Nie wolno psuć czyjegoś szczęścia,dlatego postanowiłem odbudować mój związek z matką mojego syna.Na szczęście udało się.Już jutro będę miał swojego synka i Caro przy sobie,stworzymy rodzinę,o jakiej zawsze marzyłem. Mimo to nigdy nie zapomnę o Caroline,takie uczucie nie trafia się 2 razy w życiu,ale wiem,że nie mogę o nią walczyć. Mam nadzieję,że przez całe życie będzie szczęśliwa z Alexisem,tego im życzę.

*Caroline*
Neymar ułatwia mi tylko sprawę,cieszę się,że Caro przyjedzie,chętnie ją poznam. Życzę im szczęścia. Druga rzecz,która mi ułatwia nie myślenie o Neymarze to to,że zostanę panią Sanchez. Widzę ile radości sprawia to Alexisowi. Zawładnęła nami gorączka przygotowań. Ciągle nie mogę się zdecydować na suknię ślubną, Przy wyborze pomaga mi Shakira i Anto. Jestem im strasznie wdzięczna bo nie wiem czy sama dałabym radę. Kocham całą moją barcelońską rodzinę. Od chwili wysłania zaproszeń na ślub co chwile dostajemy jakieś listy z gratulacjami. Cały barceloński świat oszalał. Wszędzie można znaleźć,chociaż małą wzmiankę o wielkim ślubie słynnego piłkarza Barcelony i jego dziewczyny,która pochodzi z Polski. Niektórzy już robią zakłady czy do ślubu dojdzie czy nie,jak będziemy wyglądać i czy wydarzy się coś co zakłóci nasz ceremonię. Troche denerwujące są takie rzeczy,ludzie traktują nas jak jakiś innych ludzi a tak naprawdę jesteśmy tacy sami jak oni. Tylko dlatego,że Alexis jest piłkarzem to już szukają jakiś sensacji. Staramy się na to nie zwracać uwagi,liczy się tylko nasze szczęście.

*Tydzień do ślubu*
*Alexis*
Jeszcze tylko tydzień i stracę swoją wolność i stanę się mężem Caroline. Nigdy nie sądziłem,że jakaś kobieta zawróci mi w głowie tak jak to zrobiła Caroline. Starczył nam niecały rok znania się i już bierzemy ślub. Takie uczucie nie trafia się 2 razy w życiu. Wiem,że będziemy razem przez całe nasze życie,będziemy się nawzajem wspierać do końca naszych dni. Codziennie będziemy się cieszyć, z tego,że jesteśmy razem. Nigdy nie poczujemy nudy w naszym związku. Nasze życie nigdy nie przerodzi się w szarą monotonię,ponieważ nasze uczucia są prawdziwe i jedyne.Nic i nikt tego nie zmieni. Jestem pewien. Za parę lat postaramy się o dziecko,nigdzie się nam nie spieszy. Caroline jest jeszcze trochę za młoda,żeby być matką. Zobaczymy co przyniesie nam czas. Nasze życie w pewnym stopniu będzie zależało od mojej kariery piłkarskiej.Na razie będę się cieszył z gry w Barcelonie i mam nadzieję,że długo to potrwa.
Chłopacy czyli Alves,Gerard i Cesc szykują mój wieczór kawalerski,już wiem,że będzie się działo i cała Barcelona zapamięta tę imprezę,a ja będę miał o czym opowiadać moim dzieciom a potem wnukom. Do ślubu został tydzień,z dnia na dzień coraz bardziej się denerwuję,że coś nie wyjdzie. Chcę,aby ten dzień był najpiękniejszym dniem w naszym życiu. Dam Caroline wszystko co zechce,będą o nas pisać w książkach,bo jesteśmy przykładem najprawdziwszej miłości,która nigdy nie wygaśnie. Nasza miłość jest z dnia na dzień coraz silniejsza.

*Caroline*
Dni do ślubu strasznie szybko lecą. Już nie mogę się doczekać aż powiem najważniejsze w moim życiu TAK. Wszystko już jest gotowe. Niedługo przyleci rodzina Alexisa z Chile. Już czuć to ślubne zamieszanie. Jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Chociaż jest jedno,ale.... Ciągle myślę o Neymarze,nie mogę o nim zapomnieć. Moje uczucia się we mnie duszą,ale wiem,że nie mogę nic powiedzieć Neymarowi co czuję,jesteśmy przyjaciółmi i tak musi zostać. On jest szczęśliwy z Caro a ja z Alexisem. Dalej w miarę możliwości codziennie ze sobą rozmawiamy czy wychodzimy na spacery. Przy nim czuję się trochę inaczej niż przy Alexisie,ale to nie jest tak,że lepiej. Po prostu inaczej. To co czuje do Alexisa a to co do Neymara,to dwie różne sprawy. Nie potrafię tak do końca rozgryźć tej poplątanej sprawy z Neyem.
Każdego dnia jak się budziłam,wyobrażałam sobie całą ceremonię,z dnia na dzień rosło podniecenie.     Z Alexisem było nam cudownie,już nic nie przeszkadzało mi,miałam czyste sumienie. Dałam radę pozbyć się tego wszystkiego z mojej głowy.Liczył się tylko ślub.Mój wieczór panieński był przygotowany przez Shakirę. Jak zwykle się spisała i impreza była cudowna. Obyło się bez jakiś zamieszań.Wszystko było idealne. Na następny dzień Anto i Shakira pomogły mi się przygotować do ceremonii. Alexisa dalej nie było,mieliśmy się spotkać pod urzędem,ale sądziłam,że pojawi się w domu. Dostałam smsa : "Witam panią Sanchez widzimy się w urzędzie,o nic się nie martw,wszystko wziąłem ze sobą. Kocham Cię~Twój na zawsze"
Po przeczytaniu tego,na mojej twarzy gościł uśmiech przez cały czas,aż do momentu pojawienia się pod urzędem. Kiedy miałam wysiąść z limuzyny, zawładnął mną stres. Dopiero wtedy zaczęłam się denerwować. Zauważył to mój tato.
-Wiem,że nasze relacje nie są takie jakie powinny być,ale cieszę się,że mnie zaprosiłaś na ślub. Jestem dumny,ale i tak się stresuję tym wszystkim. Ty nie powinnaś,wyglądasz pięknie a za chwilę twoje życie zmieni się o 180°. Zobaczysz,że będzie inaczej,wasze uczucie będzie mieć inne znaczenie. Ślub to wasza najważniejsza decyzja,życzę wam szczęści do końca życia. Kocham cię.- nie potrafiłam nic powiedzieć na jego słowa,po moich policzkach ciekły łzy,byłam szczęśliwa,że odzyskałam ojca. Cieszyłam się,że będzie ze mną podczas tak ważnego dnia. Przytuliłam go i wysiedliśmy z auta. Ruszyliśmy w stronę wejścia. Wszystkie oczy były na nas zwrócone,nie było osoby,która by czegoś nie szeptała. Każdy kto mógł robił zdjęcia. Byłam szczęśliwa. Moje sny się spełniały. Nie sądziłam,że kiedyś coś takiego mnie spotka. Mam nadzieję,że moje życie będzie dalej takie kolorowe. Kiedy zobaczyłam czekającego na mnie Alexisa moje serce zaczęło mocniej bić. Do ceremonii zostało kilka chwil,miałam czas,żeby z kimś porozmawiać. Zauważyłam wzrok Neymara,mimo uśmiechu jego oczy były smutne. Podeszłam do niego i spytałam co się stało.
-Nic mi nie jest,wydaje ci się. Cieszę się,że moja przyjaciółka bierze ślub,jestem z was dumny. - Przytuliłam go i chciałam wrócić do Tito,ale Neymar złapał mnie za rękę.
-Caroline,kocham cię. Przepraszam,że mówię to właśnie teraz,nie potrafiłem zostać obojętny. Boli mnie serce,że to Alexis a nie ja tam stoję. Jestem głupcem. Naprawdę nie chcę ci psuć ślubu,ale chcę żebyś to wiedziała. - Nagle wszystko wywróciło się do góry nogami. Podczas ślubu inny mężczyzna wyznał mi miłość. Mężczyzna,do którego też czułam to samo. Nic nie odpowiedziałam tylko tak po prostu odeszłam. Mój humor strasznie się zmienił. Cały czas myślałam o tym co się stało,ale podjęłam decyzję,że zostaję panią Sanchez i nic się nie zmieniło. Chciałam mieć wszystko za sobą. Nie wiem jak doszłam do ołtarza byłam nieobecna,tak jakby w innym świecie. Przyszedł czas na wypowiedzenie regułki i na TAK. 
-Caroline powtarzaj za mną........... - w tym momencie miałam powiedzieć TAK,ale w mojej głowie pojawiła się scena z Neymarem. Poczułam się słabo, zawirowało mi w głowie i tak po prostu puściłam rękę Sancheza:
-Nie moge tego zrobić,Alexis bardzo cię kocham,ale jednak to nie to czego chcę. Przepraszam wszystkich,wiem,że moje zachowanie jest podłe,ale nie chce do końca życia tego żałować. Alexis,jesteś spełnieniem moich marzeń.Bardzo pragnęłam tego ślubu i takiego życia,ale jednak to nie to. Jeszcze raz wszystkich przepraszam i proszę nie próbujcie mnie zatrzymać. - zostawiłam welon,bukiet kwiatów i wyszłam. Przy drzwiach stał Neymar:
-Ney,ja też cię kocham,przepraszam za wszystko,ale tak będzie lepiej. Będzie lepiej jak stąd odejdę i jak wszyscy o mnie zapomnicie,nie chce żyć wiedząc,że miłość do Alexisa,która jest tą prawdziwą w jakimś stopni jest zakłócona przez miłość do ciebie. Nie chce krzywdzić ani siebie ani was. Tak będzie lepiej. Powodzenia.
Pierwszy i ostatni raz go pocałowałam i odeszłam. Nie wiem co dalej się działo w urzędzie,bo wsiadłam do pierwszej lepszej taksówki i pojechałam na lotnisko. Kupiłam bilet na pierwszy lepszy samolot i poleciałam. Nie chciałam o nikim pamiętać,chciałam zmienić swoje życie i już nigdy się nie zakochać. Mimo tych wspaniałych wspomnień nie chciałam pamiętać Alexisa.
____________________________
****
Jak widać spełnione sny to nie wszystko. Nawet te najpiękniejsze,które stają się rzeczywistością mogą przerosnąć. To,czego bardzo pragniemy może się zmienić. Musimy doceniać nasze życie i to co mamy. Nie oczekujmy zbyt dużo od siebie,bo możemy skrzywdzić samych siebie oraz  innych. Do dziś nie wiem,dlaczego tak postąpiłam,ale staram się o tym nie myśleć. Już nigdy nie kontaktowałam się z "moją" barcelońską rodziną. Przestałam oglądać mecze Barcelony,chciałam o wszystkim zapomnieć,tak jakby to był jeden,wielki sen. Nikt nie wie co się ze mną stało,gdzie jestem i czy w ogóle żyję i tak jest najlepiej. Rozpoczęłam nowe życie.Jestem i będę samotna. Napisałam jedną książkę o moim życiu,jako anonimowa autorka  i to był ostatni etap tej pięknej opowieści z mojego życia. Pamiętajcie nic nie trwa wiecznie.
KONIEC.

 ______________________

Mam nadzieję,że mnie nie zabijecie za ten rozdział. Dziękuję wszystkim i za wszystko. Jesteście najlepsi :)
 

piątek, 13 grudnia 2013

rozdział 16

..." piłkarze dostali dzień wolny. Neymar miał polecieć do Brazylii załatwić sprawy ze swoją byłą.Trzymałam za niego kciuki,bardzo chciałam,żeby był szczęśliwy.Nie minęły 3 dni,a on już wrócił.Caro nie chciała w ogóle z nim rozmawiać,olała go,odrzuciła,miała gdzieś jego starania.Nie doszli do porozumienia,ale Neymar postanowił sobie,że łatwo się nie podda. Od razu po powrocie przyjechał do mnie.Byłam sama,a mój przyjaciel chciał ze mną porozmawiać. Miła kolacja,alkohol,dużo rozmawialiśmy.Obiecałam,że mu pomogę jak tylko będę mogła.Nie zostawię go tak. Za duża ilość alkoholu uderzyła mu do głowy. Zaczął coś bredzić,że jak chcę mu pomóc to mam zostawić Alexisa i być z nim bo bardzo mnie kocha,że dzięki mi,będzie mu łatwiej zdobyć prawa do syna. Zaczął się do mnie zbliżać,całować. Na początku poddałam się jego urokowi.Mimo zaćmionego umysłu odepchnęłam go,zaczęłam krzyczeć na niego. Powiedziałam,że w ten o to sposób zniszczyła naszą przyjaźń,że już nigdy mu na nowo nie zaufam. Kazałam mu wyjść. Był cały roztrzęsiony,wybiegł. Wsiadł do samochodu. Nie obchodziło mnie to,że był pijany. Poszłam się kąpać i spać. Następnego dnia w porannych wiadomościach,usłyszałam o wypadku pijanego,młodego piłkarza z Brazylii,dopiero po chwili dotarło do mnie,że to Neymar miał wypadek,był w złym stanie.Wpadłam w histerie,zaczęłam się obwiniać."
Nagle obudziłam się z wielkim płaczem.Leżący obok mnie Alexis nie miał pojęcia co się dzieje. Objął mnie i powoli przyciągnął do siebie,ale ja zrzuciłam jego rękę i wybiegłam do salonu,aby zadzwonić. Coś kazało mi zadzwonić do Neymara,musiałam się upewnić,ze wszystko jest w porządku,mimo,że to był tylko sen. Jeden sygnał,drugi....piąty i nic. Nie odbierał,zaczęłam się denerwować. Obok mnie stał Aleixis,patrzył się na mnie pytająco.Gestem ręki pokazałam mu,żeby zaczekał a sama po raz kolejny wykręciłam numer Brazylijczyka. W końcu odebrał,aż mi ulżyło.
-Czemu nie odbierasz ? Ile razy mam do ciebie dzwonić?!
-Caroline spokojnie,brałem prysznic,za 3 godziny lecę do Brazylii,w końcu,muszę wszystko pozałatwiać.
-Już myślałam,że coś się stało. Możemy się spotkać za nim wylecisz ? To pilne!
-No dobrze,podjadę do waszego domu za około godzinę,przy okazji będę miał bliżej na lotnisko.
-Ok,to czekamy. - i się rozłączyłam.
Wzięłam Sancheza za rękę i poszliśmy do kuchni.Zaparzyłam kawę i zaczęłam opowiadać o moim śnie. Alexis uwarzał,że za bardzo się martwię. Było widać,że jest zazdrosny. Znowu musiałam mu tłumaczyć,że Neymar jest moim bliskim przyjacielem i nie musi się czuć zagrożony,a to,że się o niego martwię to jest logiczne. Po prostu chcę,aby mój przyjaciel był szczęśliwy.Wiedziałam,że nawet jeśli Alexis nie jest tym wszystki zadowolonym to i tak  dalej będę pomagać Naymarowi. Alexis wyszedł do Leo pograć w fifę,standard.Czekając na Neymara  ,zrobiłam sobie kawę i razem z Alexem na kolanach,oglądałam jakiś film. Sama nie wiem co to było po prostu tak o się patrzyłam w ten telewizor. Zadzwonił dzwonek do drzwi,nawet nie chciało mi się wstawać.Krzyknęłam :"otwarte" i wszedł Ney. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech.Chłopa podszedł do kanapy i mnie przytulił na przywitanie.
-Czemu chciałaś się spotkać ?
-Chciałam się upewnić,że wiesz co robisz. A co będzie jeśli ona Cię po raz kolejny odrzuci ?
-Pójdę do sądu,mój syn jest najważniejszy. Ale na razie trzymam się opcji,że wszystko będzie dobrze.
Caroline,słuchaj będę się juz zbierał.Trzymaj za mnie kciuki - ucałował moje czoło i wyszedł.
Pomachałam mu. Od razu jak wyszedł z mojego domu poszłam na górę wziąć prysznic. W mojej głowie cały czas kotłowały się te same myśli. Ciągle w głowie miałam Neymara,darzyłam go jakimś dziwnym uczuciem.To było złe. Sama jeszcze nie wiedziałam co to za uczucie,ale to nie była tylko przyjaźń.Bardzo kocham Alexisa,jest on spełnieniem moich snów.Nie mogę go zranić,nie mogę się zatracić w uczuciach do innego mężczyzny.Alexis jest tym jedynym,ja to wiem,tylko moja wewnętrzna ja świruje. Muszę jakoś to zatrzymać.
*3 dni później*
Od wyjazdu Neymara minęły 3 dni,przez ten czas w ogóle się nie odzywał ani słówkiem. Nie chciałam mu przeszkadzać,czułam,że wszystko mu się ułożyło. Starłam się o nim nie myśleć. Całą swoją uwagę zwróciłam ku Alexisowi. Było nam cudownie razem,nie chciałam niczego popsuć. Ale tam w głębi coś nie dawało mi spokoju. W każdej wolnej chwili,mimo moich starań,wtrącały się myśli o Neymarze. Czas załatwić ślub,chciałam zrobić to jak najszybciej.
-Alexis ?
-Tak kotku  ?
 -Weźmy ślub jak najszybciej,co Ty na to ?
-Ale to nei czekamy do tego czerwca ?
-W sumie to chciałabym jak najszybciej być panią Sanchez....
-Twoje słowo jest moim rozkazem. Nawet dziś możemy jechać do urzędu i znaleźć jakiś wolny termin. Pasuje ?
-Jak najbardziej.To ja idę się ogarnąć,daj mi jakieś 20 min i możemy jechać.
*ALEXIS*
O kurcze,strasznie się ucieszyłem. Nie muszę czekać,już nawet za tydzień będziemy małżeństwem. Jestem z niej dumny.Jesteśmy razem już jakiś czas,ale to nie to samo co małżeństwo. Będzie mieć moje nazwisko,będzie częścią mnie. Nic już do szczęścia nie będzie mi potrzebne. No chyba,że dziecko,ale z tym nie ma co się spieszyć.Na razie musimy się nacieszyć sobą. Wyszedłem szybciutko na spacer z psem,w tym czasie Caroline się szykowała.

*CAROLINE*
Nie mogłam się doczekać aż poznam datę jednego z najważniejszych dni mojego życia.Alexis już czekał na mnie w samochodzie. Z wielkim uśmiechem wyszłam z domu i zajęłam miejsce pasażera.Przez całą drogę do urzędu rozmawialiśmy o ślubie,o gościach, o naszych kreacjach i nawet o wymarzonym prezencie ślubnym. Oboje byliśmy tym podnieceni. Niesamowita sprawa. Lubiłam,gdy Alexis patrzył na mnie wzrokiem przepełnionym miłością,sprawiało mi to wielką przyjemność i wiedziałam,jak bardzo mnie kocha.Załatwianie sprawy w urzędzie nie zabrało nam dużej ilości czasu. Już za niecałe 3 tygodnie będziemy małżeństwem,dokładnie 5 marca. Wracając do domu,podjechaliśmy do sklepu,aby kupić wino i coś na kolację. Musieliśmy uczcić nasz sukces.
Następnego dnia wzięliśmy się za wysyłanie zaproszeń m.in do państwa Pique,Messi,Alvesów,praktycznie do wszystkich piłkarzy Barcelony. Postanowiłam wysłać zaproszenie do Tito. Alexis pisał do swojej rodziny,ja juz nie miałam do kogo. Zastanawiałam się czy zaprosić Dominikę,ale nie byłam pewna,zostawiłam to na później. Wysłaliśmy wszystkie zaproszenia. O nic nie musieliśmy się martwić,resztą zajmie się urząd. Oni rezerwują miejsce na ceremonię oraz na wesele. Musieliśmy jeszcze tylko wymyślić miejsce na podróż poślubną.Nagle ktoś zapukał do drzwi. To Neymar,chciał mnie zaprosić na spacer. Alexis akurat wybierał się na siłownię,więc się zgodziłam.Ney był bardzo szczęśliwy. Zaczął opowiadać mi o swoim pobycie w Brazylii. Wszystko mu się ułożyło.Za parę dni przyleci jego dziewczyna i będą tworzyć szczęśliwą rodzinę. Coś mnie ukłuło w serce i jakoś tak dziwnie mi się zrobiło. Cieszyłam się,że wsyzstko się ułożyło,bo przynajmniej nie będzie mnie kusił.Miałam tylko nadzieję,że nasze stosunki się nie zmienią i dalej będziemy mieć nieograniczony kontakt. Przy okazji wręczyłam mu zaproszenie na ślub. Ucieszył się,że w końcu się zdecydowaliśmy. Poszliśmy na obiad do najlepszego baru w Barcelonie.Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Po skończonym obiedzie,Neymar odprowadził mnie do domu,gdzie czekał Alexis.
-Słuchajcie jak już Caro przyjedzie to zapraszamy was na obiad. Jeszcze się zgadamy. Pasuje wam - spytał się Neymar- No pewnie chętnie przyjdziemy,prawda Alexis ?
-No jasne,ale musisz mi obiecać,że rozegramy rewanż. - szturchnęłam go łokciem w żebra. Znaczy się chętnie poznam twoją dziewczynę i synka
. Więc do zobaczenia na treningu.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Neymar pojechał do siebie,a my poszliśmy oglądać film. Długo nie mogliśmy się zdecydować,co będziemy oglądać. W końcu wybraliśmy horror. Strasznie się bałam. Alexis siedział skupiony. Wtuliłam się w niego. Fajnie jest czuć bliskość i ciepło drugiej osoby. Poczucie bezpieczeństwa to podstawa. Sama nie wiem kiedy usnęłam,ale jak się obudziłam to byłam w łóżku,w sypialni a Alexis już spał.Pocałowałam go w policzek i poszłam spać dalej. 
____________________________________________________
Hej wszystkim,powoli się zbliżamy do końca tej historii. Dziękuję,że jesteście ze mną. Liczę na największą liczbę komentarzy ;)

środa, 20 listopada 2013

rozdział 15

Lekkie szarpnięcie obudziło mnie.Rozejrzałam co się dzieje.Nic wielkiego,w końcu wylądowaliśmy. Poczekałam aż wszyscy zaczną wysiadać i napisałam smsa do Sancheza.Wyszłam do holu,a on już tam siedział.Na mój widok,na jego twarzy pojawił się najpiękniejszy uśmiech,aż zrobiło mi się lepiej na sercu.Nie mogłam się doczekać,aż się do niego przytulę,od razu rzuciłam mu się w ramiona. Tak miło było poczuć jego silne ramiona na moim ciele.Na razie nie chciałam poruszać tematu dotyczącego tego co działo się w Polsce.Zacznę z nim rozmawiać jak uznam,że jestem na to gotowa.Teraz chce się nacieszyć jego bliskością.
-Alexis,kocham cię
-No ja mam nadzieję - powiedział to i mnie pocałował.Kochałam jak to robił. Dzięki jego pocałunkom zapominałam o bożym świecie,liczył się tylko on. Nie było mnie tylko 3 dni,a gdy weszłam do domu przywitał mnie mój pies,Alex.Urósł,ale dalej był taką słodką kuleczką.Labrador,zaraz będzie olbrzymem. Schyliłam się i wzięłam go na ręce. Zaczął mnie lizać. Taki słodziak.Nagle podszedł do nas Alexis :
-Ej mały zmiataj stąd to moja dziewczyna i teraz moja kolej - zabrał mi psa i odłożył go na podłogę,a mnie zaczął całować. Czułam jego dotyk.Dotyk,który dawał mi niesamowite poczucie bezpieczeństwa. Raz dwa i przenieśliśmy się do sypialni. Jak zwykle było cudownie. Alexis jest taki cudowny i delikatny. Bardzo dobrze się rozumiemy,mam nadzieję,że będziemy parą idealną a małżeństwem jeszcze lepszym.
*ALEXIS*
Caroline jest najlepszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała. Ona jeszcze nie wie,ale wszystko co dotyczy ślub jest już załatwione. Za niecałe pół roku zostaniemy małżeństwem. Dzień ślubu,będzie najpiękniejszym i niepowtarzalnym dniem naszego życia.Nigdy jej nie skrzywdzę.Będziemy razem na dobre i na złe.Wszyscy będą nam zazdrościć naszej wiecznej miłości. Kiedy wszystko tak obmyślałem,moja dziewczyna właśnie się obudziła. Obdarowała mnie swoim cudownym uśmiechem i pocałowała moje usta. Spojrzałem na zegarek i stwierdziłem,że muszę się spieszyć. Zbieglem na dół do kuchni i zacząłem przygotowywać śniadanie. Carolnie zeszła za mną i się śmiała,że jak zwykle robię wszystko na biegu.
-Ty tam się nie śmiej tylko mi pomóż.
-No dobra,dobra panie naburmuszony.
-Nie pozwalaj sobie za dużo. Słuchaj mała jedziesz ze mną na trening ? Chłopacy się ucieszą,że w końcu cię zobaczą.Nie mogę słuchać już tych pytań na twój  temat,dobrze będzie jak im się pokażesz i udowodnisz,że wszystko jest ok,że dalej jesteś ze mną.
-No ok tylko,że muszę się iść odświeżyć i jakoś sensownie ubrać,więc rób sam śniadanie a ja lecę-podeszła,pocałowała mnie i pobiegła na górę.
Uwielbiam,kiedy jest taka szczęśliwa. Mógłbym się patrzeć na nią godzinami,ciągle niewierze,że aż tak dobrze nam się układa,wcześniej myślałem,że takie rzeczy to tylko w filmach.Nie potrafię sobie wyobrazić życia bez niej.Odkąd ją poznałem moje życie nabrało innych barw.
*Caroline*
Jeszcze tylko musiałam się uczesać i mogłam iść. Cieszyłam się,że zaproponował mi,żebym pojechała z nim na ten trening.Dawno nie widziałam chłopaków i przy okazji się oderwę na chwilę od tej rzeczywistości.Zeszłam na dół,Alexis już czekał przy drzwiach.
-No w końcu,już myślałem,że będę musiał jechać sam.
-Już nie marudź,tylko wychodź bo się spóźnimy.
-No przecież już idę
Nie wiem czemu,ale oboje zaczęliśmy się śmiać.Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy na trening.Ja poszłam na trybuny a Alexis szybko pobiegł się przebrać.
-Alexis pięć kółek karnych.Raz,dwa.-krzyknął w jego stronę trener.
-Tak jest,trenerze - Alexis popatrzył się na mnie z miną w stylu "to twoja wina" a ja tylko pokazałam mu język.
Czułam,że przez cały czas się ktoś na mnie patrzy.No tak to fotoreporterzy,dziś trening otwarty. Po skończonej sesji treningowej,zeszłam do parkingu i tam czekałam na Sancheza. Nagle podszedł do mnie Neymar i spytał się czy wybiorę się z nim na spacer. Zgodziłam się i umówiliśmy się na wieczór,miałam nadzieję,że Alexis nie będzie miał nic przeciwko.
-Caroline misiaczku,dziś wieczorem jadę pograć w fifę z Leo,zostaniesz w domu czy jedziesz ze mną ?
-Dobrze się składa,wieczorem idę na spacer z Neymarem.
-No ok,tylko grzecznie mi tam proszę.Nie chciałbym zniekształcić tej  pięknej  buźki Neya
-Spokojnie,dobrze wiesz,że to tylko przyjaciel - pocałowałam go w policzek-Dobra chodź już jestem głodna.
Wsiedliśmy do samochodu i powoli wyjechaliśmy z parkingu i wróciliśmy do domu. Zamówiliśmy sobie pizzę,bo nie chciało się nam gotować. Popołudnie zleciało szybko,ale było przyjemne. Alexis wyszedł koło 18,a ja czekałam na Neymara. Szybko zrobiłam sobie zdjęcie na instagrama z Alexem i usłyszałam dzwonek do drzwi. Jeszcze tylko wzięłam torebkę i byłam gotowa. Ney był jakiś smutny. Szliśmy przez dłuższą chwilę w milczeniu.
-Ney,coś się stało,czemu jestes taki smutny ?
-Słuchaj Caroline,nie mam z kim pogadać,jesteś moją jedyną przyjaciółką.Nie chciałem o tym rozmawiać z Alvesem,pomyślałem,że tutaj jest potrzebna kobieca ręka.
-No to opowiadaj,chętnie ci pomogę.
Usiedliśmy na piasku,słońce już powoli zachodziło i było trochę chłodno.
-No bo to jest tak,że tam w Brazylii jest mój synek,którego bardzo kocham,ale nie mam jak się nim zajmować.nie mam sznas na żadne prawa. Nawet jeślibym chciał to nie dałbym sobie z tym rady.Jestem sam.Dużo trenuje i nie potrafiłbym tego pogodzić z zajmowaniem się dzieckiem. Ze swoją byłą dawno się rozstałem i bardzo tego żałuję. Zastanawiam się,czy zacząć się starać,żebyśmy znowu byli razem.Wtedy ona przeprowadziłaby się do mnie i nie byłbym już sam i przy okazji mógłbym widzieć jak mój syn dorasta. Już sam nie wiem co mam zrobić - mówił to,a po jego policzkach spływały łzy,było widać,ze bardzo mu zależy.
Objęłam go swoim ramieniem - to naprawdę skomplikowana sprawa,ja na twoim miejscu zastanowiłabym się czego tak naprawdę chcę. Bo jeżeli sądzisz,że mógłbyś być jeszcze raz ze swoją byłą,to nie czekaj ani chwili dłużej tylko to pokaż.Stwórzcie razem idealną rodzinę dla waszego synka póki jeszcze nie jest za późno.
-Masz rację,zastanowię się,ponieważ już brakuje mi miłości.Nie mogę trafić na żadną kobietę odkąd zerwaliśmy z Caro.Ciągle o niej myślę.Dla mojego syna zrobię wszystko.Musze polecieć do Brazylii,tylko poczekam na chwilę wolnego.Bardzo ci dziękuję Caroline,ulżyło mi i teraz jestem pewien,że dalej kocham Caro i chcę z nią stworzyć prawdziwą rodzinę.
-No i super,będę za was trzymać kciuki.A teraz chodźmy na jakiegoś drinka czy coś,bo Alexisa i tak nie ma w domu.
Wstaliśmy i poszliśmy do centrum. Po drodze rozmawialiśmy,śmialiśmy się i robiliśmy sobie śmieszne zdjęcia jak prawdziwi przyjaciele. Neymarowi humor się poprawił.Jest naprawdę wspaniałym facetem,cieszę się,że ich wszystkich poznałam. Codziennie rano się zastanawiam co by było gdybym ich wszystkich nie poznała. To wszystko dzięki temu,że wybrałam się na ten pamiętny mecz z Tomkiem i,że mam taką pasję jaką jest piłka.
Cały wieczór spędziła, z Neymare,jak wróciłam do domu to Sancheza jeszcze nie było.Norma,jak jedzie pograć to wraca dopiero koło 2 w nocy. Poszłam na spacer z Alexem,jak wróciłam to poszłam się wykąpać a potem poszłam spać,nawet nie miałam siły czekać na swojego chłopaka. Mój pies położył się koło mnie,aż zrobiło mi się za ciężko,ale za nim zdołałam go zwalić to usnęłam. Śniło mi się,że...
_______________________________
No i mamy kolejny rozdział. Czekam na wszelkie opinie. Pozdrawiam :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ,pamietajcie ♥




poniedziałek, 18 listopada 2013

rozdział 14

Nadszedł czas wylotu do Wrocławia,chciałam mieć to wszystko z głowy. Miałam odbyć tę podróż całkiem samotnie. Trochę się bałam tego wszystkiego. Przy normalnym myśleniu trzymało mnie tylko to,że mam się spotkać z przyjaciółką....byłą przyjaciółką. Alexis musiał zostać w Barcelonie,bo miał ważne treningi,przynajmniej miał kto zaopiekować się psem.
Podróż strasznie mi się dłużyła,wydawało  się,że trwa to całą wieczność. Chciałam mieć to wszystko jak najszybciej z głowy. Z lotniska musiałam dojechać jakims autobusem pod dom.
Gdy już się przed nim znalazłam. Zatrzymałam się i wzięłam głęboki oddech. Dopiero po chwili przeszłam przez próg. Poczułam ukłucie w sercu. Łzy same napłynęły mi do oczu. Wolnym krokiem podeszła do schodów,aby wejść do swojego byłego pokoju. Miałam jeszcze godzinę do przyjazdu agenta nieruchomości. Nie miałam siły tam wejść. W mojej głowie pojawiło się mnóstwo wspomnień. Całe życie spędziłam w tym domu,wraz z moją mamą. Przypominały mi się wszystkie chwile te dobre i te złe.Wszystkie imprezy,spotkania i obiadki rodzinne. Każda wylana łza i każdy uśmiech. Ten dom jest częścią mnie,a ja częścią jego. Coś tam w sercu mi mówiło,że nie mogę sprzedać tego domu,ale wiedziałam,że muszę to zrobić,ponieważ bezsensu jest to,aby stał taki pusty. Usiadłam na tych schodach i płakałam. Nie wytrzymałam tego napięcia,pękło we mnie to co udało mi się wypracować w Barcelonie. Znowu powróciła do mnie sprawa mojej mamy. Czemu podjęła taką decyzję ? Nagle wstałam,w sumie sama nie wiedziałam co robię i po co. Poszłam do pokoju mamy. Zaczęłam czegoś szukać,nie było to nic konkretnego. Po prostu chciałam się czegoś dowiedzieć i liczyłam,że znajdę jakiś znak,coś co pomoże mi to wszystko zrozumieć.Przeszukałam każdą szufladę i każdą szafkę,gdy już zwątpiłam,że coś znajdę,moim oczom rzucił się pewien karton. Nie znałam jego zawartości. Jak najszybciej chciałam zobaczyć co tam się znajduje.Zdecydowanym ruchem zdjęłam pokrywkę i zaczęłam wyciągać kartki,które tam były. Były to jakieś listy,zdjęcia i dokumenty. Każdy świstek papieru dokładnie przestudiowałam.W jednym momencie byłam zła,już nie płakałam ze smutku tylko z tej pieprzonej świadomości,że przez całe życie byłam okłamywana. Moja matka....była zwykłą dziwką. Ta cała miłość z Tito była tylko przykrywką,ona chciała wyciągnąć od niego kasę. Głupi zakład. Moja matka wrobiła go w dziecko,wrobiła go,że jest moim ojcem. On ją naprawdę kochał a ona tylko chciała znaleźć sobie przydupasa,który zapłaci za jej błędy. Przez całe życie udawała takie niewiniątko. Nagle sobie przypomniałam,że kiedy ona umarła dostałam list,którego jeszcze nie przeczytałam. Szybko zaczęłam go szukać w torebce.W końcu się znalazł. Szybko go przeczytałam i aż mnie zamurowało. Moja matka wszystko mi w nim wyjaśniła,cały czas przepraszała.Ale teraz to za późno. Byłam zła,przez jedną wiadomość zmienił mi się cały pogląd na tę sprawę,chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść. Ktoś zapukał do drzwi,zbiegłam na dół.
-Dzień dobry czy to pani Car..-zanim dokończył mówić już mu odpowiedziałam
-Tak to ja,dobrze,że pan już przyszedł,od razu przejdźmy do rzeczy.
Agent wręczył mi jakąś umowę przejrzałam ją i bez wachania podpisałam i podałam numer swojego konta.
-Czy to juz wszystko,mogę stąd wyjść ?
-Jeżeli nie ma pani żadnych pytań,to może pani zabrać swoje rzeczy,oddać klucze i jest pani wolna.
Pobiegłam szybko na górę,zabrałam kilka drobiazgów i już byłam na dole. Zwinnym ruchem,rzuciłam klucze agentowi i bez słowa wyszłam.Zadzwoniłam do Domy i powiedziałam jej,że zaraz po nią przyjdę.
Zapukałam do drzwi i od razu mi je otworzono. Doma była już gotowa i od razu poszłyśmy w kierunku naszej ulubionej kafejki,gdzie chodziłyśmy za starych,dobrych czasów.
-Hej Caroline,dobrze wyglądasz.
-Hej,dziękuje bardzo.
-Wiesz słyszałam,że twoja mama nie żyje....tak mi przykro.
-Dobra daj spokój,widocznie tak musiało się stać,nie chcę o tym rozmawiać.
Po moich słowach Dominika już nic się nie odezwała, szłyśmy w ciszy.
Weszłyśmy do kafejki,zajęłyśmy miejsce i zaraz podszedł kelner.Zamówiłyśmy 2 kawy i po kawałku ciasta.Nagle Doma zaczęła mówić
-Wiem,byłam głupia.Żałuję,że w ogóle z tobą nie odpisywałam na twoje wiadomości ani nic. Po prostu czułam się z tym wszystkim samotna,tak nagle wyjechałaś,nikogo prócz ciebie nie miałam.Teraz wiem,że przeze mnie skończyła się ta przyjaźń,wiem,że to wszystko to ja zepsułam,ty się starałaś a ja tak po prostu to odrzuciłam. Czy nie jest za późno ? Mogę to jakoś naprawić ?
-Domi słuchaj,to już za późno,ja się starałam a ty miałaś to wszystko w dupie. Mam innych przyjaciół,żałuję,że to się tak skończyło,ale naprawianie czegoś co wygasło nie ma najmniejszego sensu.Już sprzedałam dom,nic mnie tutaj nie trzyma,chcę zapomnieć. Raczej już nie będę tutaj przylatywać nie mam dla kogo. Wrocław stanie się zamkniętym etapem mojego życia.Przepraszam- powiedziałam to i wyszłam,moja była przyjaciółka nie próbowała mnie zatrzymać,patrzyła się na mnie z niedowierzaniem i ze łzami w oczach.
Szłam przed siebie nawet się nie odwracałam. Od razu poszłam na lotnisko,chciałam jak najszybciej znaleźć się w Barcelonie. Chciałam poczuć bliskość Alexisa. Kocham go najmocniej,jest mi najbliższą osobą,poza nim nie mam nikogo innego. To moja rodzina. Po powrocie chciałam spotkać się z Tito,aby wszystko wyjaśnić.Nagle zrozumiałam,że ktoś za mną idzie. Poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach.Zlękłam się,sparaliżowało mnie i bałam się odwrócić.Trochę to trwało,ale zobaczyłam twarz mojego towarzysza. To Tomek. Bardzo szybko zrzuciłam jego ręce i zaczęłam biec. Mój przyjaciel,w sumie to nie przyjaciel,nie chciałam go znać. Wsiadłam do pierwszej lepszej taksówki
-Na lotnisko proszę,jak najszybciej.
-Okej,to jedziemy.
Spojrzałam się na Tomka i zobaczyłam,jego szyderczy uśmiech.Strasznie się bałam,wiedziałam do czego jest zdolny.Po 20 min znalazłam się na lotnisku.Jedynie w tym aspekcie sprzyjał mi los. Do wylotu samolotu do Barcelony zostały 3 godziny. Poszłam kupić bilet i czekałam. Zadzwoniłam do Alexisa,że już wracam. Ucieszył się i miał po mnie przyjechać na lotnisko,gdy będę już w Barcelonie.Siedziałam i czekałam na swój samolot. Głowę miałam pełną myśli.Z jednej strony byłam najszczęśliwszą osobą,bo tyle dobrego mnie spotkało w Hiszpanii,ale z drugiej strony chciałam o wszystkim zapomnieć,o całym swoim życiu przez to co się dowiedziałam o mojej matce. Przez całe życie byłam okłamywana.Chciałam zapomnieć o mojej matce. On nie zasługuje na pamięć,teraz kiedy nie żyje nie mogę z nią porozmawiać. Zostawiła mnie z tym wszystkim.Tyle niejasności.Cieszę się,że mogłam się odciąć od Wrocławia,że nie mam po co tam wracać. Nikogo dla mnie tam nie ma.Straciłam wszystkich i wszystko w Polsce. Mimo,iż się tam wychowałam to chcę do końca życia zostać w Barcelonie,będę się starała o hiszpańskie obywatelstwo. Nadszedł czas wylotu.Wsiadłam,zajęłam swoje miejsce i samolot wzbił się w powietrze.Kilka godzin dzieliło mnie od nowego etapu życia. moim głównym celem było uszczęśliwianie Alexisa,stworzenie prawdziwej rodziny i ślub oraz scedzanie jak największej ilości czasu z moimi przyjaciółmi,z którymi nie chce stracić kontaktu.Mam nadzieję,że zapomnę o tym wszystkim,że już nie będę musiała zajmować się sprawami matki.
_________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Mam nadzieję,że pojawi się więcej komentarzy niż ostatnio,liczę na was. Miłego czytania i oczekujcie następnego.Pozdrawiam :)

niedziela, 10 listopada 2013

rozdział 13

Nazajutrz wszyscy wyruszyliśmy w drogę powrotną do Barcelony. Próbowałam normalnie funkcjonować,ale nic do mnie nie docierało,byłam nieobecna.Co jakiś czas próbowali podjąć ze mną jakąś rozmowę,ale nie miałam siły ani ochoty,żeby z kimkolwiek rozmawiać.Chciałam być sama.Tylko ja i moje myśli.W sumie trudno nazwać to myślami,było ich tak dużo,że już nie wiedziałam czym mam się zająć. Czułam na sobie spojrzenia Alexisa,martwił się o mnie. Zaraz zaczną się treningi,będę sama spędzała dużą ilość czasu. Musiałam sobie znaleźć jakieś pożyteczne zajęcie. Kiedy już byliśmy w Barcelonie,nie myślałam o niczym innym tylko o tym,żeby położyć się spać. Tak z grubsza się rozpakowałam,poszłam pod prysznic,ubrałam piżamę i bez słowa położyłam się spać. Mimo tego,że byłam tak bardzo zmęczona,nie mogłam usnąć. Moja 9 plątała się przez dłuższy czas po domu,aż w końcu zapadałam w upragniony sen.Nie mam pojęcia,o której Alexis poszedł spać,ale gdy wstałam już go nie było. Wstałam z łóżka i udałam się do kuchni.W całym domu było za cicho. Przeszkadzała mi ta cisza,więc włączyłam radio. Pomyślałam,że fajnie byłoby mieć psa.Pies załatałby pewną pustkę w moim sercu. Wiedziałam,że Sanchez nie będzie miał nic przeciwko mojemu pomysłowi,ale wolałam poczekać,aż wróci do domu.Na stole w kuchni leżała pewna kartka. Wzięłam ją w swoje ręce i zaczęłam czytać : Kochana Caroline,nie wiem czy pamiętasz ale dziś jest dzień wyjazdu na zgrupowanie reprezentacji.Tak jak wcześniej ustaliliśmy pojechałem tam sam,widzimy się za 3 dni. Przepraszam,że Cię rano nie obudziłem,ale tak słodko spałaś,że nie miałem serca Ci przerywać. Mam nadzieję,że sobie poradzisz. Kocham i całuje,Twój na zawsze ~Alexis.
No tak,zapomniałam. Za dużo się działo abym pamietała takie rzeczy. Te 3 dni mijały strasznie długo. Każdy z nich był bezbarwny i wyglądał tak samo. Co chwilę ktoś do mnie dzwonił i pytał co u mnie,nie miałam ochoty z nikim gadać. Więc albo nie odbierałam  albo po prostu słuchałam co mają mi do powiedzenia i się rozłączałam. Całymi dniami leżałam w łóżku i tępo patrzyłam się w telewizor. Mogłam wyjść na space,ale po co ? Moje ciało było obecna,ale dusza niekoniecznie. Dusza była poza mną. Wyglądałam jak wrak człowieka,więc wolałam nie straszyć ludzi.Cierpliwie czekałam na Alexisa,bardzo była potrzebna mi jego bliskość.
W końcu wrócił,pierwszy raz od kilku dni na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Cześć,bardzo tęskniłaś ? - zapytał się i pocałował moje czoło.
-Hej,najbardziej na świecie....chcę psa
-Psa ? Ale kto będzie się nim zajmował ?
-No tak psa. Jak ty wyjeżdżasz na zgrupowania to ja siedzę tutaj sama. A taki zwierzaczek pomoże mi zakryć tę pustkę,nie będę czuć się taka samotna.
-No dobrze,chcesz psa to będziemy go  mieli,ale teraz się ubieraj,idziemy na spacer.
-Nie chcę wychodzić,nie mam humoru,zobacz jak ja wyglądam
-Pięknie jak zawsze,masz 10 min,idź się przygotować a ja coś zjem
-No ale...
-Nie ma ale. - powiedział to i poszedł do kuchni
Nie miałam żadnego wyboru,poszłam pod szybki prysznic,ubrałam pierwsze lepsze ciuchy i byłam gotowa do wyjścia.
-No to dokąd idziemy ?
-Nie wiem,przejdziemy się gdzieś,zrobimy zakupy a na wieczór zaprosimy Leo z Anto i Gerarda z Shaki.
-No to chodźmy. Przygotują tę kolację,jedynie pod warunkiem,że mi pomożesz- po tych słowach po raz kolejny się uśmiechnęłam.
Wyszliśmy z domu. Praktycznie się nie odzywałam,słuchałam tylko opowieści Alexisa. Za tydzień znowu wyjeżdża. Kolejny raz zostanę sama chyba,że pojadę z nim. Zobaczymy.
To popołudnie spędziłam bardzo miło. Zrobiliśmy zakupy i wracaliśmy do domu. Powoli wracałam do siebie,ale i tak sprawa z mamą nie dawała mi spokoju. Niedługo muszę polecieć do Wrocławia,pozałatwiać pewne sprawy. Trzeba sprzedać dom i pozabierać pamiątki rodzinne. I to już będzie koniec z Polską bo nie będę miała po co tam lecieć. Kiedy to wszystko załatwię zaczniemy planować ślub. Jestem na to gotowa.
Szybko przygotowaliśmy kolację,nakryliśmy do stołu i czekaliśmy na naszych gości. Humor bardzo mi się poprawił,z tymi ludźmi czułam się wspaniale,nie pozwalali mi pogrążać się w myślach,w tych złych. Ciągle żartowaliśmy i rozmawialiśmy na luźniejsze tematy. Miło jest mieć garstkę prawdziwych przyjaciół,nie odwrócą się od ciebie przy pierwszej lepszej okazji,zawsze pomogą i nie przyjaźnią się z nami tylko ze względu na jakieś korzyści. Przyjaźń jest prawdziwa. Więc nie warto otaczać się nie wiadomo jak dużą ilością przyjaciół bo i tak prędzej czy później cię opuszczą. Dopiero tutaj w Barcelonie doświadczyłam prawdziwej przyjaźni.Cały wieczór miną w świetnej atmosferze. Cieszę się,że Alexis mnie na to namówił. Nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudziłam się,ponieważ poczułam coś mokrego na mojej twarzy. Myślałam,że to całus od mojego chłopaka. Powoli się podniosłam i rozejrzałam się,ale Alexisa nigdzie nie było,tylko na poduszce obok leżała biała kulka,która patrzyła się na mnie swoimi czarnymi oczkami. To malutki szczeniaczek. Od razu go do siebie przytuliłam. Wzięłam pieska na ręce i poszłam szukać Alexisa.
- I jak kochanie o takiego ci chodziło ?
-O tak. Bardzo ci dziękuję. Kocham cię. Jak go nazwiemy ?
-No nie wiem,ty chciałaś psa,więc myśl.
-Nazwę go Alex,jak ciebie nie będzie to tak jakbym wołała właśnie ciebie. Zgadzasz się ?
-Chyba nie mam wyjścia-powiedział to i wybuchnął śmiechem
Odłożyłam pieska na podłogę. Podeszłam do Alexisa i objęłam go,zaczęliśmy się całować a po chwili przeszliśmy do sypialni.W końcu od dłuższego czasu doszło do głębszego zbliżenia między nami. Nie będę zatapiać się w szczegóły,ale było cudownie. Tak dobrze czułam się u jego boku.Kochałam go najbardziej na świecie.
-Alexis?
-Tak skarbie ?
-Jestem gotowa na nasz ślub.Chcę abyśmy wzięli go w czerwcu,ponieważ w tamtym roku właśnie w czerwcu się poznaliśmy.
-Jak już mówiłem data zależy od ciebie,w tygodniu zaczniemy załatwiać wszystkie sprawy,to będzie nasz niezapomniany dzień.-znowu mnie pocałował. 
W łóżku spędziliśmy prawie cały dzień. Wstałam dopiero gdy po raz kolejny zadzwonił mój telefon. To Dominika,chciała się ze mną spotkać jak będę we Wrocławiu. Powiedziałam jej,że będę za tydzień,aby załatwić wszystkie sprawy i wtedy znajdę dla niej czas. Po naszej rozmowie cały czas rozmyślałam,co się stało,że nagle sobie o mnie przypomniała i chce się spotkać. Wszystko się wyjaśni za parę dni.
___________________________
No i mamy kolejny rozdział,trwało to strasznie długo. Przepraszam,na razie nie obiecuje poprawy bo pisanie tutaj przychodzi mi ze straszną trudnością.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ !
Pozdrawiam.


środa, 16 października 2013

rozdział 12

Tak,przy łóżku mojej mamy siedział Tito,na mój widok od razu zerwał się z krzesła i szybkim krokiem podszedł do mnie.Przytulił mnie,choć zrobił to bardzo nie pewnie. Na jego twarzy malował się niesamowity smutek i lęk,ale mimo wszystko udało się ujrzeć uśmiech. Gdy mnie puścił,ominęłam go i podeszłam do mamy,ciągle spała. Chciałam się dowiedzieć jak do tego wszystkiego doszło. Mój tato miał mi wszystko opowiedzieć,ale wolał opuścić salę i pójść gdzieś na kawę.
-Alexis zostaw nas samych,możesz jechać do domu mojej mamy albo zostać tutaj.
-Dobra zostanę tutaj,jakby się coś działo zadzwonię a wy tam sobie porozmawiajcie.
Sanchez usiadł koło łóżka mojej mamy a ja wraz z Tito poszliśmy do szpitalnej kawiarenki. Zamówiliśmy po kawie oraz kawałku jakiegoś ciastka. Siedzieliśmy w ciszy przez jakieś 10 min,aż w końcu Tito zaczął mówić.
" jak dowiedziałem się,że wyjeżdżasz na sylwestra do Brazylii,to pomyślałem,że muszę pojechać do twojej matki o wszystkim z nią porozmawiać. Gdy ujrzała mnie w swoich drzwiach była w strasznym szoku,ale się cieszyła,że ją odwiedziłem. Rozmawialiśmy ze sobą przez całą noc. Twoja matka była ze mnie dumna,że zdobyłem w sobie tę odwagę i załatwiłem z tobą wszystkie sprawy. Naprawdę cała rozmowa przebiegała bardzo spokojnie,nawet wspominaliśmy dawne czasy,dużo się śmialiśmy i było strasznie miło,mimo tego wszystkiego co się wydarzyło w przeszłości. Aż nagle ona źle się poczuła. Spanikowałem,nie wiedziałem co mam robić,ale się otrząsnąłem i zadzwoniłem po karetkę. Strasznie długo na nią czekaliśmy. W końcu przyjechali i już wszystko działo się w szybkim tempie. Weszli do domu,zabrali ją do karetki a ja wsiadłem z nimi i na sygnale pojechaliśmy do szpitala. Prosto po przyjeździe zabrali twoją matkę na badania,żeby się dowiedzieli co się stało. Nie byłem w stanie do ciebie zadzwonić,więc poprosiłem panią z recepcji,żeby wykonała jeden telefon właśnie do ciebie. Bardzo się denerwowałem i martwiłem się o twoją matkę. Cała noc minęła na oczekiwaniu jakiejs diagnozy,nie miałem chwili wytchnienia. Nad ranem dowiedziałem się,że twoja matka zapadła w śpiączkę i niewiadomo jak to się wszystko zakończy. Z godziny na godzine,nie pokój lekarzy rośnie,nie wiedzą czy ona z tego wyjdzie,kiedy się obudzi. Mi nie chcą udzielić wszystkich informacji,więc ty musisz iść tam,bo jesteś jej córką i tobie muszą powiedzieć więcej."
Przez cały czas kiedy on mówił, ja płakałam nie potrafiłam wypowiedzieć ani jednego słowa tylko kiwałam głową. Moim celem teraz było,żeby jak najszybciej iść do lekarza mojej mamy. Z tego wszystkiego rozbolała mnie głowa. Piękny początek nowego roku,same problemy. Ale najważniejsze jest zdrowie mojej mamy. Bardzo szybko znalazłam lekarza.
-Panie doktorze jestem córką pacjentki z 3,czy mogę się dowiedzieć co z nią jest ? 
-Oczywiście,zapraszam do mojego gabinetu.
***
-Caroline,co jest,czemu płaczesz ? Co takiego powiedział ci lekarz ?
-Nie mam już w sobie siły,Alexis ona umrze... został jej góra tydzień. Ma raka,ona o tym wiedziała,nie chciała się leczyć i nikt nie wie dlaczego.Jak ona mi mogła to zrobić... Przez tyle czasu nie miałam ojca a teraz gdy już go poznałam i jesteśmy na drodze odnawiania kontaktów,moja matka tymczasem ma raka i ne chce się leczyć,tylko woli umrzeć. Dla mnie to nie jest logiczne,nie potrafię tego zrozumieć i nie wiadomo czy ona zdoła mi to wytłumaczyć. - i na dobre się rozpłakałam,nie potrafiłam tego powstrzymać,moja mamusia,moja kochana mama za chwilę umrze.
Alexis nei wiedział jak się zachować w tej sytuacji. Nie wdawał się w zbędne rozmowy ze mną,tylko po prostu mnie przytulił i byłam mu za to wdzięczna.Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Tito się załamał. Zadzwonił do swojej żony i wszystko jej opowiedział. Miał zostać w Polsce do samego końca. Ja też miałam taki zamiar,niestety moi znajomi i Alexis musieli wracać do Barcelony. Cały ten smutny czas musiałam spędzić z Tito,szkoda,że w takiej sytuacji miałam okazję go coraz bardziej poznawać.
Prawie całymi dniami siedziałam w szpitalu. Moja mama była strasznie słaba...
   Po 5 dniach dostałam od lekarza list od mojej matki i przy okazji dowiedziałam się,że ona nie żyje. Odeszła. Już nigdy nie poczuję jej ciepła,już nigdy z nią nie porozmawiam.Wybiegłam z tego szpitala,nie wiedziałam gdzie idę.Miałam zapłakane oczy. W jednej chwili stałam się wrakiem człowieka,nic do mnie nie docierało. Mogłam umrzeć. I jeszcze ten list,list,którego nie miałam ochoty czytać,musiał poczekać na swoją kolej. Sama nie wiem jak dotarłam do domu. Ten dom przypominał mi o wszystkich chwilach z mojego życia i o tych złych jak i dobrych. Ciągle było czuć zapach,jej zapach,ale ona już odeszła i nigdy tutaj nie wejdzie. Rzuciłam się na podłogę i płakałam,nic mnie nie obchodziło. Miałam wszystko gdzieś,mój telefon ciągle dzwonił,nawet nie wiem kto chciał się ze mną skontaktować. Nie interesowało mnie gdzie jest mój ojciec. Wszystkie emocje musiały ze mnie wypłynąć,za pomocą łez.Nie wiem ile tak leżałam,ale naprawdę musiało to długo trwać. Ktoś wszedł do domu,nawet nie miałam siły spojrzeć kto to. Poczułam jak ktoś mnie obejmuje,to Tito.On też był roztrzęsiony,przeżywał to tak samo jak ja.Teraz nie wyobrażałam sobie,jak będzie wyglądać moje życie. Cieszyłam się,że mogę liczyć na Alexisa,Tito i moich przyjaciół z Barcelony.

_________________________________________________________________________________________
Wiem,że długo czekaliście,ale naprawdę moje życie opiera się teraz na nauce i w ogóle nie mam na nic czasu. Przepraszam wszystkich.Sama nie wiem kiedy napiszę coś nowego,brakuje mi weny.Bardzo mi przykro ;c
A jeśli już to czytasz,to zostaw po sobie komentarz. Kocham was <3

piątek, 4 października 2013

rozdział 11

Zostały nam 2 godziny do wylotu. Wszyscy czekali u nas w domu,ponieważ od nas było najbliżej na lotnisko . Co chwilę sprawdzałam czy wszystko mam i dorzucałam jakieś drobiazgi.Nie mogliśmy się doczekać kiedy będziemy już w Brazylii a czas płynął strasznie wolno. Na miejscu mieliśmy zamieszkać u rodziców Alvesa. Gdy została nam godzina wsiedliśmy do zamówionej taksówki i pojechaliśmy na lotnisko. Mieliśmy wykupiony cały samolot dla siebie. Lot miał być strasznie długi,ale wiedziałam,że w towarzystwie Alexisa,Messiego,Anto,Shakiry i Gerarda oraz Fabregasa nie będzie nudno. Alves i Neymar mieli po nas przyjechać na lotnisko,gdy będziemy już na miejscu. Oni wylecieli parę dni wcześniej niż my. Mieli wszystko ogarnąć i przygotować imprezę sylwestrową.
Czas lotu umilała nam Shakira,która śpiewała swoje najlepsze piosenki. Chłopcy rozmawiali cały czas o piłce,oni to zawsze znajdą czas na takie rozmowy. Z dziewczynami strasznie przezywałyśmy ten wylot. Rozmawiałyśmy o naszych strojach i ogólnie jak sobie wyobrażamy ostatnią noc w roku. Shakira zaproponowała mi i Anto,że poduczy nas tańca brzucha. Zawsze chciałam się go nauczyć.
Lot był strasznie wyczerpujący. Znalazłam moment na swoje przemyślenia. Znam tych ludzi ponad pół roku a czuję się jakby to było o wiele dłużej. Przez cały rok,moje życie bardzo się zmieniło. Większość moich marzeń się spełniło. Tak dobrze mi było w Barcelonie,jestem z siebie dumna. Cieszę się,że mogę być z Alexisem,przy nim się czuję taka spełniona. Bardzo o mnie dba. Mamy tak bardzo ambitne plany na przyszłość,teraz tylko czekam na ślub. Wiem,że jesteśmy na to gotowi i stworzymy idealną rodzinę. Cieszę się,że zaprzyjaźniłam się z Anto i Shakirą,że stałam się częścią tej pięknej i kochającej się,barcelońskiej rodziny. Gdyby mi ktoś o tym powiedział rok temu,nie uwierzyłabym.
   Gdy wylądowaliśmy, Dani z Neymarem już na nas czekali. Przywitaliśmy się z nimi i pojechaliśmy do domu Alvesa. Tam czekał na nas obiad zrobiony przez mamę Daniego. Jego mama wyściskała po kolei  nas wszystkich i zaprosiła do stołu. Bardzo sympatyczna kobieta. Alves jest strasznie podobny do swojego ojca. Tak samo jak Alves,jego tato jest typem żartownisia. Przy obiedzie obsypywał nas różnymi kawałami. Wszystko odbywało się w takiej rodzinnej atmosferze. Po zjedzonym posiłku wraz z Shakirą i Anto,pomogłyśmy pani Alves posprzątać ze stołu. Wieczorem rodzice Alvesa pojechali do jego babci,gdzie mieli zamieszkać na czas naszego pobytu. Urządziliśmy sobie wielkie ognisko. Miło było posiedzieć na świeżym powietrzu,posłuchać różnych historyjek,które opowiadali nasi,kochani piłkarze i popatrzyć na gwiazdy. Pogrążyłam się w swoich myślach,z ktorych wyrwał mnie Alexis. Wybraliśmy się na romantyczny spacer. Szliśmy w ciszy. Pierwszy odezwał się Sanchez.
-Caroline kocham cię i tak bardzo się cieszę,że cię mam. Moje życie nabrało całkiem innego sensu,gdy cię poznałem,nie liczy się tylko piłka nożna.
-Kochanie wiem to, u mnie  jest to samo. Zmieniłeś moje życie. Zmieniłeś je na dużo lepsze.
-Teraz tylko czekam aż wyznaczymy datę naszego ślubu. Ślubu,którego nikt nie zapomni.
-To poczekasz jeszcze trochę,porozmawiamy o tym,gdy wrócimy do Barcelony. A teraz wracajmy do reszty - pociągnęłam go za rękę w przeciwnym kierunku i poszliśmy usiąść koło ogniska.
Gdy się tam zbliżaliśmy,było słychać śpiewy,czyli impreza rozkręcała się na dobre.
Obudziłam się,ponieważ było mi strasznie twardo. Spałam na trawie,przed domem,zresztą tak jak wszyscy. Strasznie bolała mnie głowa i nic nie pamiętałam. Za chwilę obudził się Gerard i miał tak samo jak ja zdziwioną minę. Nigdzie nie było Alvesa i Alexisa. Wraz z Gerardem udaliśmy się na poszukiwania,ale nigdzie ich nie było. Poszłam zadzwonić do Alexisa,ale jego telefon leżał w sypialni. Do Alvesa nawet nie próbowałam dzwonić,ponieważ on swój telefon zgubił.Na razie o tym zapomnieliśmy i poszliśmy zrobić śniadanie. Dziewczyny dalej spały. Miałam czas,aby pogadać z Pique,jakoś nigdy nie gadaliśmy tak dłużej. Pique okazał się bardzo mądrym facetem, dla którego rodzina jest najważniejsza. Zaczął mi opowiadać jaki to jest dumny,że ma Milana i że z dnia na dzień co raz mocniej ją kocha. Oni są taką idealną parą,mam nadzieję,że my z Alexisem też stworzymy tak cudowną rodzinę. Trochę nie dawało mi spokoju to,że Alexis i Alves gdzieś zniknęli. Miałam tylko nadzieję,że nie zrobią nic głupiego. Oby tylko wybrali się na zakupy. Ci dwaj mają najwytrwalszą głowę i tak szybko się nie upijają.
Zrobiliśmy na śniadanie naleśniki i po szklance soku pomarańczowego. Shakira i Anto akurat się obudziły,gdy nakrywaliśmy do stołu. Były na mega kacu. Mam nadzieję,że wszyscy się ogarniemy do wieczora. Mamy wynajętą salę i na 21 mają nam tam wszystko przygotować.

*15:00*
Dani z Alexisem pojawili się z wielkimi torbami z jedzeniem i alkoholem. Poszli coś zjeść do kuchni.
W domu panował taki chaos,nikt nie mógł znaleźć sobie miejsca. Powoli się wyszykowaliśmy. Nagle zadzwonił mój telefon.
-Poda mi ktoś telefon,leży tam na stoliku.'
-No spoko,co tylko zechcesz - powiedział to Alves i przy okazji puścił mi  oczko
-Kto dzwoni ?
-Nie wiem sama zobacz - powiedział to i rzucił nim we mnie.
-Ooo jakiś nieznajomy numer,chyba coś ważnego. Dzwoni już 3 raz.
~Halo...Tak...Przy telefonie...Ale jak to ? Co się stało ?  Już lecę,będę jak najszybciej się da. Jestem w Brazylii.
rozłączyłam się i wybuchłam płaczem.
-Kochanie co jest ?  jako pierwszy podszedł do mnie Alexis.
-Moja mama.... <ostry płącz>
-Co z nią ?  Co się stało ?- poczułam jego silne ramiona na sobie.
-O ona jeest w szpszpitaluuuu. Miała zawał <kolejne pociągnięcie nosem>
-Jak to. Musimy jak najszybciej lecieć tam. Jest w Polsce ?
-Taak we Wrocławiu.
-Alves,Neymar jedźcie szybko na lotnisko zobaczyć jak to jest z samolotem. Od razu do mnie dzwońcie.
- Dla was wszystko. Ruszaj się młody - pośpieszył Neymara, nadzwyczaj poważny Dani.
Nie widziałam co się dzieje wokół mnie. Nic do mnie nie docierało.Liczyło się tylko to co dzieje się z moją mamą. Chciałam już przy niej być. Anto i Shakira cały czas siedziały przy mnie. Messi i Alexis pakowali nasz rzeczy. Wszyscy lecieli z nami,chociaż nie musieli. Dani zadzwonił do Alexisa po jakiś 20 min i oznajmił nam,że nie ma żadnego samolotu w najbliższym czasie,żeby nam pasował.
-Dobra ja zaraz coś wymyślę -  Alexis wyciągnął telefon i poszedł na górę.
Po 10 min zszedł do nas i powiedział,że za 30 min przyleci po nas jego kumpel własnym odrzutowcem.
-Kochanie wszystko będzie dobrze,jutro koło 20 będziemy we Wrocławiu,możesz zadzwonić do szpitala i im to powiedzieć. My pojedziemy tam z tobą,będziemy cały czas blisko ciebie. Nikt cię nie zostawi. Kocham cię.
Z moich oczu ciekły łzy,mimo,że już chciałam je powstrzymać. Nie potrafiłam przestać płakać. Najgorsze myśli siedziały w mojej głowie. Czas ciągną się niesamowicie długo. Przez całą podróż myślałam o mojej mamie i zastanawiałam się co było przyczyną tego zawału.
Nie wiem kiedy,ale usnęłam i obudziłam się już we Wrocławiu. Wszyscy mieli smutne oraz zmęczone miny. Ja i Alexis jak najszybciej wsiedliśmy do pierwszej taksówki, reszta pojechała inną.
-Niech pan jedzie szybciej. Szybciej.
-Kochanie daj spokój,inaczej się nie da. Zaraz będziemy na miejscu - objął mnie i pocałował w czoło.
Przy nim potrafiłam się trochę uspokoić. Kiedy zatrzymaliśmy się przed szpitalem,znowu napadła mnie ta fala takiego bólu i paniki. Jak najszybciej pobiegłam do rejstracji i zapytałam się gdzie jest moja mama.
-Korytarzem do windy i na drugie piętro. Pani mama leży w trzeciej sali po lewej od windy.
-Bardzo pani dziękuję.
Poszłam do windy,coś długo nie zjeżdżała na nasze piętro, więc poszliśmy schodami. Wbiegałam po nich jak najszybciej, w ogóle nie zwracałam uwagi na innych ludzi. Chciałam jak najszybciej zobaczyć moją mamę,strasznie się martwiłam. W końcu dotarliśmy do sali. Zobaczyłam drobną postać,leżącą na łóżku, na jedynym łóżku w tej sali. Ktoś siedział przy niej. Na początku nie poznałam a potem okazało się,że to...


_____________________________________________________________________

Przepraszam wszystkich,że musieliście tyle czekać.Nie miałam w ogóle czasu ani żadnej weny,ale w końcu mnie olśniło i coś wyszło. Za bardzo nie jestem zadowolona z tego rozdziału,ale następny będzie lepszy,postaram się, obiecuję to wam :*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
                                                              (bardzo proszę)                                                                 


niedziela, 22 września 2013

:))

Dziękuję za 1000 wyświetleń i przy okazji przepraszam,że nie pojawił się rozdział,ale nie miałam głowy do pisania. Kolejny wpis może się pojawić w tygodniu a jak nie to jakoś na weekend.
 Bardzo się cieszę,że komuś się podobają moje wymysły. Dziękuję,za wszystkie miłe komentarze,dziękuję za to,że jesteście ze mną,że śledzicie tego bloga i mam nadzieję,że wytrwamy razem do końca. Jeszcze raz dziękuję za tę liczbę wyświetleń. Pozdrawiam Was~Mrs Sanchez ♥


wtorek, 17 września 2013

rozdział 10

Widywałam go codziennie,dopóki nie skończył mu się kontrakt i przestał być trenerem. To on,wielki Tito Vilanova. Stałam w drzwiach i nic się nie odzywałam. Byłam w wielkim szoku. Przez moją głowę przeleciało mnóstwo pytań,ale żadnego nie umiałam wypowiedzieć,sparaliżowało mnie. Tito stał i patrzył się na mnie z taką troską,ale od razu i z niepewnością,ostrożnością. Gestem ręki wpuściłam go do środka. Poszłam w stronę salonu i usiadłam na kanapie.On usiadł koło mnie. Tyle rzeczy mi nie pasowało. Jak to możliwe,że moim ojcem jest ten człowiek,jak moja mama nie lubi piłkarzy,ani nikogo z tego środowiska. Musiałam jak najszybciej poznać prawdę.Czekałam aż on zacznie mówić,nie potrafiłam pierwsza wypowiedzieć słowa.Ciągle nie dowierzałam,że to właśnie Tito.
Aż w końcu zaczął mówić.
-Caroline słuchaj,ja naprawdę mam sobie za złe,że was zostawiłem,że nie chciałem być blisko ciebie jak dorastasz,ale to wszystko się źle potoczyło,jeden wielki przypadek. Ale zrozumiałem to wszystko jak zobaczyłem cię tutaj w Barcelonie w towarzystwie Alexisa.Żałuję,że to wszystko się tak potoczyło. Przez te wszystkie lata ciągle miałem kontakt z twoją matką,tylko po to aby was wspierać finansowo. Zabroniłem jej poruszać ten temat. Aż w końcu sam nie wytrzymałem i uznałem,że muszę cię poznać. Chcę ci wynagrodzić ten stracony czas o ile zechcesz,nic na siłę.
-Ja...ja naprawdę nie wiem co mam zrobić,proszę opowiedz mi tę historię.Zacznij od samego początku.
-No to zaczęło się tak,że poznałem twoją matkę,gdy po pewnym meczu,wtedy grałem w Celcie,moim marzeniem było zostać piłkarzem Barcelony,ale nie miałem na co liczyć,kochałem Barcę ponad wszystko,był to klub mojego dzieciństwa.A więc po meczu  z którymś polskim klubem u was w Polsce,wraz z kumplami z drużyny, wybraliśmy się do baru świętować zwycięstwo. Wiadomo kilka drinków i pojawia się ochota poznania jakiejś kobiety. A przecież  Polki są najpiękniejsze,więc to była idealna okazja. Jeszcze alkohol dodał trochę odwagi. No i stało się zauważyłem Annę.Piękna blondynka w podobnym wieku,więc postanowiłem zagadać.
Podryw na sławnego piłkarza nie wyszedł,ale się nie zraziłem,próbowałem dalej. w końcu znaleźliśmy wspólny temat. przegadaliśmy całą noc. było tak wspaniale,dużo się śmialiśmy i czuliśmysię tak swobodnie w swoim towarzystwie. Anna wtedy była wolną kobietą a ja siedziałem w Polsce jeszcze przez tydzień,więc postanowiliśmy,że na jednym spotkaniu się nie skończy. Wymieniliśmy sie numerami a ja wróciłem do hotelu. Kiedy wszedłem do pokoju oczywiście nie obylo się bez pytań,bo wrocilem nad ranem w bardzo dobrym humorze. Opowiedzialem kolegom o twojej matce. Czekałem już na kolejne spotkanie z nią,nie mogłem się doczekać. Zaprosiłem ją na romantyczną kolację. W tamtej chwili czułem coś takiego co przyciągało mnie do niej. Wiadomo kolacja przy świecach,róże i czułe słówka i wiedziałem,że ją uwodzę,stawala się moją. Z dnia na dzień zbliżaliśmy się do siebie. Po tygodniu mojego pobytu byliśmy już parą. Musiałem wracać do Hiszpanii a ona miala przylecieć do mnie gdy pozałatwia swoje sprawy i tam mieliśmy rozpocząć wspólne życie. Była to wielka miłość. Byliśmy od siebie uzależnieni, nie każdemu trafia się taka prawdziwa miłość. Anna była w stanie zaakceptować piłkę nożną specjalnie dla mnie. Czekałem na nią miesiąc, przez cały ten czas byliśmy w kontakcie. Ciągłe rozmowy i tęsknota była mniejsza. Kupiłem nowy,większy dom. Wszystko było przygotowane na jej przyjazd a plany były bardzo ambitne. Kiedy zobaczyłem ją po miesięcznej rozłące nie chciałem jej ani nie mogłem wypuścić jej z ramion,tak bardzo była mi potrzebna jej bliskość. Bardzo ją kochałem a ona mnie. Bardzo do siebie pasowaliśmy. Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę,gdy nie miałem treningów. Koledzy z drużyny przyjęli ją bardzo miło. Wszyscy cieszyli się moim szczęściem.Tak dobrze było nam razem,wszystko idealnie się układało. Aż pewnego dnia,byliśmy na pewnej imprezie organizował ją jeden z moich kumpli. Byli na niej wszyscy piłkarze i ich partnerki.  Alkohol i dobra zabawa. Tamtej nocy oboje przesadziliśmy z tym trunkiem i wyszło jak wyszło. Doszło do głębszego zbliżenia i konsekwencje tego poznaliśmy po dwóch tygodniach.  Anna zaszła w ciążę z tobą. Ona się cieszyła,ja nie bardzo. Nie byłem na to gotowy,nie byłem gotowy być ojcem. Za duża odpowiedzialność. Chciałem żyć na całość,póki byłem młody,a dziecko by mi to tylko uniemożliwiło. Na początku ukrywałem to przed twoją matką i udawałem,że też się cieszę. Nasze relację zaczęły się psuć,to piękne uczucie powoli nas opuszczało. Jakiś czar prysnął. Ciągłe siedzenie w domu,szykowanie się na przyjście dziecka na świat,przytłaczało mnie. Nie czułem się sobą. Brakowało mi tych imprez,szalonych wieczorów z Anną. Ciągle i wszystko kręciło się koło dziecka. Po dwóch miesiącach nie wytrzymałem i powiedziałem o swoich uczuciach,że nie chcę mieć dziecka,że to nie jest moja bajka. Zadałem jej wielki cios,widziałem jak cierpi,byłem egoistą i teraz bardzo tego żałuję. Pozwoliłem jej odejść. Wróciła do Polski. Rozstaliśmy się,tylko dlatego,że nie byłem na tyle dojrzałym mężczyzną,nie brałem odpowiedzialności za swoje czyny. To wszystko co nas łączyło poszło w nie pamięć. Utrzymywaliśmy tylko sporadyczny kontakt. Płaciłem jej tylko na twoje utrzymanie. Już nigdy więcej się nie spotkaliśmy. Od czasu do czasu przesyłała mi twoje zdjęcia,mimo wszystko interesowałem się tym co się u was dzieję le z nigdy nie miałem chęci cie poznać. Po rozstaniu się z twoją matką,poznałem nową kobietę i z nią ułożyłem sobie życie. Do niczego nam się nie spieszyło,ona do dzisiaj nie wiem,że mam córkę z inna kobietą. Tak bardzo wszystko się teraz skomplikuje. Z Sarą,tak nazywa się moja żona mam dwójkę dzieci,bliźniaki,mają 7 lat. Jeśli będziesz chciała,będziesz mogła ich poznać.
- A...a co cie natknęło do tego spotkania ? - powiedziałam ze łzami w oczach....
-Kiedy wyjechałaś do Hiszpanii twoja matka o tym mi powiedziała,nie wiem po co to zrobiła skoro wiedziała,że nie mam ochoty cię poznać. Gdy zobaczyłem cie po raz pierwszy,to było na meczu. Na początku nie byłem pewny czy to ty,ale za drugim razem nie miałem już wątpliwości. W towarzystwie Alexisa byłaś taka szczęśliwa. Widywałem cię codziennie i w moim sercu coś pękło. Czułem potrzebę spędzania z tobą czasu,dlatego na tych wszystkich  treningach tak często z tobą rozmawiałem. Cały czas o tym wszystkim rozmyślałem i w końcu postanowiłem napisać do ciebie ten list. Byłem pewny,że twoje 18 urodziny to odpowiedni moment,żeby cię poznać.Naprawdę cię przepraszam,że przez tyle lat nie wykazałem się swoim męstwem. To tylko i wyłącznie moja wina,gdyby nie moje kaprysy i słaba dojrzałość emocjonalna dziś bylibyśmy szczęśliwą rodziną,ale ja to wszystko spieprzyłem. Sary już nie potrafię obdarzyć takim samym uczuciem jakim darzyłem twoją matkę,to zdarza się tylko raz w życiu. Mam nadzieję,że mi wybaczysz i choć w połowie będziemy mieć ze sobą kontakt,że poznasz moją rodzinę. Więc jak ?
- Nie potrafię teraz nic sensownego powiedzieć,nie wiem co mam robić,muszę to wszystko przemyśleć. Teraz proszę cię,żebyś wyszedł. Dam ci znać,jak sobie to wszystko przemyślę.Zadzwonię. Do widzenia. - powiedziałam to wszystko załamującym się głosem. Nie patrzyłam jemu w oczy,chciałam,żeby jak najszybciej wyszedł. Wstrzymywałam łzy,nie chciałam się przy nim rozpłakać. Czułam,że ta noc będzie ciężka,miałam w swojej głowie tyle myśli jak nigdy. Wstałam z kanapy i odprowadziłam go do drzwi. Zamknęłam drzwi,poszłam do swojej sypialni i rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Tak bardzo teraz potrzebowałam żeby ktoś mnie przytulił. Nie wiedziałam co mam robić. Musiałam podjąć właściwą decyzję,przez tyle lat nie czułam jak to jest mieć ojca,może to była najwyższa pora,żeby to zmienić. Czekałam aż przyjdzie Alexis,musiałam się jego poradzić. Leżałam tak przez jakieś 2 godziny,aż w końcu wrócił Sanchez. Gdy mnie zobaczył to o nic się nie pytał tylko mnie objął swoimi silnymi ramionami.Opowiedziałam mu wszystko ze szczegółami,był zachwycony tym wszystkim,tym że moim ojcem jest Tito. Teraz zdaję sobie sprawę,że to dzięki Tito w moich żyłach płynie ta bordowo-granatowa krew,chyba dam mu szansę.Resztę nocy spędziłam na rozmowach z Alexisem. Następnego dnia mieliśmy wylecieć do Brazylii. Neymar z Alvesem zaprosił nas i resztę swoich przyjaciół na sylwestra do Brazylii. Cieszyłam się na ten wyjazd,bo wiedziałam,że będzie on niezapomniany i że w końcu się rozerwę i przestanę się tym wszystkim zadręczać.


__________________________________________________________________
Kolejny rozdział za nami :) Pojawił się wcześniej niż planowałam,ponieważ się rozchorowałam i miałam wolną chwilę na pisanie :>. Bardzo proszę o komentarze,ponieważ one napędzają mnie do pisania kolejnych rozdziałów. Więc czytasz to komentujesz. :) Pozdrawiam wszystkich czytelników ♥

+kilka osób pisało,że sie domyśla kim jest ojciec Caroline,więc zgadł ktoś :> ?

sobota, 14 września 2013

rozdział 9

Droga Caroline,

na wstępie chcę Ci złożyć najlepsze życzenia z okazji 18 urodzin.Nie wiem czego mogę Ci życzyć bo widzę,że jesteś szczęśliwa. Teraz pewnie się zastanawiasz kim jestem. Tego się dowiesz w drugiej części listu,ale z góry przepraszam za wszystko.
Na razie nie chcę Ci zdradzać jak się nazywam,wolałabym się z Tobą spotkać w 4 oczy. Żałuję tego,że zostawiłem Ciebie i Twoją matkę,niestety wszystko źle się potoczyło,za szybko.Przeze mnie nie zaznałaś jak to jest mieć pełną rodzinę,chciałbym to naprawić,ale wiem,że to za późno i Ty możesz tego nie chcieć. Proszę spotkajmy się,wtedy wszystko Ci opowiem. Wiem gdzie mieszkasz,więc pozwól,że przyjdę do  Ciebie 27 grudnia o 14. Jeśli tego nie chcesz,to po prostu mnie nie wpuścisz. Możesz doznać wielkiego szoku,bo tak naprawdę się znamy ale nie mamy tych relacji,co powinniśmy mieć. Dopiero niedawno zrozumiałem,że jesteś dla mnie ważna. Przez ten cały czas miałem kontakt z Twoją matką,ale tylko telefoniczny. Wspomagałem Was finansowo ale nigdy nie miałem odwagi się z Tobą zapoznać i prosiłem Twoją matkę,żebyście w ogóle o mnie nie rozmawiały. Sadziłem,że tak będzie lepiej. Aż w końcu zebrałem się na odwagę i chcę Ci wszystko wyjaśnić. Niecierpliwie czekam na nasze spotkanie.
Jeszcze raz przepraszam i proszę nie miej pretensji do swojej matki. No to do 27.12. Kocham Cię.
Twój tato.
....od mojego taty. Nie wierzyłam własnym oczom, kto to jest? Wiedziałam,że muszę się zgodzić na to spotkanie. Mimo,że olewał mnie przez te 18 lat to w końcu chciałam poznać prawdę. Od razu opowiedziałam o wszystkim Alexisowi,był w równie wielkim szoku co ja. Poparł moją decyzję co do spotkania.  Oboje rozmyślaliśmy kto to może być,ale nic nam nie przychodziło do głowy. Jedno było pewne to ktoś z Hiszpanii. Podczas lotu podjęłam decyzję,że nie będę o tym myśleć w Chile,bo lecę tam w celu spotkania i poznania rodziny Sancheza.Cała podróż minęła bardzo przyjemnie. Alexis prawie cały czas spał a ja czytałam swoją ulubiona książkę : Harry Potter i Czara Ognia. Mimo,że czytałam ją już tyle razy to za każdym kolejnym razem przeżywałam ją tak samo. Nigdy mi się nie znudzi.
        Gdy znaleźliśmy się pod domem Sanchezów,strasznie się denerwowałam,nie wiedziałam jak zareagują,gdy mnie zobaczą. Niby bardzo się cieszyli,na wieść,że przylecę z Alexisem.Mimo wszystko z niecierpliwością oczekiwałam tego spotkania. Drzwi otworzyła nam mama Alexisa,Eva. Była ona niską kobietą o blond włosach i niebieskich oczach. Wyściskała swojego syna a on oblał się rumieńcami i wyrywał z pełnego miłości uścisku matki. Ja stałam z boku i przyglądałam się tej sytuacji. W końcu podeszła do mnie,przedstawiłyśmy się sobie i obdarowałyśmy się całusem w policzki. Przeszliśmy przez próg domu i poszliśmy w stronę salonu,gdzie siedział już ojciec Alexisa,który od razu na nasz widok wstał i podszedł do nas. Podał rękę synowi i poklepał go po plecach. Mnie uściskał i przedstawił się.
-David Sanchez,jesteś jeszcze piękniejsza niż na tych wszystkich zdjęciach.Mój syn nie mógł lepiej wybrać.
Na te słowa zarumieniłam się i wydukałam tylko jedno dziękuję.
-A nie mówiłem tato,ona jest idealna,powiedział Alexis i przytulił się do mnie.
- Dobrze kochani,teraz siadajcie do stołu,potem sobie porozmawiamy. Powiedziała rodzicielka mojego chłopaka,byłam jej wdzięczna,że wkroczyła do akcji i przerwała tę rozmowę,bo takich bardzo nie lubię.Usiedliśmy w jadalni i wzięliśmy się za jedzenie. Obiad był bardzo smakowity. Przy stole dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Rodzice Alexisa opowiadali różne historie z jego dzieciństwa.
-Dobra mamo przestań już,są jeszcze inne tematy. Nie musisz jej opowiadać wszystkich moich wpadek z dzieciństwa.'
-Pani się nim nie przejmuje,- mów mi po imieniu,wtrąciła mi się w słowo.
-No dobrze,Eva nie przejmuj się nim ja chętnie posłucham tych opowieści albo pooglądam jakieś zdjęcia
- Oo wspaniale,szybko skoczę na górę bo albumy,a wy tutaj sobie porozmawiajcie.
Alexis pokiwał przecząco głową a ja wraz z jego ojcem zaczęliśmy się śmiać. Za nim wróciła Eva to minęło trochę czasu. Rozmowa zeszła na temat mojej osoby. Musiałam opowiedzieć jakie są moje zainteresowania. Kiedy powiedziałam,że nie znam swojego ojca,nagle przypomniał mi się ten list i znowu powróciły myśli kto może być jego nadawcą. Gdy wróciła Eva,odechciało mi się oglądać tych zdjęć,więc szepnęłam na ucho Alexisowi,że chciałabym się przejść. On przeprosił mamę i powiedział,że będzie jeszcze okazja na te zdjęcia. Czas tak szybko mijał,że już był późny wieczór.
Niebo było całe w gwiazdach.
- Patrz,spadająca gwiazda,szybko pomyśl życzenie,powiedziałam do Alexisa
-Ja nie muszę,Ty jesteś moim marzeniem i nic mi więcej do szczęścia potrzebne nie jest.Kocham cię i chcę spędzić z tobą resztę życia.' gdy to powiedział, to mnie zamurowało,nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
-Też cię kocham po tych słowach pocałowaliśmy się i w ciszy poszliśmy na dalszy spacer. Gdy wróciliśmy do domu,wszyscy już spali.Następnego dnia miałam poznać rodzeństwo Alexisa,ale najchętniej wracałabym już do Barcelony. Nie mogłam się doczekać spotkania z moim ojcem,po tylu latach w końcu miałam poznać prawdę.
   Obudziłam się i zobaczyłam,że Sancheza koło mnie nie ma,rozejrzałam się po pokoju i akurat on stanął w drzwiach niosąc tacę ze śniadaniem.
-Dzień dobry ślicznotką,dobrze,że już wstałaś. Smacznego.,podał mi tacę z jedzeniem a sam usiadł na krześle obok łózka i się mi przyglądał. Byłam bardzo głodna,więc zjedzenie tego wszystkiego zajęło mi nie więcej niż 10 minut.
-Słuchaj mała musimy się teraz spakować i o 11 mamy samolot. Przed chwilą dzwonił do mnie Leo i się pytał czy zagram w jego drużynie na meczu charytatywnym,więc dlatego wracamy dzień wcześniej. Chcemy jeszcze potrenować.
- Aaa no ok,czyli nie zdążę poznać twojego rodzeństwa  ?
-Niestety,ale nie. Będą jeszcze inne okazję. Może nasz ślub,będzie najszybciej. W tym momencie puścił do mnie oczko i zaczęliśmy się śmiać.
Alexis poszedł porozmawiać z rodzicami a ja wzięłam się za pakowanie naszych rzeczy. Było strasznie miło,ale cieszyłam się,że już wracamy.
*23 grudnia*
Podróż powrotna była bezbarwna,prawie cały czas spaliśmy. Alexis od razu z lotniska pojechał na trening a wieczorem miał mecz,mieliśmy się spotkać na stadionie. Po mnie przyjechała Shakira z Anto. Pojechałyśmy do domu. Przeprosiłam je na chwilę i poszłam się odświeżyć. Gdy wyszłam spod prysznica, dziewczyny czekały na relację z wyjazdu. Opowiedziałam im wszystko,bardzo się cieszyły,że tak dobrze nam się układa. Czas mijał bardzo szybko. Koło 19 zaczęłyśmy się zbierać na stadion.  Wszystkie miałyśmy koszulki naszych partnerów,ja wzięłam swój szalik i oczywiście aparat. Bez zdjęć nie mogło się obyć. Mecz miał się zacząć o 20:30. Był on zorganizowany w celu uzbierania pieniędzy dla chorych dzieci, więc chodziło w nim o dobrą zabawę,nie ważne kto wygra.
Przed meczem jeszcze porozmawiałam z Alexisem i resztą drużyny,którą wybierał Leo,przeciwnikami byli wybrani piłkarze przez Ronaldo. Wszyscy byli w świetnych humorach.
Pod czas meczu 2 gole strzelił Alexis i 3 Leo. Drużyna Ronaldo zdobyła o jedną bramkę mniej. Po udanym meczu wszyscy udaliśmy się na przygotowany poczęstunek. Organizator,czyli Leo przygotował jedną specjalną koszulkę, na której mieli się podpisać wszyscy piłkarze. Koszulka trafiła na aukcję.
Do domu wróciliśmy koło północy. O 13 miała przylecieć mama. Położyłam się od razu spać,bo trzeba było wstać o przyzwoitej porze i zacząć szykować jakieś jedzenie na Wigilię.  Dobrze,że prezenty kupiłam wcześniej.
*WIGILIA,9*
Wstałam o 9,spojrzałam na telefon a tam czekałam wiadomość od Shakiry czy może przyjść i mi pomóc w przygotowaniach. Szybko jej odpisałam,że przyda mi się pomoc i czekam na nią o 11.
Na kolacji mieli być Shakira z Pique i Milanem,Fabregas,David Villa z rodziną, Leo z Ano i Thiago oraz Dani Alves z rodziną i Neymar i oczywiście moja mama.
Od razu poszłam pod prysznic a potem zrobiłam sobie kawę i czekałam na Shakirę. Oczywiście jak to ona przyjechała punktualnie. Wzięłyśmy się od razu  za przyrządzanie świątecznych potraw a Alexis z Gerardem mieli pojechać na lotnisko po moją mamę i jeszcze po drodze zrobić drobne zakupy.
Nasze gotowanie minęło w bardzo przyjemnej atmosferze,pośpiewałyśmy sobie,porozmawiałyśmy. Z dnia na dzień stawałyśmy się przyjaciółkami. Cieszę się,że mogę zawsze na nią liczyć,ponieważ odkąd opuściłam Polskę moi przyjaciele już nie utrzymują ze mną kontaktu,szkoda.
Około 14 przyjechali z lotniska a my miałyśmy już wszystko skończone.
-Cześć mamo,przytuliłam się do niej.
-Witaj kochanie,ale tutaj macie pięknie.
- Zaprowadzę panią do pokoju i wezmę bagaże,wtrącił się Alexis.
-Bardzo chętnie,za chwilę tu do ciebie wracam Caroline,musimy porozmawiać.
-Gerard,to my już pójdziemy. Do wieczora kochani, powiedziała Shaki i udała się do wyjścia.
Pożegnałam się z nimi i usiadłam na kanapie,czekając na mamę,aż wróci z pokoju. Po 5 minutach zeszła na dół.
-No to jak bierzemy się za gotowanie ?
-Mamo,już wszystko gotowe. Siadaj zrobię ci herbaty.
-Dobrze, a tutaj trzymaj ciasto na wieczór.
Moja mama przywiozła ze sobą makowiec,pycha. O 19 mieli się wszyscy zebrać.Czas do tego momentu spędziłam na rozmowie z mamą. Opowiedziałam jej o wizycie w Chile. I znowu sobie przypomniałam o tym liści,już miała o tym opowiedzieć mamie,ale przypomniałam sobie,że mam nic nie mówić. Zrobiłam dziwna minę,ale moja mama chyba tego nie zauważyła,bo zaczęła opowiadać co dzieje się w Polsce. Przywiozła mi prezent od przyjaciół,aż mi się miło zrobiło,nie zapomnieli o mnie,mimo to,że nie utrzymujemy takiego kontaktu.
O 18 zszedł do nas Alexis i nas zaczął pospieszać. Szybko poszłam się przebrać i zaczęłam nakrywać do stołu.Gdy skończyłam,już powoli wszyscy zaczęli się schodzić. Każdy z wielkimi prezentami.Czułam się tak,że trudno to opisać słowami. Wiedziałam,że będzie to bardzo miły wieczór. Piłkarze,jak to piłkarze zaczęli opowiadać jakieś swoje historię z różnych wyjazdów na mecze. Jednym słowem można było się dowiedzieć czegoś nowego. Zauważyłam,że Fabregas bardzo polubił moją mamę,znaleźli wspólny język,rozmawiali ze sobą cały wieczór,jak starzy,dobrzy znajomi. Nagle Alexis gdzieś zniknął a wraz z nim Neymar. Gdy wrócili Alexis podszedł i klęknął przede mną. Wyjął jakieś. pudełeczko.
- Caroline kochanie,wiem,że to może być trochę za wcześnie,ale będziesz mieć tyle czasu na zastanowienie się ile tylko zechcesz. A mianowicie : Czy zostaniesz moją żoną ?
W tamtej chwili zabrakło mi tchu,koleje z moich marzeń,miało szansę się spełnić,ale czułam,że ślub to trochę za wcześnie.
-Tak,zostanę,ale jeszcze nie teraz.
-Nie ma sprawy,przynajmniej wiem,że to się stanie. Pamiętaj,że może to trwać rok,dwa a nawet pięć lat. Już mnie to nie obchodzi. Kocham cię i przyjmij ten pierścionek.
-Kocham cię.
Pierścionek był piękny,taki delikatny ale piękny. Neymar wyskoczył z szampanem,zaczął wszystkim polewać. Gości zaczęli bić brawo a my się pocałowaliśmy. Moja rodzicielka się popłakała tak samo jak reszta dziewczyn. Już Shakira i Anto zadeklarowały się,że pomogą mi w tych wszystkich przygotowaniach do ślubu. Reszta wieczoru minęła dość przyjemnie. Wzięliśmy się za rozpakowywanie prezentów,było dużo śmiechu przy tym.
    *****
Pełna emocji położyłam się do łóżka,długo nie mogłam zasnąć,cały czas myślałam o tych oświadczynach. Piękny prezent na święta. Tylko Alexis mógł się oświadczyć  w tai sposób,nie okazywał żadnego stresu,musiał dużo razy to ćwiczyć. Kochany,kochany i mój. Byłam pewna,że chcę spędzić z nim życie. Czułam,że idealnie do siebie pasujemy. To wszystko było jak ze snów.
    Święta minęły bardzo szybko. Nadszedł czas pożegnania się z mamą. Jak zwykle musiałyśmy się popłakać,trudno było się rozstać. Zaprosiła nas do siebie w kwietniu. Jakoś wytrzymamy te 4 miesiące.
    Był 26 grudnia,czyli zbliżało się spotkanie z ojcem. Gdy było coraz bliżej spotkania strasznie się denerwowałam,bo nie wiedziałam kogo mogę się spodziewać.Alexis cały czas mnie wspierał i starał się,żebym tylko nie myślała o tej sytuacji. Miał być ze mną przy spotkaniu. Nie chciał,ale go o to poprosiłam.Cały ten dzień spędziliśmy na odpoczynku w domu. Oglądaliśmy filmy,nawet nie chciało mi się nic ugotować,więc zamówiliśmy sobie pizzę.Nawet nie wiem kiedy usnęłam,ale obudziłam się w sypialni.9 mnie przeniosła na górę. Rano,kiedy się obudziłam Alexisa nie było w łóżku,tylko słyszałam jakieś hałasy na dole. Szykował nam śniadanie,było po nim widać,że denerwuje się tak samo jak ja.
            Spojrzałam na zegarek i była punkt 14.W tym samym momencie rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Serce zabiło mi mocniej,ale poszłam otworzyć. Czułam jak wszystko podchodzi mi do gardła,ze stresów zrobiło mi się niedobrze. Za drzwiami stał on.Nie wierzyłam własnym oczom,przez pewien czas widziałam go codziennie, a teraz się okazuje,że to mój ojciec.....
______________________________________________________________


Kolejny rozdział dla was :) Jeśli już dotarliście do tego miejsca to zostawcie po sobie komentarz z waszymi przemyśleniami,opiniami itd. :) Miłego dnia misiaczki ♥

piątek, 6 września 2013

rozdział 8

- sto lat,sto lat niech żyje,żyje nam....kochanie wstawaj dziś Twój wielki dzień,powiedział rozradowany Alexis.
-ale,że o co chodzi ? daj mi spać
-no jak to o co,w końcu masz dziś urodziny. Masz 30 min i złaź na dół,będę na ciebie czekał.
Uniosłam swoją głowę i popatrzyłam  pytająco na niego. Zastanawiał się o co mu chodzi z tymi urodzinami,przecież mam je dopiero 15 grudnia. Spojrzałam na wyświetlacz swojego telefonu.Fakt. Była 11,15 grudnia. Kończyłam 18 lat,a mój chłopak za 4 dni 24 lata.Wtedy sobie przypomniałam,że nie wymyśliłam  żadnego prezentu,ale mniejsza o to. Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic.Ubrałam swoją ulubioną sukienkę "małą czarną". Włosy tylko rozczesałam,popsikałam się ulubionymi perfumami Alexsisa i zeszłam do kuchni. Sancheza nigdzie nie było. Wyszłam przed dom i ani jego,ani samochodu nie było. Wróciłam się do domu i wziełam telefon. Wykręciłam numer swojego chłopaka. Odebrał po 3 sygnałach :
- no mała,już jesteś gotowa ?
-tak,tak ale gdzie cię wywiało ?
-nie martw się,czekaj przed domem zaraz tam będę,powiedział w pospiechu i się rozłączył.
Ubrałam buty,spakowałam potrzebne rzeczy do torebki i wyszłam przed dom. Nim zdążyłam zamknąć drzwi na klucz,usłyszałam pisk opon i zobaczyłam Alexisa w czarnym ferrari.Wysiadł z auta i otworzył mi drzwi,poczekał aż wsiądę,zamknął drzwi i wsiadł za kierownicę. Był bardzo zadowolony i radosny. Nie odpowiadał na pytania dotyczące dokąd jedziemy. Byłam bardzo ciekawa,co on znowu wymyślił. Podczas jazdy cały czas ktoś do mnie dzwonił,żeby złożyć życzenia.Nie lubię takich rozmów,ale jeszcze bardziej nie lubię jak śpiewają mi sto lat.
Gdy zadzwoniła mama,rozmawiałyśmy jakieś 40 min,a my ciągle jechaliśmy. Podczas rozmowy z mamą popłakałam się. Nie mogłam się doczekać,kiedy ją zobaczę.Najbliższa okazja to święta. Pierwsza podróż mojej mamy do Barcelony. Z zamyślenia wyrwał mnie Alexis.
-Kochanie jesteśmy na miejscu,poczekaj chwilę i nie wysiadaj z samochodu,zaraz tu po ciebie wrócę.
Czekałam na niego,mijały minuty i ciągle go nie było. W końcu pojawił się w towarzystwie dwóch osób,które widziałam pierwszy raz na oczy. Rozmawiali bardzo zaangażowani na jakiś temat. Tuż przed samochodem ucichli. Powoli wysiadłam z samochodu i dopiero wtedy zauważyłam,że jestem w bardzo pięknym miejscu. Byliśmy na jakiejś górce,widok zapierał dech w piersi. Bardzo mi się tam podobało. Sanchez szybko przedstawił mnie swoim znajomym i udaliśmy się w stronę wielkiego hangaru. Dalej nie wiedziałam o co chodzi,mój chłopak niósł ze sobą plecak,oczywiście w barwach i z herbem Barcelony. Weszliśmy do jakiejs budki i Alexis zaczął wyciągać ciuchy z plecaka. Miałam się przebrać. Były to ogólnie ciuchy sportowe,dokładnie dres. Bez żadnych dyskusji się przebrałam,związała włosy i wyszłam na zewnątrz gdzie miał czekać na mnie mój chłopak. On także się przebrał i stał przy wejściu do tego hangaru. Byłam bardzo ciekawa co tam się znajduje. Miałam pewne podejrzenia. Gdy weszliśmy do środka moim oczom ukazały się jakieś samoloty. Tom i Paul,tak mieli na imię znajomi Alexis dali mi jeszcze do ubrania jakiś kombinezon ochronny. Wsiedliśmy do samolotu. Nie minęło pięć minut gdy szybowaliśmy już wysoko ponad chmurami. Wyjaśnili mi,że czeka nas skok ze spadochronem. Bałam się tego,ale wiedziałam,że nic mi się nie stanie.
       Podczas skoku czułam się niesamowicie. Rozpuściłam włosy i czułam jak rozwiewają mi się na każdą stronę. Moje serce waliło jak oszalałe ale było bardzo przyjemnie.I te piękne widoki. Sam skok nie trwał za długo.Wylądowaliśmy niedaleko naszego samochodu.
- i jak się czujesz Caroline ? spytał Alexis
-bardzo dobrze ,fajny prezent. Dziękuję wypowiedziałam to zdanie i pocałowałam go w policzek.
- Dobra to teraz idź się przebrać z powrotem w tą piękną sukienkę i jedziemy realizować dalszą część dnia.
Uśmiechnął się najpiękniej na świecie i sam udał się,żeby się przebrać. Szybkim krokiem,pełna euforii poszłam szybko się umyć i ubrać. Gdy wszystko skończyłam,Alexis już czekał na mnie przy ferrari. W rękach trzymał małe,czerwone pudełeczko. Szybko wzięłam się za jego rozpakowanie,bo bardzo lubię prezenty. Z opakowania wyjęłam piękny naszyjnik z literką A. Sanchez od razu wziął i zapiął mi go na szyi. Przytuliłam się i mu podziękowałam. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę powrotną. W czasie jazdy przysnęłam. Obudziłam się gdy gwałtownie zahamowaliśmy. Byliśmy pod domem. Nad drzwiami wisiał napis "wszystkiego najlepszego Caroline".
-no to jeszcze raz wszystkiego najlepszego kochanie,powiedział Alexis a ja ruszyłam w stronę domu. Wiedziałam,że coś się dzieje w środku. Dużo się nie pomyliłam. Od razu jak otworzyłam rozległo się głośne "NIESPODZIANKA" i moi goście zaczęli śpiewać mi sto lat. Cała się zaczerwieniłam i zaczęłam się śmiać.Zostałam przez wszystkich wyściskana i wycałowana. Dostałam dużo prezentów. Na przyjęciu nikogo nie zabrakło,była cała drużyna Barcelony i partnerki piłkarzy. Dużo się śmialiśmy,tańczyliśmy,gadaliśmy. Impreza była jak najbardziej udana. Najpiękniejsze urodziny w moim dotychczasowym życiu. Dużo osób rozeszlo się do domu a niektórzy zostali u nas na noc.
-Mam jeszcze dla ciebie jeden prezent,no może bardziej propozycję
-No dawaj mów,jestem tego ciekawa
-Chcesz ze mną pojechać 21 grudnia do Chile,poznać moją rodzinę ?
- No pewnie,jeszcze się pytasz ?! Tylko pamiętaj,żebyśmy wrócili na 24,bo będzie moja mama.
-spokojnie wszystko jest załatwione,niczym się nie martw
-No to fajnie,teraz chodźmy już spać
Położyliśmy się i nie minęło 5 min a ja już spałam jak zabita.
*21 grudnia*
-Kochanie pośpiesz się bo zaraz spóźnimy się na samalot !
-Już,jestem gotowa. Weź moje rzeczy a ja zaraz przyjde do samochodu tylko sprawdzę,czy nie przyszły jakieś listy.
Pobiegłam szybko w stronę skrzynki i wyjęłam sporą kupkę listów.Nie miałam czasu wszystkich przeglądnąć,więc wrzuciłam je do torebki i udałam się w stronę samochodu.
    Szybko przeszliśmy do samolotu i zajęliśmy swoje miejsca. Towarzyszyła nam niesamowita radość.W końcu miałam chwilę czasu i przeglądnęłam te wszystkie listy. W większości były to kartki urodzinowe. Aż natrafiłam się na jakiś list bez podanego nadawcy. Wzięłam się za czytanie dość sporego "wypracowania". Po przeczytaniu tego byłam w szoku,nie wiedziałam czy to jakieś żarty czy prawda,ponieważ był to list od....
________________________________________________________
No trochę długo nic tutaj nie pisałam. No ale w końcu mamy ! :) Czekam na jakieś opinie, a następny rozdział będzie w następny piątek lub sobotę. Proszę o 5 komentarzy. CZYTASZ=KOMENTUJESZ :)