niedziela, 22 września 2013

:))

Dziękuję za 1000 wyświetleń i przy okazji przepraszam,że nie pojawił się rozdział,ale nie miałam głowy do pisania. Kolejny wpis może się pojawić w tygodniu a jak nie to jakoś na weekend.
 Bardzo się cieszę,że komuś się podobają moje wymysły. Dziękuję,za wszystkie miłe komentarze,dziękuję za to,że jesteście ze mną,że śledzicie tego bloga i mam nadzieję,że wytrwamy razem do końca. Jeszcze raz dziękuję za tę liczbę wyświetleń. Pozdrawiam Was~Mrs Sanchez ♥


wtorek, 17 września 2013

rozdział 10

Widywałam go codziennie,dopóki nie skończył mu się kontrakt i przestał być trenerem. To on,wielki Tito Vilanova. Stałam w drzwiach i nic się nie odzywałam. Byłam w wielkim szoku. Przez moją głowę przeleciało mnóstwo pytań,ale żadnego nie umiałam wypowiedzieć,sparaliżowało mnie. Tito stał i patrzył się na mnie z taką troską,ale od razu i z niepewnością,ostrożnością. Gestem ręki wpuściłam go do środka. Poszłam w stronę salonu i usiadłam na kanapie.On usiadł koło mnie. Tyle rzeczy mi nie pasowało. Jak to możliwe,że moim ojcem jest ten człowiek,jak moja mama nie lubi piłkarzy,ani nikogo z tego środowiska. Musiałam jak najszybciej poznać prawdę.Czekałam aż on zacznie mówić,nie potrafiłam pierwsza wypowiedzieć słowa.Ciągle nie dowierzałam,że to właśnie Tito.
Aż w końcu zaczął mówić.
-Caroline słuchaj,ja naprawdę mam sobie za złe,że was zostawiłem,że nie chciałem być blisko ciebie jak dorastasz,ale to wszystko się źle potoczyło,jeden wielki przypadek. Ale zrozumiałem to wszystko jak zobaczyłem cię tutaj w Barcelonie w towarzystwie Alexisa.Żałuję,że to wszystko się tak potoczyło. Przez te wszystkie lata ciągle miałem kontakt z twoją matką,tylko po to aby was wspierać finansowo. Zabroniłem jej poruszać ten temat. Aż w końcu sam nie wytrzymałem i uznałem,że muszę cię poznać. Chcę ci wynagrodzić ten stracony czas o ile zechcesz,nic na siłę.
-Ja...ja naprawdę nie wiem co mam zrobić,proszę opowiedz mi tę historię.Zacznij od samego początku.
-No to zaczęło się tak,że poznałem twoją matkę,gdy po pewnym meczu,wtedy grałem w Celcie,moim marzeniem było zostać piłkarzem Barcelony,ale nie miałem na co liczyć,kochałem Barcę ponad wszystko,był to klub mojego dzieciństwa.A więc po meczu  z którymś polskim klubem u was w Polsce,wraz z kumplami z drużyny, wybraliśmy się do baru świętować zwycięstwo. Wiadomo kilka drinków i pojawia się ochota poznania jakiejś kobiety. A przecież  Polki są najpiękniejsze,więc to była idealna okazja. Jeszcze alkohol dodał trochę odwagi. No i stało się zauważyłem Annę.Piękna blondynka w podobnym wieku,więc postanowiłem zagadać.
Podryw na sławnego piłkarza nie wyszedł,ale się nie zraziłem,próbowałem dalej. w końcu znaleźliśmy wspólny temat. przegadaliśmy całą noc. było tak wspaniale,dużo się śmialiśmy i czuliśmysię tak swobodnie w swoim towarzystwie. Anna wtedy była wolną kobietą a ja siedziałem w Polsce jeszcze przez tydzień,więc postanowiliśmy,że na jednym spotkaniu się nie skończy. Wymieniliśmy sie numerami a ja wróciłem do hotelu. Kiedy wszedłem do pokoju oczywiście nie obylo się bez pytań,bo wrocilem nad ranem w bardzo dobrym humorze. Opowiedzialem kolegom o twojej matce. Czekałem już na kolejne spotkanie z nią,nie mogłem się doczekać. Zaprosiłem ją na romantyczną kolację. W tamtej chwili czułem coś takiego co przyciągało mnie do niej. Wiadomo kolacja przy świecach,róże i czułe słówka i wiedziałem,że ją uwodzę,stawala się moją. Z dnia na dzień zbliżaliśmy się do siebie. Po tygodniu mojego pobytu byliśmy już parą. Musiałem wracać do Hiszpanii a ona miala przylecieć do mnie gdy pozałatwia swoje sprawy i tam mieliśmy rozpocząć wspólne życie. Była to wielka miłość. Byliśmy od siebie uzależnieni, nie każdemu trafia się taka prawdziwa miłość. Anna była w stanie zaakceptować piłkę nożną specjalnie dla mnie. Czekałem na nią miesiąc, przez cały ten czas byliśmy w kontakcie. Ciągłe rozmowy i tęsknota była mniejsza. Kupiłem nowy,większy dom. Wszystko było przygotowane na jej przyjazd a plany były bardzo ambitne. Kiedy zobaczyłem ją po miesięcznej rozłące nie chciałem jej ani nie mogłem wypuścić jej z ramion,tak bardzo była mi potrzebna jej bliskość. Bardzo ją kochałem a ona mnie. Bardzo do siebie pasowaliśmy. Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę,gdy nie miałem treningów. Koledzy z drużyny przyjęli ją bardzo miło. Wszyscy cieszyli się moim szczęściem.Tak dobrze było nam razem,wszystko idealnie się układało. Aż pewnego dnia,byliśmy na pewnej imprezie organizował ją jeden z moich kumpli. Byli na niej wszyscy piłkarze i ich partnerki.  Alkohol i dobra zabawa. Tamtej nocy oboje przesadziliśmy z tym trunkiem i wyszło jak wyszło. Doszło do głębszego zbliżenia i konsekwencje tego poznaliśmy po dwóch tygodniach.  Anna zaszła w ciążę z tobą. Ona się cieszyła,ja nie bardzo. Nie byłem na to gotowy,nie byłem gotowy być ojcem. Za duża odpowiedzialność. Chciałem żyć na całość,póki byłem młody,a dziecko by mi to tylko uniemożliwiło. Na początku ukrywałem to przed twoją matką i udawałem,że też się cieszę. Nasze relację zaczęły się psuć,to piękne uczucie powoli nas opuszczało. Jakiś czar prysnął. Ciągłe siedzenie w domu,szykowanie się na przyjście dziecka na świat,przytłaczało mnie. Nie czułem się sobą. Brakowało mi tych imprez,szalonych wieczorów z Anną. Ciągle i wszystko kręciło się koło dziecka. Po dwóch miesiącach nie wytrzymałem i powiedziałem o swoich uczuciach,że nie chcę mieć dziecka,że to nie jest moja bajka. Zadałem jej wielki cios,widziałem jak cierpi,byłem egoistą i teraz bardzo tego żałuję. Pozwoliłem jej odejść. Wróciła do Polski. Rozstaliśmy się,tylko dlatego,że nie byłem na tyle dojrzałym mężczyzną,nie brałem odpowiedzialności za swoje czyny. To wszystko co nas łączyło poszło w nie pamięć. Utrzymywaliśmy tylko sporadyczny kontakt. Płaciłem jej tylko na twoje utrzymanie. Już nigdy więcej się nie spotkaliśmy. Od czasu do czasu przesyłała mi twoje zdjęcia,mimo wszystko interesowałem się tym co się u was dzieję le z nigdy nie miałem chęci cie poznać. Po rozstaniu się z twoją matką,poznałem nową kobietę i z nią ułożyłem sobie życie. Do niczego nam się nie spieszyło,ona do dzisiaj nie wiem,że mam córkę z inna kobietą. Tak bardzo wszystko się teraz skomplikuje. Z Sarą,tak nazywa się moja żona mam dwójkę dzieci,bliźniaki,mają 7 lat. Jeśli będziesz chciała,będziesz mogła ich poznać.
- A...a co cie natknęło do tego spotkania ? - powiedziałam ze łzami w oczach....
-Kiedy wyjechałaś do Hiszpanii twoja matka o tym mi powiedziała,nie wiem po co to zrobiła skoro wiedziała,że nie mam ochoty cię poznać. Gdy zobaczyłem cie po raz pierwszy,to było na meczu. Na początku nie byłem pewny czy to ty,ale za drugim razem nie miałem już wątpliwości. W towarzystwie Alexisa byłaś taka szczęśliwa. Widywałem cię codziennie i w moim sercu coś pękło. Czułem potrzebę spędzania z tobą czasu,dlatego na tych wszystkich  treningach tak często z tobą rozmawiałem. Cały czas o tym wszystkim rozmyślałem i w końcu postanowiłem napisać do ciebie ten list. Byłem pewny,że twoje 18 urodziny to odpowiedni moment,żeby cię poznać.Naprawdę cię przepraszam,że przez tyle lat nie wykazałem się swoim męstwem. To tylko i wyłącznie moja wina,gdyby nie moje kaprysy i słaba dojrzałość emocjonalna dziś bylibyśmy szczęśliwą rodziną,ale ja to wszystko spieprzyłem. Sary już nie potrafię obdarzyć takim samym uczuciem jakim darzyłem twoją matkę,to zdarza się tylko raz w życiu. Mam nadzieję,że mi wybaczysz i choć w połowie będziemy mieć ze sobą kontakt,że poznasz moją rodzinę. Więc jak ?
- Nie potrafię teraz nic sensownego powiedzieć,nie wiem co mam robić,muszę to wszystko przemyśleć. Teraz proszę cię,żebyś wyszedł. Dam ci znać,jak sobie to wszystko przemyślę.Zadzwonię. Do widzenia. - powiedziałam to wszystko załamującym się głosem. Nie patrzyłam jemu w oczy,chciałam,żeby jak najszybciej wyszedł. Wstrzymywałam łzy,nie chciałam się przy nim rozpłakać. Czułam,że ta noc będzie ciężka,miałam w swojej głowie tyle myśli jak nigdy. Wstałam z kanapy i odprowadziłam go do drzwi. Zamknęłam drzwi,poszłam do swojej sypialni i rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Tak bardzo teraz potrzebowałam żeby ktoś mnie przytulił. Nie wiedziałam co mam robić. Musiałam podjąć właściwą decyzję,przez tyle lat nie czułam jak to jest mieć ojca,może to była najwyższa pora,żeby to zmienić. Czekałam aż przyjdzie Alexis,musiałam się jego poradzić. Leżałam tak przez jakieś 2 godziny,aż w końcu wrócił Sanchez. Gdy mnie zobaczył to o nic się nie pytał tylko mnie objął swoimi silnymi ramionami.Opowiedziałam mu wszystko ze szczegółami,był zachwycony tym wszystkim,tym że moim ojcem jest Tito. Teraz zdaję sobie sprawę,że to dzięki Tito w moich żyłach płynie ta bordowo-granatowa krew,chyba dam mu szansę.Resztę nocy spędziłam na rozmowach z Alexisem. Następnego dnia mieliśmy wylecieć do Brazylii. Neymar z Alvesem zaprosił nas i resztę swoich przyjaciół na sylwestra do Brazylii. Cieszyłam się na ten wyjazd,bo wiedziałam,że będzie on niezapomniany i że w końcu się rozerwę i przestanę się tym wszystkim zadręczać.


__________________________________________________________________
Kolejny rozdział za nami :) Pojawił się wcześniej niż planowałam,ponieważ się rozchorowałam i miałam wolną chwilę na pisanie :>. Bardzo proszę o komentarze,ponieważ one napędzają mnie do pisania kolejnych rozdziałów. Więc czytasz to komentujesz. :) Pozdrawiam wszystkich czytelników ♥

+kilka osób pisało,że sie domyśla kim jest ojciec Caroline,więc zgadł ktoś :> ?

sobota, 14 września 2013

rozdział 9

Droga Caroline,

na wstępie chcę Ci złożyć najlepsze życzenia z okazji 18 urodzin.Nie wiem czego mogę Ci życzyć bo widzę,że jesteś szczęśliwa. Teraz pewnie się zastanawiasz kim jestem. Tego się dowiesz w drugiej części listu,ale z góry przepraszam za wszystko.
Na razie nie chcę Ci zdradzać jak się nazywam,wolałabym się z Tobą spotkać w 4 oczy. Żałuję tego,że zostawiłem Ciebie i Twoją matkę,niestety wszystko źle się potoczyło,za szybko.Przeze mnie nie zaznałaś jak to jest mieć pełną rodzinę,chciałbym to naprawić,ale wiem,że to za późno i Ty możesz tego nie chcieć. Proszę spotkajmy się,wtedy wszystko Ci opowiem. Wiem gdzie mieszkasz,więc pozwól,że przyjdę do  Ciebie 27 grudnia o 14. Jeśli tego nie chcesz,to po prostu mnie nie wpuścisz. Możesz doznać wielkiego szoku,bo tak naprawdę się znamy ale nie mamy tych relacji,co powinniśmy mieć. Dopiero niedawno zrozumiałem,że jesteś dla mnie ważna. Przez ten cały czas miałem kontakt z Twoją matką,ale tylko telefoniczny. Wspomagałem Was finansowo ale nigdy nie miałem odwagi się z Tobą zapoznać i prosiłem Twoją matkę,żebyście w ogóle o mnie nie rozmawiały. Sadziłem,że tak będzie lepiej. Aż w końcu zebrałem się na odwagę i chcę Ci wszystko wyjaśnić. Niecierpliwie czekam na nasze spotkanie.
Jeszcze raz przepraszam i proszę nie miej pretensji do swojej matki. No to do 27.12. Kocham Cię.
Twój tato.
....od mojego taty. Nie wierzyłam własnym oczom, kto to jest? Wiedziałam,że muszę się zgodzić na to spotkanie. Mimo,że olewał mnie przez te 18 lat to w końcu chciałam poznać prawdę. Od razu opowiedziałam o wszystkim Alexisowi,był w równie wielkim szoku co ja. Poparł moją decyzję co do spotkania.  Oboje rozmyślaliśmy kto to może być,ale nic nam nie przychodziło do głowy. Jedno było pewne to ktoś z Hiszpanii. Podczas lotu podjęłam decyzję,że nie będę o tym myśleć w Chile,bo lecę tam w celu spotkania i poznania rodziny Sancheza.Cała podróż minęła bardzo przyjemnie. Alexis prawie cały czas spał a ja czytałam swoją ulubiona książkę : Harry Potter i Czara Ognia. Mimo,że czytałam ją już tyle razy to za każdym kolejnym razem przeżywałam ją tak samo. Nigdy mi się nie znudzi.
        Gdy znaleźliśmy się pod domem Sanchezów,strasznie się denerwowałam,nie wiedziałam jak zareagują,gdy mnie zobaczą. Niby bardzo się cieszyli,na wieść,że przylecę z Alexisem.Mimo wszystko z niecierpliwością oczekiwałam tego spotkania. Drzwi otworzyła nam mama Alexisa,Eva. Była ona niską kobietą o blond włosach i niebieskich oczach. Wyściskała swojego syna a on oblał się rumieńcami i wyrywał z pełnego miłości uścisku matki. Ja stałam z boku i przyglądałam się tej sytuacji. W końcu podeszła do mnie,przedstawiłyśmy się sobie i obdarowałyśmy się całusem w policzki. Przeszliśmy przez próg domu i poszliśmy w stronę salonu,gdzie siedział już ojciec Alexisa,który od razu na nasz widok wstał i podszedł do nas. Podał rękę synowi i poklepał go po plecach. Mnie uściskał i przedstawił się.
-David Sanchez,jesteś jeszcze piękniejsza niż na tych wszystkich zdjęciach.Mój syn nie mógł lepiej wybrać.
Na te słowa zarumieniłam się i wydukałam tylko jedno dziękuję.
-A nie mówiłem tato,ona jest idealna,powiedział Alexis i przytulił się do mnie.
- Dobrze kochani,teraz siadajcie do stołu,potem sobie porozmawiamy. Powiedziała rodzicielka mojego chłopaka,byłam jej wdzięczna,że wkroczyła do akcji i przerwała tę rozmowę,bo takich bardzo nie lubię.Usiedliśmy w jadalni i wzięliśmy się za jedzenie. Obiad był bardzo smakowity. Przy stole dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Rodzice Alexisa opowiadali różne historie z jego dzieciństwa.
-Dobra mamo przestań już,są jeszcze inne tematy. Nie musisz jej opowiadać wszystkich moich wpadek z dzieciństwa.'
-Pani się nim nie przejmuje,- mów mi po imieniu,wtrąciła mi się w słowo.
-No dobrze,Eva nie przejmuj się nim ja chętnie posłucham tych opowieści albo pooglądam jakieś zdjęcia
- Oo wspaniale,szybko skoczę na górę bo albumy,a wy tutaj sobie porozmawiajcie.
Alexis pokiwał przecząco głową a ja wraz z jego ojcem zaczęliśmy się śmiać. Za nim wróciła Eva to minęło trochę czasu. Rozmowa zeszła na temat mojej osoby. Musiałam opowiedzieć jakie są moje zainteresowania. Kiedy powiedziałam,że nie znam swojego ojca,nagle przypomniał mi się ten list i znowu powróciły myśli kto może być jego nadawcą. Gdy wróciła Eva,odechciało mi się oglądać tych zdjęć,więc szepnęłam na ucho Alexisowi,że chciałabym się przejść. On przeprosił mamę i powiedział,że będzie jeszcze okazja na te zdjęcia. Czas tak szybko mijał,że już był późny wieczór.
Niebo było całe w gwiazdach.
- Patrz,spadająca gwiazda,szybko pomyśl życzenie,powiedziałam do Alexisa
-Ja nie muszę,Ty jesteś moim marzeniem i nic mi więcej do szczęścia potrzebne nie jest.Kocham cię i chcę spędzić z tobą resztę życia.' gdy to powiedział, to mnie zamurowało,nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
-Też cię kocham po tych słowach pocałowaliśmy się i w ciszy poszliśmy na dalszy spacer. Gdy wróciliśmy do domu,wszyscy już spali.Następnego dnia miałam poznać rodzeństwo Alexisa,ale najchętniej wracałabym już do Barcelony. Nie mogłam się doczekać spotkania z moim ojcem,po tylu latach w końcu miałam poznać prawdę.
   Obudziłam się i zobaczyłam,że Sancheza koło mnie nie ma,rozejrzałam się po pokoju i akurat on stanął w drzwiach niosąc tacę ze śniadaniem.
-Dzień dobry ślicznotką,dobrze,że już wstałaś. Smacznego.,podał mi tacę z jedzeniem a sam usiadł na krześle obok łózka i się mi przyglądał. Byłam bardzo głodna,więc zjedzenie tego wszystkiego zajęło mi nie więcej niż 10 minut.
-Słuchaj mała musimy się teraz spakować i o 11 mamy samolot. Przed chwilą dzwonił do mnie Leo i się pytał czy zagram w jego drużynie na meczu charytatywnym,więc dlatego wracamy dzień wcześniej. Chcemy jeszcze potrenować.
- Aaa no ok,czyli nie zdążę poznać twojego rodzeństwa  ?
-Niestety,ale nie. Będą jeszcze inne okazję. Może nasz ślub,będzie najszybciej. W tym momencie puścił do mnie oczko i zaczęliśmy się śmiać.
Alexis poszedł porozmawiać z rodzicami a ja wzięłam się za pakowanie naszych rzeczy. Było strasznie miło,ale cieszyłam się,że już wracamy.
*23 grudnia*
Podróż powrotna była bezbarwna,prawie cały czas spaliśmy. Alexis od razu z lotniska pojechał na trening a wieczorem miał mecz,mieliśmy się spotkać na stadionie. Po mnie przyjechała Shakira z Anto. Pojechałyśmy do domu. Przeprosiłam je na chwilę i poszłam się odświeżyć. Gdy wyszłam spod prysznica, dziewczyny czekały na relację z wyjazdu. Opowiedziałam im wszystko,bardzo się cieszyły,że tak dobrze nam się układa. Czas mijał bardzo szybko. Koło 19 zaczęłyśmy się zbierać na stadion.  Wszystkie miałyśmy koszulki naszych partnerów,ja wzięłam swój szalik i oczywiście aparat. Bez zdjęć nie mogło się obyć. Mecz miał się zacząć o 20:30. Był on zorganizowany w celu uzbierania pieniędzy dla chorych dzieci, więc chodziło w nim o dobrą zabawę,nie ważne kto wygra.
Przed meczem jeszcze porozmawiałam z Alexisem i resztą drużyny,którą wybierał Leo,przeciwnikami byli wybrani piłkarze przez Ronaldo. Wszyscy byli w świetnych humorach.
Pod czas meczu 2 gole strzelił Alexis i 3 Leo. Drużyna Ronaldo zdobyła o jedną bramkę mniej. Po udanym meczu wszyscy udaliśmy się na przygotowany poczęstunek. Organizator,czyli Leo przygotował jedną specjalną koszulkę, na której mieli się podpisać wszyscy piłkarze. Koszulka trafiła na aukcję.
Do domu wróciliśmy koło północy. O 13 miała przylecieć mama. Położyłam się od razu spać,bo trzeba było wstać o przyzwoitej porze i zacząć szykować jakieś jedzenie na Wigilię.  Dobrze,że prezenty kupiłam wcześniej.
*WIGILIA,9*
Wstałam o 9,spojrzałam na telefon a tam czekałam wiadomość od Shakiry czy może przyjść i mi pomóc w przygotowaniach. Szybko jej odpisałam,że przyda mi się pomoc i czekam na nią o 11.
Na kolacji mieli być Shakira z Pique i Milanem,Fabregas,David Villa z rodziną, Leo z Ano i Thiago oraz Dani Alves z rodziną i Neymar i oczywiście moja mama.
Od razu poszłam pod prysznic a potem zrobiłam sobie kawę i czekałam na Shakirę. Oczywiście jak to ona przyjechała punktualnie. Wzięłyśmy się od razu  za przyrządzanie świątecznych potraw a Alexis z Gerardem mieli pojechać na lotnisko po moją mamę i jeszcze po drodze zrobić drobne zakupy.
Nasze gotowanie minęło w bardzo przyjemnej atmosferze,pośpiewałyśmy sobie,porozmawiałyśmy. Z dnia na dzień stawałyśmy się przyjaciółkami. Cieszę się,że mogę zawsze na nią liczyć,ponieważ odkąd opuściłam Polskę moi przyjaciele już nie utrzymują ze mną kontaktu,szkoda.
Około 14 przyjechali z lotniska a my miałyśmy już wszystko skończone.
-Cześć mamo,przytuliłam się do niej.
-Witaj kochanie,ale tutaj macie pięknie.
- Zaprowadzę panią do pokoju i wezmę bagaże,wtrącił się Alexis.
-Bardzo chętnie,za chwilę tu do ciebie wracam Caroline,musimy porozmawiać.
-Gerard,to my już pójdziemy. Do wieczora kochani, powiedziała Shaki i udała się do wyjścia.
Pożegnałam się z nimi i usiadłam na kanapie,czekając na mamę,aż wróci z pokoju. Po 5 minutach zeszła na dół.
-No to jak bierzemy się za gotowanie ?
-Mamo,już wszystko gotowe. Siadaj zrobię ci herbaty.
-Dobrze, a tutaj trzymaj ciasto na wieczór.
Moja mama przywiozła ze sobą makowiec,pycha. O 19 mieli się wszyscy zebrać.Czas do tego momentu spędziłam na rozmowie z mamą. Opowiedziałam jej o wizycie w Chile. I znowu sobie przypomniałam o tym liści,już miała o tym opowiedzieć mamie,ale przypomniałam sobie,że mam nic nie mówić. Zrobiłam dziwna minę,ale moja mama chyba tego nie zauważyła,bo zaczęła opowiadać co dzieje się w Polsce. Przywiozła mi prezent od przyjaciół,aż mi się miło zrobiło,nie zapomnieli o mnie,mimo to,że nie utrzymujemy takiego kontaktu.
O 18 zszedł do nas Alexis i nas zaczął pospieszać. Szybko poszłam się przebrać i zaczęłam nakrywać do stołu.Gdy skończyłam,już powoli wszyscy zaczęli się schodzić. Każdy z wielkimi prezentami.Czułam się tak,że trudno to opisać słowami. Wiedziałam,że będzie to bardzo miły wieczór. Piłkarze,jak to piłkarze zaczęli opowiadać jakieś swoje historię z różnych wyjazdów na mecze. Jednym słowem można było się dowiedzieć czegoś nowego. Zauważyłam,że Fabregas bardzo polubił moją mamę,znaleźli wspólny język,rozmawiali ze sobą cały wieczór,jak starzy,dobrzy znajomi. Nagle Alexis gdzieś zniknął a wraz z nim Neymar. Gdy wrócili Alexis podszedł i klęknął przede mną. Wyjął jakieś. pudełeczko.
- Caroline kochanie,wiem,że to może być trochę za wcześnie,ale będziesz mieć tyle czasu na zastanowienie się ile tylko zechcesz. A mianowicie : Czy zostaniesz moją żoną ?
W tamtej chwili zabrakło mi tchu,koleje z moich marzeń,miało szansę się spełnić,ale czułam,że ślub to trochę za wcześnie.
-Tak,zostanę,ale jeszcze nie teraz.
-Nie ma sprawy,przynajmniej wiem,że to się stanie. Pamiętaj,że może to trwać rok,dwa a nawet pięć lat. Już mnie to nie obchodzi. Kocham cię i przyjmij ten pierścionek.
-Kocham cię.
Pierścionek był piękny,taki delikatny ale piękny. Neymar wyskoczył z szampanem,zaczął wszystkim polewać. Gości zaczęli bić brawo a my się pocałowaliśmy. Moja rodzicielka się popłakała tak samo jak reszta dziewczyn. Już Shakira i Anto zadeklarowały się,że pomogą mi w tych wszystkich przygotowaniach do ślubu. Reszta wieczoru minęła dość przyjemnie. Wzięliśmy się za rozpakowywanie prezentów,było dużo śmiechu przy tym.
    *****
Pełna emocji położyłam się do łóżka,długo nie mogłam zasnąć,cały czas myślałam o tych oświadczynach. Piękny prezent na święta. Tylko Alexis mógł się oświadczyć  w tai sposób,nie okazywał żadnego stresu,musiał dużo razy to ćwiczyć. Kochany,kochany i mój. Byłam pewna,że chcę spędzić z nim życie. Czułam,że idealnie do siebie pasujemy. To wszystko było jak ze snów.
    Święta minęły bardzo szybko. Nadszedł czas pożegnania się z mamą. Jak zwykle musiałyśmy się popłakać,trudno było się rozstać. Zaprosiła nas do siebie w kwietniu. Jakoś wytrzymamy te 4 miesiące.
    Był 26 grudnia,czyli zbliżało się spotkanie z ojcem. Gdy było coraz bliżej spotkania strasznie się denerwowałam,bo nie wiedziałam kogo mogę się spodziewać.Alexis cały czas mnie wspierał i starał się,żebym tylko nie myślała o tej sytuacji. Miał być ze mną przy spotkaniu. Nie chciał,ale go o to poprosiłam.Cały ten dzień spędziliśmy na odpoczynku w domu. Oglądaliśmy filmy,nawet nie chciało mi się nic ugotować,więc zamówiliśmy sobie pizzę.Nawet nie wiem kiedy usnęłam,ale obudziłam się w sypialni.9 mnie przeniosła na górę. Rano,kiedy się obudziłam Alexisa nie było w łóżku,tylko słyszałam jakieś hałasy na dole. Szykował nam śniadanie,było po nim widać,że denerwuje się tak samo jak ja.
            Spojrzałam na zegarek i była punkt 14.W tym samym momencie rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Serce zabiło mi mocniej,ale poszłam otworzyć. Czułam jak wszystko podchodzi mi do gardła,ze stresów zrobiło mi się niedobrze. Za drzwiami stał on.Nie wierzyłam własnym oczom,przez pewien czas widziałam go codziennie, a teraz się okazuje,że to mój ojciec.....
______________________________________________________________


Kolejny rozdział dla was :) Jeśli już dotarliście do tego miejsca to zostawcie po sobie komentarz z waszymi przemyśleniami,opiniami itd. :) Miłego dnia misiaczki ♥

piątek, 6 września 2013

rozdział 8

- sto lat,sto lat niech żyje,żyje nam....kochanie wstawaj dziś Twój wielki dzień,powiedział rozradowany Alexis.
-ale,że o co chodzi ? daj mi spać
-no jak to o co,w końcu masz dziś urodziny. Masz 30 min i złaź na dół,będę na ciebie czekał.
Uniosłam swoją głowę i popatrzyłam  pytająco na niego. Zastanawiał się o co mu chodzi z tymi urodzinami,przecież mam je dopiero 15 grudnia. Spojrzałam na wyświetlacz swojego telefonu.Fakt. Była 11,15 grudnia. Kończyłam 18 lat,a mój chłopak za 4 dni 24 lata.Wtedy sobie przypomniałam,że nie wymyśliłam  żadnego prezentu,ale mniejsza o to. Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic.Ubrałam swoją ulubioną sukienkę "małą czarną". Włosy tylko rozczesałam,popsikałam się ulubionymi perfumami Alexsisa i zeszłam do kuchni. Sancheza nigdzie nie było. Wyszłam przed dom i ani jego,ani samochodu nie było. Wróciłam się do domu i wziełam telefon. Wykręciłam numer swojego chłopaka. Odebrał po 3 sygnałach :
- no mała,już jesteś gotowa ?
-tak,tak ale gdzie cię wywiało ?
-nie martw się,czekaj przed domem zaraz tam będę,powiedział w pospiechu i się rozłączył.
Ubrałam buty,spakowałam potrzebne rzeczy do torebki i wyszłam przed dom. Nim zdążyłam zamknąć drzwi na klucz,usłyszałam pisk opon i zobaczyłam Alexisa w czarnym ferrari.Wysiadł z auta i otworzył mi drzwi,poczekał aż wsiądę,zamknął drzwi i wsiadł za kierownicę. Był bardzo zadowolony i radosny. Nie odpowiadał na pytania dotyczące dokąd jedziemy. Byłam bardzo ciekawa,co on znowu wymyślił. Podczas jazdy cały czas ktoś do mnie dzwonił,żeby złożyć życzenia.Nie lubię takich rozmów,ale jeszcze bardziej nie lubię jak śpiewają mi sto lat.
Gdy zadzwoniła mama,rozmawiałyśmy jakieś 40 min,a my ciągle jechaliśmy. Podczas rozmowy z mamą popłakałam się. Nie mogłam się doczekać,kiedy ją zobaczę.Najbliższa okazja to święta. Pierwsza podróż mojej mamy do Barcelony. Z zamyślenia wyrwał mnie Alexis.
-Kochanie jesteśmy na miejscu,poczekaj chwilę i nie wysiadaj z samochodu,zaraz tu po ciebie wrócę.
Czekałam na niego,mijały minuty i ciągle go nie było. W końcu pojawił się w towarzystwie dwóch osób,które widziałam pierwszy raz na oczy. Rozmawiali bardzo zaangażowani na jakiś temat. Tuż przed samochodem ucichli. Powoli wysiadłam z samochodu i dopiero wtedy zauważyłam,że jestem w bardzo pięknym miejscu. Byliśmy na jakiejś górce,widok zapierał dech w piersi. Bardzo mi się tam podobało. Sanchez szybko przedstawił mnie swoim znajomym i udaliśmy się w stronę wielkiego hangaru. Dalej nie wiedziałam o co chodzi,mój chłopak niósł ze sobą plecak,oczywiście w barwach i z herbem Barcelony. Weszliśmy do jakiejs budki i Alexis zaczął wyciągać ciuchy z plecaka. Miałam się przebrać. Były to ogólnie ciuchy sportowe,dokładnie dres. Bez żadnych dyskusji się przebrałam,związała włosy i wyszłam na zewnątrz gdzie miał czekać na mnie mój chłopak. On także się przebrał i stał przy wejściu do tego hangaru. Byłam bardzo ciekawa co tam się znajduje. Miałam pewne podejrzenia. Gdy weszliśmy do środka moim oczom ukazały się jakieś samoloty. Tom i Paul,tak mieli na imię znajomi Alexis dali mi jeszcze do ubrania jakiś kombinezon ochronny. Wsiedliśmy do samolotu. Nie minęło pięć minut gdy szybowaliśmy już wysoko ponad chmurami. Wyjaśnili mi,że czeka nas skok ze spadochronem. Bałam się tego,ale wiedziałam,że nic mi się nie stanie.
       Podczas skoku czułam się niesamowicie. Rozpuściłam włosy i czułam jak rozwiewają mi się na każdą stronę. Moje serce waliło jak oszalałe ale było bardzo przyjemnie.I te piękne widoki. Sam skok nie trwał za długo.Wylądowaliśmy niedaleko naszego samochodu.
- i jak się czujesz Caroline ? spytał Alexis
-bardzo dobrze ,fajny prezent. Dziękuję wypowiedziałam to zdanie i pocałowałam go w policzek.
- Dobra to teraz idź się przebrać z powrotem w tą piękną sukienkę i jedziemy realizować dalszą część dnia.
Uśmiechnął się najpiękniej na świecie i sam udał się,żeby się przebrać. Szybkim krokiem,pełna euforii poszłam szybko się umyć i ubrać. Gdy wszystko skończyłam,Alexis już czekał na mnie przy ferrari. W rękach trzymał małe,czerwone pudełeczko. Szybko wzięłam się za jego rozpakowanie,bo bardzo lubię prezenty. Z opakowania wyjęłam piękny naszyjnik z literką A. Sanchez od razu wziął i zapiął mi go na szyi. Przytuliłam się i mu podziękowałam. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę powrotną. W czasie jazdy przysnęłam. Obudziłam się gdy gwałtownie zahamowaliśmy. Byliśmy pod domem. Nad drzwiami wisiał napis "wszystkiego najlepszego Caroline".
-no to jeszcze raz wszystkiego najlepszego kochanie,powiedział Alexis a ja ruszyłam w stronę domu. Wiedziałam,że coś się dzieje w środku. Dużo się nie pomyliłam. Od razu jak otworzyłam rozległo się głośne "NIESPODZIANKA" i moi goście zaczęli śpiewać mi sto lat. Cała się zaczerwieniłam i zaczęłam się śmiać.Zostałam przez wszystkich wyściskana i wycałowana. Dostałam dużo prezentów. Na przyjęciu nikogo nie zabrakło,była cała drużyna Barcelony i partnerki piłkarzy. Dużo się śmialiśmy,tańczyliśmy,gadaliśmy. Impreza była jak najbardziej udana. Najpiękniejsze urodziny w moim dotychczasowym życiu. Dużo osób rozeszlo się do domu a niektórzy zostali u nas na noc.
-Mam jeszcze dla ciebie jeden prezent,no może bardziej propozycję
-No dawaj mów,jestem tego ciekawa
-Chcesz ze mną pojechać 21 grudnia do Chile,poznać moją rodzinę ?
- No pewnie,jeszcze się pytasz ?! Tylko pamiętaj,żebyśmy wrócili na 24,bo będzie moja mama.
-spokojnie wszystko jest załatwione,niczym się nie martw
-No to fajnie,teraz chodźmy już spać
Położyliśmy się i nie minęło 5 min a ja już spałam jak zabita.
*21 grudnia*
-Kochanie pośpiesz się bo zaraz spóźnimy się na samalot !
-Już,jestem gotowa. Weź moje rzeczy a ja zaraz przyjde do samochodu tylko sprawdzę,czy nie przyszły jakieś listy.
Pobiegłam szybko w stronę skrzynki i wyjęłam sporą kupkę listów.Nie miałam czasu wszystkich przeglądnąć,więc wrzuciłam je do torebki i udałam się w stronę samochodu.
    Szybko przeszliśmy do samolotu i zajęliśmy swoje miejsca. Towarzyszyła nam niesamowita radość.W końcu miałam chwilę czasu i przeglądnęłam te wszystkie listy. W większości były to kartki urodzinowe. Aż natrafiłam się na jakiś list bez podanego nadawcy. Wzięłam się za czytanie dość sporego "wypracowania". Po przeczytaniu tego byłam w szoku,nie wiedziałam czy to jakieś żarty czy prawda,ponieważ był to list od....
________________________________________________________
No trochę długo nic tutaj nie pisałam. No ale w końcu mamy ! :) Czekam na jakieś opinie, a następny rozdział będzie w następny piątek lub sobotę. Proszę o 5 komentarzy. CZYTASZ=KOMENTUJESZ :)