piątek, 4 października 2013

rozdział 11

Zostały nam 2 godziny do wylotu. Wszyscy czekali u nas w domu,ponieważ od nas było najbliżej na lotnisko . Co chwilę sprawdzałam czy wszystko mam i dorzucałam jakieś drobiazgi.Nie mogliśmy się doczekać kiedy będziemy już w Brazylii a czas płynął strasznie wolno. Na miejscu mieliśmy zamieszkać u rodziców Alvesa. Gdy została nam godzina wsiedliśmy do zamówionej taksówki i pojechaliśmy na lotnisko. Mieliśmy wykupiony cały samolot dla siebie. Lot miał być strasznie długi,ale wiedziałam,że w towarzystwie Alexisa,Messiego,Anto,Shakiry i Gerarda oraz Fabregasa nie będzie nudno. Alves i Neymar mieli po nas przyjechać na lotnisko,gdy będziemy już na miejscu. Oni wylecieli parę dni wcześniej niż my. Mieli wszystko ogarnąć i przygotować imprezę sylwestrową.
Czas lotu umilała nam Shakira,która śpiewała swoje najlepsze piosenki. Chłopcy rozmawiali cały czas o piłce,oni to zawsze znajdą czas na takie rozmowy. Z dziewczynami strasznie przezywałyśmy ten wylot. Rozmawiałyśmy o naszych strojach i ogólnie jak sobie wyobrażamy ostatnią noc w roku. Shakira zaproponowała mi i Anto,że poduczy nas tańca brzucha. Zawsze chciałam się go nauczyć.
Lot był strasznie wyczerpujący. Znalazłam moment na swoje przemyślenia. Znam tych ludzi ponad pół roku a czuję się jakby to było o wiele dłużej. Przez cały rok,moje życie bardzo się zmieniło. Większość moich marzeń się spełniło. Tak dobrze mi było w Barcelonie,jestem z siebie dumna. Cieszę się,że mogę być z Alexisem,przy nim się czuję taka spełniona. Bardzo o mnie dba. Mamy tak bardzo ambitne plany na przyszłość,teraz tylko czekam na ślub. Wiem,że jesteśmy na to gotowi i stworzymy idealną rodzinę. Cieszę się,że zaprzyjaźniłam się z Anto i Shakirą,że stałam się częścią tej pięknej i kochającej się,barcelońskiej rodziny. Gdyby mi ktoś o tym powiedział rok temu,nie uwierzyłabym.
   Gdy wylądowaliśmy, Dani z Neymarem już na nas czekali. Przywitaliśmy się z nimi i pojechaliśmy do domu Alvesa. Tam czekał na nas obiad zrobiony przez mamę Daniego. Jego mama wyściskała po kolei  nas wszystkich i zaprosiła do stołu. Bardzo sympatyczna kobieta. Alves jest strasznie podobny do swojego ojca. Tak samo jak Alves,jego tato jest typem żartownisia. Przy obiedzie obsypywał nas różnymi kawałami. Wszystko odbywało się w takiej rodzinnej atmosferze. Po zjedzonym posiłku wraz z Shakirą i Anto,pomogłyśmy pani Alves posprzątać ze stołu. Wieczorem rodzice Alvesa pojechali do jego babci,gdzie mieli zamieszkać na czas naszego pobytu. Urządziliśmy sobie wielkie ognisko. Miło było posiedzieć na świeżym powietrzu,posłuchać różnych historyjek,które opowiadali nasi,kochani piłkarze i popatrzyć na gwiazdy. Pogrążyłam się w swoich myślach,z ktorych wyrwał mnie Alexis. Wybraliśmy się na romantyczny spacer. Szliśmy w ciszy. Pierwszy odezwał się Sanchez.
-Caroline kocham cię i tak bardzo się cieszę,że cię mam. Moje życie nabrało całkiem innego sensu,gdy cię poznałem,nie liczy się tylko piłka nożna.
-Kochanie wiem to, u mnie  jest to samo. Zmieniłeś moje życie. Zmieniłeś je na dużo lepsze.
-Teraz tylko czekam aż wyznaczymy datę naszego ślubu. Ślubu,którego nikt nie zapomni.
-To poczekasz jeszcze trochę,porozmawiamy o tym,gdy wrócimy do Barcelony. A teraz wracajmy do reszty - pociągnęłam go za rękę w przeciwnym kierunku i poszliśmy usiąść koło ogniska.
Gdy się tam zbliżaliśmy,było słychać śpiewy,czyli impreza rozkręcała się na dobre.
Obudziłam się,ponieważ było mi strasznie twardo. Spałam na trawie,przed domem,zresztą tak jak wszyscy. Strasznie bolała mnie głowa i nic nie pamiętałam. Za chwilę obudził się Gerard i miał tak samo jak ja zdziwioną minę. Nigdzie nie było Alvesa i Alexisa. Wraz z Gerardem udaliśmy się na poszukiwania,ale nigdzie ich nie było. Poszłam zadzwonić do Alexisa,ale jego telefon leżał w sypialni. Do Alvesa nawet nie próbowałam dzwonić,ponieważ on swój telefon zgubił.Na razie o tym zapomnieliśmy i poszliśmy zrobić śniadanie. Dziewczyny dalej spały. Miałam czas,aby pogadać z Pique,jakoś nigdy nie gadaliśmy tak dłużej. Pique okazał się bardzo mądrym facetem, dla którego rodzina jest najważniejsza. Zaczął mi opowiadać jaki to jest dumny,że ma Milana i że z dnia na dzień co raz mocniej ją kocha. Oni są taką idealną parą,mam nadzieję,że my z Alexisem też stworzymy tak cudowną rodzinę. Trochę nie dawało mi spokoju to,że Alexis i Alves gdzieś zniknęli. Miałam tylko nadzieję,że nie zrobią nic głupiego. Oby tylko wybrali się na zakupy. Ci dwaj mają najwytrwalszą głowę i tak szybko się nie upijają.
Zrobiliśmy na śniadanie naleśniki i po szklance soku pomarańczowego. Shakira i Anto akurat się obudziły,gdy nakrywaliśmy do stołu. Były na mega kacu. Mam nadzieję,że wszyscy się ogarniemy do wieczora. Mamy wynajętą salę i na 21 mają nam tam wszystko przygotować.

*15:00*
Dani z Alexisem pojawili się z wielkimi torbami z jedzeniem i alkoholem. Poszli coś zjeść do kuchni.
W domu panował taki chaos,nikt nie mógł znaleźć sobie miejsca. Powoli się wyszykowaliśmy. Nagle zadzwonił mój telefon.
-Poda mi ktoś telefon,leży tam na stoliku.'
-No spoko,co tylko zechcesz - powiedział to Alves i przy okazji puścił mi  oczko
-Kto dzwoni ?
-Nie wiem sama zobacz - powiedział to i rzucił nim we mnie.
-Ooo jakiś nieznajomy numer,chyba coś ważnego. Dzwoni już 3 raz.
~Halo...Tak...Przy telefonie...Ale jak to ? Co się stało ?  Już lecę,będę jak najszybciej się da. Jestem w Brazylii.
rozłączyłam się i wybuchłam płaczem.
-Kochanie co jest ?  jako pierwszy podszedł do mnie Alexis.
-Moja mama.... <ostry płącz>
-Co z nią ?  Co się stało ?- poczułam jego silne ramiona na sobie.
-O ona jeest w szpszpitaluuuu. Miała zawał <kolejne pociągnięcie nosem>
-Jak to. Musimy jak najszybciej lecieć tam. Jest w Polsce ?
-Taak we Wrocławiu.
-Alves,Neymar jedźcie szybko na lotnisko zobaczyć jak to jest z samolotem. Od razu do mnie dzwońcie.
- Dla was wszystko. Ruszaj się młody - pośpieszył Neymara, nadzwyczaj poważny Dani.
Nie widziałam co się dzieje wokół mnie. Nic do mnie nie docierało.Liczyło się tylko to co dzieje się z moją mamą. Chciałam już przy niej być. Anto i Shakira cały czas siedziały przy mnie. Messi i Alexis pakowali nasz rzeczy. Wszyscy lecieli z nami,chociaż nie musieli. Dani zadzwonił do Alexisa po jakiś 20 min i oznajmił nam,że nie ma żadnego samolotu w najbliższym czasie,żeby nam pasował.
-Dobra ja zaraz coś wymyślę -  Alexis wyciągnął telefon i poszedł na górę.
Po 10 min zszedł do nas i powiedział,że za 30 min przyleci po nas jego kumpel własnym odrzutowcem.
-Kochanie wszystko będzie dobrze,jutro koło 20 będziemy we Wrocławiu,możesz zadzwonić do szpitala i im to powiedzieć. My pojedziemy tam z tobą,będziemy cały czas blisko ciebie. Nikt cię nie zostawi. Kocham cię.
Z moich oczu ciekły łzy,mimo,że już chciałam je powstrzymać. Nie potrafiłam przestać płakać. Najgorsze myśli siedziały w mojej głowie. Czas ciągną się niesamowicie długo. Przez całą podróż myślałam o mojej mamie i zastanawiałam się co było przyczyną tego zawału.
Nie wiem kiedy,ale usnęłam i obudziłam się już we Wrocławiu. Wszyscy mieli smutne oraz zmęczone miny. Ja i Alexis jak najszybciej wsiedliśmy do pierwszej taksówki, reszta pojechała inną.
-Niech pan jedzie szybciej. Szybciej.
-Kochanie daj spokój,inaczej się nie da. Zaraz będziemy na miejscu - objął mnie i pocałował w czoło.
Przy nim potrafiłam się trochę uspokoić. Kiedy zatrzymaliśmy się przed szpitalem,znowu napadła mnie ta fala takiego bólu i paniki. Jak najszybciej pobiegłam do rejstracji i zapytałam się gdzie jest moja mama.
-Korytarzem do windy i na drugie piętro. Pani mama leży w trzeciej sali po lewej od windy.
-Bardzo pani dziękuję.
Poszłam do windy,coś długo nie zjeżdżała na nasze piętro, więc poszliśmy schodami. Wbiegałam po nich jak najszybciej, w ogóle nie zwracałam uwagi na innych ludzi. Chciałam jak najszybciej zobaczyć moją mamę,strasznie się martwiłam. W końcu dotarliśmy do sali. Zobaczyłam drobną postać,leżącą na łóżku, na jedynym łóżku w tej sali. Ktoś siedział przy niej. Na początku nie poznałam a potem okazało się,że to...


_____________________________________________________________________

Przepraszam wszystkich,że musieliście tyle czekać.Nie miałam w ogóle czasu ani żadnej weny,ale w końcu mnie olśniło i coś wyszło. Za bardzo nie jestem zadowolona z tego rozdziału,ale następny będzie lepszy,postaram się, obiecuję to wam :*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
                                                              (bardzo proszę)                                                                 


4 komentarze:

  1. OwO Dawaj, dawaj, dawaj, bo zaraz ja podzielę los mamy głównej bohaterki... XDD

    OdpowiedzUsuń
  2. to bd jej ojciec chyba :)) świetny,cudowny aaaa kocham <3 dawaj szybko kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. To pewnie Tito ;D
    Genialny, czekam na kolejny !! < 3

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisz szybciej, bo już chcę przeczytać kolejny! ;d
    Weny życzę na nowe rozdziały :)))

    Buziaczki, Jedna z Cules ♥

    OdpowiedzUsuń