*dzień wyprowadzki*
Godzina 8 rano,dopiero co zwlekłam się z łóżka i już usłyszałam pukanie do drzwi.Nie miałam siły się ruszyć na dół i sprawdzić kto to,ale uporczywe walenie zmusiło mnie do jak najszybszej reakcji. Gdy otworzyłam drzwi,zobaczyłam grupkę moich znajomych.Przyszli się pożegnać.Przy okazji dostałam drobne prezenciki na pamiątkę,to było mega miłe.Ostatnie godziny w Polsce spędzała z najważniejszymi osobami w moim życiu.Tuż przed godziną 10 zaczęłam znosić swoje walizki do samochodu mojej mamy. Ostatni raz spojrzałam na dom i ruszyłam wraz z moją rodzicielką i znajomymi na lotnisko. Było mi trochę smutno,że musiałam się pożegnać z tymi wszystkimi ludźmi,ale jakoś dałam radę. Byłam im wdzięczna,że przyszli się ze mną pożegnać. Dzień przed wyprowadzką Alexis zadzwonił do mnie i uprzedził,że nie będzie mógł przylecieć po mnie. Miałam sama spędzić tą podróż. Jedyny plus,że Sanchez będzie czekała na lotnisku w Barcelonie.
Podróż minęła bardzo przyjemnie,głównie rozmyślałam jak to się potoczy moje życie w Barcelonie.Gdy wysiadłam z samolotu,od razu udałam się na poszukiwania Alexisa,ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Chciałam do niego zadzwonić ale nagle ktoś mnie objął. Powoli odwróciłam się do tyłu i ujrzałam Fabregasa,trochę mnie to zdziwiło zwracając uwagę na to,że miał na mnie czekać Alexis.Cesc do razu mi wyjaśnił,że Alexis musiał zostać na specjalnym treningu i poprosił go,aby mnie zwiózł do niego do domu. Wydało mi się to bardzo dziwne. Specjalny trening ? No skoro tak mówił. Wyszliśmy na parging i wsiedliśmy do pięknego porsche Cesca. Mój przyjaciel zasypał mnie taka ilością pytań,że nie zdążyłam mu wszystkiego opowiedzieć w drodze do domu.Wyjeliśmy wszystkie moje bagaże i ruszyliśmy w stronę pięknej villi. Fabregas jakoś tak podejrzanie się uśmiechał. Na rozszyfrowanie tego usmieszku nie musiałam długo czekać,wystarczyło,że przeszłam przez próg domu. Moim oczom ukazała się grupka ludzi w tym Alexis. Od razu rzuciłam się w jego ramiona,tyle się nie widzieliśmy. Wśród gości byli Tello,Bartra,Pique z Shakirą,Messi z Anto oraz Neymar. Bardzo się ucieszyłam na ich widok,tak bardzo tęskniłam za nimi. No tak,piękne pożegnanie we Wrocławiu i jeszcze piekniejsze przywitanie w Barcelonie.Moja impreza powitalna trwała do białego rana. Nikt się nie oszczędzał,wszyscy tańczyli,śmiali się i rozmawiali. Bardzo odpowiadało mi takie życie,życie jak ze snu. Jak zwykle wszyscy nie odmówili sobie alkoholu,dzięki temu było jakoś weselej. Nie sądziłam,że piłkarze tyle piją. Wszyscy rozeszli się do domów koło 4 rano.
Jakoś popołudniu o bliżej nieokreślonej godzinie,obudził mnie zapach naleśników. Poszłam do kuchni. Alexis szykował śniadanie,naleśniki i sok pomarańczowy. Nie wiedziałam,że mój chłopak umie cokolwiek ugotować,widocznie jeszcze dużo o nim nie wiedziałam.Po zjedzeniu śniadania,wybraliśmy się na spacer. Alexis zabrał mnie do swojej ulubionej cukierni na lody. Na miejscu spotkaliśmy Alvesa z dzieciaczkami. Oczywiście nie obyło się bez wyściskania mnie przez Daniego. To taki pozytywny człowiek,cieszę się,że miałam przyjemność go poznać. Jego dzieci bardzo mnie polubiły i zwracały się do mnie ciociu,to takie urocze. Cały czas się zastanawiam,jak przez jeden mecz zmieniło się moje życie,niczego nie żałowałam,było idealnie.
Wraz z Sanchezem spędziliśmy miłe popołudnie. O 19 on pojechał na trening a ja wolałam wrócić do domu. Koło 22 napisał mi smsa,że bedzie później bo jak co piątek idzie pograć do Leo w fife,ahh ci mężczyźni. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Powoli udałam się w ich stronę i zobaczyłam Tello. Bardzo się ucieszyłam na jego widok,wiedziałam,że ten wieczór będzie miły. I tak było. Cristian przyniósł ze sobą kilka filmów,ja szybko zrobiłam popcorn i całą noc spędziliśmy na oglądaniu i rozmawianiu.Dowiedziałam się,że mój przyjaciel poznał jakaś dziewczynę, z którą ma poważne plany na przyszłość. Bardzo chciałam zapoznać tę szczęściarę,więc zaprosiłam ich na obiad w niedzielę.
Alexis nie miał nic przeciwko temu,ucieszył się bo Tello to jeden z jego przyjaciół. Nawet pomógł mi w gotowaniu i ogólnych przygotowaniach. W niedziele rano udaliśmy się na zakupy. Dostałam w prezencie od Alexisa piękną,czarną sukienkę przed kolano. Obiad był zaplanowany na 15. Jakoś nie moglam się doczekac i strasznie mi się to dłużyło. Chodziłam zdenerwowana po całym domu i nie wiedziałam co ze sobą zrobić.Aż wkońcu rozległ się dzwonek do drzwi i do domu wszedł Cristian z piękną,czarnowłosą dziewczyną. Może była i piękna ale jakoś dawała wrażenie takiej co leci tylko na kasę. Już po pierwszej rozmowie z nią uznalam,że za bardzo za nią nie przepadam,ale było widać że Tello świata po za nią nie widzi. Nie zostawało nic innego jak życzyć szczęścia i myśleć,że z biegiem czasu zmienię do niej podejście,że mnie do siebie przekona.Ogólnie ten dzien minął w miłej i pogodnej atmosferze. Do chwili. O 23 zadzwonił do mnie Fabregas i prosił o spotkanie,był nieźle wstawiony. Alexis już spał,więc spokojnie mogłam wyjść z domu. Cesc czekał na mnie w parku niedaleko mojego domu. Na mój widok pięknie się uśmiechnął. Powodem jego telefonu było to,że czuł się samotnie i zapragnął mnie zobaczyć. To było niezręczne,bo wiedział,co łączy mnie z Alexsisem i że między nami może być tylko przyjaźń. Trochę porozmawialiśmy,Cesc popijał piwo a ja nie miałam ochoty. Aż w końcu stało się. Fabsiu zbliżył się do mnie i nie śmiało mnei pocałował,a głupia ja odwzajemniłam ten pocałunek. Wiedziałam,że krzywdze Sancheza,moją prawdziwą miłość. Fabregas musiał wszystko pomieszać,znowu. W miarę szybko oprzytomniałam i przerwałam ten pocałunek. Rzuciłam tylko gniewne spojrzenie w stronę Fabregasa i pobiegłam jak najszybciej do domu. Przecież przyjaciele tak nie robią. Miałam straszny mętlik w głowie,nie wiedziałam co mam zrobić. Nie mogłam nic powiedzieć Alexisowi bo byłoby źle z Cesciem. Nawet nie miałam komu się wygadać. Potrzebowałam czasu i nie mogłam spotkać się z Fabsem,musiałam go unikać. On ie dawał mi spokoju cały czas wydzwaniał. W końcu postanowiłam porozmawiać na ten temat z Shaki,w końcu z nie miałam najlepszy kontakt. Powiedziała mi,że Fabregas nieraz rozmawiał z Pique i mówił,że bardzo mu się podobam. Nie wiedziałam co mam robić a Shakira poradziła mi abym nic nie wspominała o tym wszystkim Alexisowi i szczerze porozmawiała z Cesciem. Nie byłam pewna,czy potrafię tak długo okłamywać mojego chłopaka i czy mam siłę na taką rozmowę z Fabregasem.Gdy nigdy nie miałam problemów z chłopakami to nagle takie coś.Moje uczucia co do nich sie nie zmieniały,Cesc pozostawał tylko przyjacielem. Wkońcu nadszedł dzien,w którym zebrałam się na odwagę i poszlam z nim porozmawaić. Na wstępie on mnie przeprosił i usprawiedliwiał się,że to pod wpływem alkoholu.Po długie i bardzo szczerej rozmowie postanowiliśmy,że nikt więcej się nie dowie o tej naszej "malej przygodzie",nikt oprócz Shakiry,która już o wszystkim wiedziała.Jej mogliśmy zaufać. Mimo,że już sobie wszystko wyjasniłam z Fabregasem to brakowało mi do niego tego zaufania.... Ale to tylko kwestia czasu i wiedziałam,że wszystko wróci do normy.
Pierwszy tydzień od powrotu z Polski minął bardzo szybko i tyle się wydarzyło. Cały czas byłam w kontakcie z mamą i znajomymi. Nawet tak bardzo nie tęskniłam,bo wiedziałam,że zobaczymy się na święta,która zbliżały się szybkim krokiem.
__________________________________________________
Kolejny rozdział za nami. proszę piszcie jakieś opinie,bo nie wiem czy warto to kontynuować. Więc przeczytałeś to skomentuj. Następny rozdział pojawi się po 4 komentarzach.
Godzina 8 rano,dopiero co zwlekłam się z łóżka i już usłyszałam pukanie do drzwi.Nie miałam siły się ruszyć na dół i sprawdzić kto to,ale uporczywe walenie zmusiło mnie do jak najszybszej reakcji. Gdy otworzyłam drzwi,zobaczyłam grupkę moich znajomych.Przyszli się pożegnać.Przy okazji dostałam drobne prezenciki na pamiątkę,to było mega miłe.Ostatnie godziny w Polsce spędzała z najważniejszymi osobami w moim życiu.Tuż przed godziną 10 zaczęłam znosić swoje walizki do samochodu mojej mamy. Ostatni raz spojrzałam na dom i ruszyłam wraz z moją rodzicielką i znajomymi na lotnisko. Było mi trochę smutno,że musiałam się pożegnać z tymi wszystkimi ludźmi,ale jakoś dałam radę. Byłam im wdzięczna,że przyszli się ze mną pożegnać. Dzień przed wyprowadzką Alexis zadzwonił do mnie i uprzedził,że nie będzie mógł przylecieć po mnie. Miałam sama spędzić tą podróż. Jedyny plus,że Sanchez będzie czekała na lotnisku w Barcelonie.
Podróż minęła bardzo przyjemnie,głównie rozmyślałam jak to się potoczy moje życie w Barcelonie.Gdy wysiadłam z samolotu,od razu udałam się na poszukiwania Alexisa,ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Chciałam do niego zadzwonić ale nagle ktoś mnie objął. Powoli odwróciłam się do tyłu i ujrzałam Fabregasa,trochę mnie to zdziwiło zwracając uwagę na to,że miał na mnie czekać Alexis.Cesc do razu mi wyjaśnił,że Alexis musiał zostać na specjalnym treningu i poprosił go,aby mnie zwiózł do niego do domu. Wydało mi się to bardzo dziwne. Specjalny trening ? No skoro tak mówił. Wyszliśmy na parging i wsiedliśmy do pięknego porsche Cesca. Mój przyjaciel zasypał mnie taka ilością pytań,że nie zdążyłam mu wszystkiego opowiedzieć w drodze do domu.Wyjeliśmy wszystkie moje bagaże i ruszyliśmy w stronę pięknej villi. Fabregas jakoś tak podejrzanie się uśmiechał. Na rozszyfrowanie tego usmieszku nie musiałam długo czekać,wystarczyło,że przeszłam przez próg domu. Moim oczom ukazała się grupka ludzi w tym Alexis. Od razu rzuciłam się w jego ramiona,tyle się nie widzieliśmy. Wśród gości byli Tello,Bartra,Pique z Shakirą,Messi z Anto oraz Neymar. Bardzo się ucieszyłam na ich widok,tak bardzo tęskniłam za nimi. No tak,piękne pożegnanie we Wrocławiu i jeszcze piekniejsze przywitanie w Barcelonie.Moja impreza powitalna trwała do białego rana. Nikt się nie oszczędzał,wszyscy tańczyli,śmiali się i rozmawiali. Bardzo odpowiadało mi takie życie,życie jak ze snu. Jak zwykle wszyscy nie odmówili sobie alkoholu,dzięki temu było jakoś weselej. Nie sądziłam,że piłkarze tyle piją. Wszyscy rozeszli się do domów koło 4 rano.
Jakoś popołudniu o bliżej nieokreślonej godzinie,obudził mnie zapach naleśników. Poszłam do kuchni. Alexis szykował śniadanie,naleśniki i sok pomarańczowy. Nie wiedziałam,że mój chłopak umie cokolwiek ugotować,widocznie jeszcze dużo o nim nie wiedziałam.Po zjedzeniu śniadania,wybraliśmy się na spacer. Alexis zabrał mnie do swojej ulubionej cukierni na lody. Na miejscu spotkaliśmy Alvesa z dzieciaczkami. Oczywiście nie obyło się bez wyściskania mnie przez Daniego. To taki pozytywny człowiek,cieszę się,że miałam przyjemność go poznać. Jego dzieci bardzo mnie polubiły i zwracały się do mnie ciociu,to takie urocze. Cały czas się zastanawiam,jak przez jeden mecz zmieniło się moje życie,niczego nie żałowałam,było idealnie.
Wraz z Sanchezem spędziliśmy miłe popołudnie. O 19 on pojechał na trening a ja wolałam wrócić do domu. Koło 22 napisał mi smsa,że bedzie później bo jak co piątek idzie pograć do Leo w fife,ahh ci mężczyźni. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Powoli udałam się w ich stronę i zobaczyłam Tello. Bardzo się ucieszyłam na jego widok,wiedziałam,że ten wieczór będzie miły. I tak było. Cristian przyniósł ze sobą kilka filmów,ja szybko zrobiłam popcorn i całą noc spędziliśmy na oglądaniu i rozmawianiu.Dowiedziałam się,że mój przyjaciel poznał jakaś dziewczynę, z którą ma poważne plany na przyszłość. Bardzo chciałam zapoznać tę szczęściarę,więc zaprosiłam ich na obiad w niedzielę.
Alexis nie miał nic przeciwko temu,ucieszył się bo Tello to jeden z jego przyjaciół. Nawet pomógł mi w gotowaniu i ogólnych przygotowaniach. W niedziele rano udaliśmy się na zakupy. Dostałam w prezencie od Alexisa piękną,czarną sukienkę przed kolano. Obiad był zaplanowany na 15. Jakoś nie moglam się doczekac i strasznie mi się to dłużyło. Chodziłam zdenerwowana po całym domu i nie wiedziałam co ze sobą zrobić.Aż wkońcu rozległ się dzwonek do drzwi i do domu wszedł Cristian z piękną,czarnowłosą dziewczyną. Może była i piękna ale jakoś dawała wrażenie takiej co leci tylko na kasę. Już po pierwszej rozmowie z nią uznalam,że za bardzo za nią nie przepadam,ale było widać że Tello świata po za nią nie widzi. Nie zostawało nic innego jak życzyć szczęścia i myśleć,że z biegiem czasu zmienię do niej podejście,że mnie do siebie przekona.Ogólnie ten dzien minął w miłej i pogodnej atmosferze. Do chwili. O 23 zadzwonił do mnie Fabregas i prosił o spotkanie,był nieźle wstawiony. Alexis już spał,więc spokojnie mogłam wyjść z domu. Cesc czekał na mnie w parku niedaleko mojego domu. Na mój widok pięknie się uśmiechnął. Powodem jego telefonu było to,że czuł się samotnie i zapragnął mnie zobaczyć. To było niezręczne,bo wiedział,co łączy mnie z Alexsisem i że między nami może być tylko przyjaźń. Trochę porozmawialiśmy,Cesc popijał piwo a ja nie miałam ochoty. Aż w końcu stało się. Fabsiu zbliżył się do mnie i nie śmiało mnei pocałował,a głupia ja odwzajemniłam ten pocałunek. Wiedziałam,że krzywdze Sancheza,moją prawdziwą miłość. Fabregas musiał wszystko pomieszać,znowu. W miarę szybko oprzytomniałam i przerwałam ten pocałunek. Rzuciłam tylko gniewne spojrzenie w stronę Fabregasa i pobiegłam jak najszybciej do domu. Przecież przyjaciele tak nie robią. Miałam straszny mętlik w głowie,nie wiedziałam co mam zrobić. Nie mogłam nic powiedzieć Alexisowi bo byłoby źle z Cesciem. Nawet nie miałam komu się wygadać. Potrzebowałam czasu i nie mogłam spotkać się z Fabsem,musiałam go unikać. On ie dawał mi spokoju cały czas wydzwaniał. W końcu postanowiłam porozmawiać na ten temat z Shaki,w końcu z nie miałam najlepszy kontakt. Powiedziała mi,że Fabregas nieraz rozmawiał z Pique i mówił,że bardzo mu się podobam. Nie wiedziałam co mam robić a Shakira poradziła mi abym nic nie wspominała o tym wszystkim Alexisowi i szczerze porozmawiała z Cesciem. Nie byłam pewna,czy potrafię tak długo okłamywać mojego chłopaka i czy mam siłę na taką rozmowę z Fabregasem.Gdy nigdy nie miałam problemów z chłopakami to nagle takie coś.Moje uczucia co do nich sie nie zmieniały,Cesc pozostawał tylko przyjacielem. Wkońcu nadszedł dzien,w którym zebrałam się na odwagę i poszlam z nim porozmawaić. Na wstępie on mnie przeprosił i usprawiedliwiał się,że to pod wpływem alkoholu.Po długie i bardzo szczerej rozmowie postanowiliśmy,że nikt więcej się nie dowie o tej naszej "malej przygodzie",nikt oprócz Shakiry,która już o wszystkim wiedziała.Jej mogliśmy zaufać. Mimo,że już sobie wszystko wyjasniłam z Fabregasem to brakowało mi do niego tego zaufania.... Ale to tylko kwestia czasu i wiedziałam,że wszystko wróci do normy.
Pierwszy tydzień od powrotu z Polski minął bardzo szybko i tyle się wydarzyło. Cały czas byłam w kontakcie z mamą i znajomymi. Nawet tak bardzo nie tęskniłam,bo wiedziałam,że zobaczymy się na święta,która zbliżały się szybkim krokiem.
__________________________________________________
Kolejny rozdział za nami. proszę piszcie jakieś opinie,bo nie wiem czy warto to kontynuować. Więc przeczytałeś to skomentuj. Następny rozdział pojawi się po 4 komentarzach.