piątek, 30 sierpnia 2013

rozdział 7

*dzień wyprowadzki*
Godzina 8 rano,dopiero co zwlekłam się z łóżka i już usłyszałam pukanie do drzwi.Nie miałam siły się ruszyć na dół i sprawdzić kto to,ale uporczywe walenie zmusiło mnie do jak najszybszej reakcji. Gdy otworzyłam drzwi,zobaczyłam grupkę moich znajomych.Przyszli się pożegnać.Przy okazji dostałam drobne prezenciki na pamiątkę,to było mega miłe.Ostatnie godziny w Polsce spędzała z najważniejszymi osobami w moim życiu.Tuż przed godziną 10 zaczęłam znosić swoje walizki do samochodu mojej mamy. Ostatni raz spojrzałam na dom i ruszyłam wraz z moją rodzicielką i znajomymi na lotnisko. Było mi trochę smutno,że musiałam się pożegnać z tymi wszystkimi ludźmi,ale jakoś dałam radę. Byłam im wdzięczna,że przyszli się ze mną pożegnać. Dzień przed wyprowadzką Alexis zadzwonił do mnie i uprzedził,że nie będzie mógł przylecieć po mnie. Miałam sama spędzić tą podróż. Jedyny plus,że Sanchez będzie czekała na lotnisku w Barcelonie.
   Podróż minęła bardzo przyjemnie,głównie rozmyślałam jak to się potoczy moje życie w Barcelonie.Gdy wysiadłam z samolotu,od razu udałam się na poszukiwania Alexisa,ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Chciałam do niego zadzwonić ale nagle ktoś mnie objął. Powoli odwróciłam się do tyłu i ujrzałam Fabregasa,trochę mnie to zdziwiło zwracając uwagę na to,że miał na mnie czekać Alexis.Cesc do razu mi wyjaśnił,że Alexis musiał zostać na specjalnym treningu i poprosił go,aby mnie zwiózł do niego do domu. Wydało mi się to bardzo dziwne. Specjalny trening ? No skoro tak mówił. Wyszliśmy na parging i wsiedliśmy do pięknego porsche Cesca. Mój przyjaciel zasypał mnie taka ilością pytań,że nie zdążyłam mu wszystkiego opowiedzieć w drodze do domu.Wyjeliśmy wszystkie moje bagaże i ruszyliśmy w stronę pięknej villi. Fabregas jakoś tak podejrzanie się uśmiechał. Na rozszyfrowanie tego usmieszku nie musiałam długo czekać,wystarczyło,że przeszłam przez próg domu. Moim oczom ukazała się grupka ludzi w tym Alexis. Od razu rzuciłam się w jego ramiona,tyle się nie widzieliśmy. Wśród gości byli Tello,Bartra,Pique z Shakirą,Messi z Anto oraz Neymar. Bardzo się ucieszyłam na ich widok,tak bardzo tęskniłam za nimi. No tak,piękne pożegnanie we Wrocławiu i jeszcze piekniejsze przywitanie w Barcelonie.Moja impreza powitalna trwała do białego rana. Nikt się nie oszczędzał,wszyscy tańczyli,śmiali się i rozmawiali. Bardzo odpowiadało mi takie życie,życie jak ze snu. Jak zwykle wszyscy nie odmówili sobie alkoholu,dzięki temu było jakoś weselej. Nie sądziłam,że piłkarze tyle piją. Wszyscy rozeszli się do domów koło 4 rano.
          Jakoś popołudniu o bliżej nieokreślonej godzinie,obudził mnie zapach naleśników. Poszłam do kuchni. Alexis szykował śniadanie,naleśniki i sok pomarańczowy. Nie wiedziałam,że mój chłopak umie cokolwiek ugotować,widocznie jeszcze dużo  o nim nie wiedziałam.Po zjedzeniu śniadania,wybraliśmy się na spacer. Alexis zabrał mnie do swojej ulubionej cukierni na lody. Na miejscu spotkaliśmy Alvesa z dzieciaczkami. Oczywiście nie obyło się bez wyściskania mnie przez Daniego. To taki pozytywny człowiek,cieszę się,że miałam przyjemność go poznać. Jego dzieci bardzo mnie polubiły i zwracały się do mnie ciociu,to takie urocze. Cały czas się zastanawiam,jak przez jeden mecz zmieniło się moje życie,niczego nie żałowałam,było idealnie.
            Wraz z Sanchezem spędziliśmy miłe popołudnie. O 19 on pojechał na trening a ja wolałam wrócić do domu. Koło 22 napisał mi smsa,że bedzie później bo jak co piątek idzie pograć do Leo w fife,ahh ci mężczyźni. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Powoli udałam się w ich stronę i zobaczyłam Tello. Bardzo się ucieszyłam na jego widok,wiedziałam,że ten wieczór będzie miły. I tak było. Cristian przyniósł ze sobą kilka filmów,ja szybko zrobiłam popcorn i całą noc spędziliśmy na oglądaniu i rozmawianiu.Dowiedziałam się,że mój przyjaciel poznał jakaś dziewczynę, z którą ma poważne plany na przyszłość. Bardzo chciałam zapoznać tę szczęściarę,więc zaprosiłam ich na obiad w niedzielę.
       Alexis nie miał nic przeciwko temu,ucieszył się bo Tello to jeden z jego przyjaciół. Nawet pomógł mi w gotowaniu i ogólnych przygotowaniach. W niedziele rano udaliśmy się na zakupy. Dostałam w prezencie od Alexisa piękną,czarną sukienkę przed kolano. Obiad był zaplanowany na 15. Jakoś nie moglam się doczekac i strasznie mi się to dłużyło. Chodziłam zdenerwowana po całym domu i nie wiedziałam co ze sobą zrobić.Aż wkońcu rozległ się dzwonek do drzwi i do domu wszedł Cristian z piękną,czarnowłosą dziewczyną. Może była i piękna ale jakoś dawała wrażenie takiej co leci tylko na kasę. Już po pierwszej rozmowie z nią uznalam,że za bardzo za nią nie przepadam,ale było widać że Tello świata po za nią nie widzi. Nie zostawało nic innego jak życzyć szczęścia i myśleć,że z biegiem czasu zmienię do niej podejście,że mnie do siebie przekona.Ogólnie ten dzien minął w miłej i pogodnej atmosferze. Do chwili. O 23 zadzwonił do mnie Fabregas i prosił o spotkanie,był nieźle wstawiony. Alexis już spał,więc spokojnie mogłam wyjść z domu. Cesc czekał na mnie w parku niedaleko mojego domu. Na mój widok pięknie się uśmiechnął. Powodem jego telefonu było to,że czuł się samotnie i zapragnął mnie zobaczyć. To było niezręczne,bo wiedział,co łączy mnie z Alexsisem i że między nami może być tylko przyjaźń. Trochę porozmawialiśmy,Cesc popijał piwo a ja nie miałam ochoty. Aż w końcu stało się. Fabsiu zbliżył się do mnie i nie śmiało mnei pocałował,a głupia ja odwzajemniłam ten pocałunek. Wiedziałam,że krzywdze Sancheza,moją prawdziwą miłość. Fabregas musiał wszystko pomieszać,znowu. W miarę szybko oprzytomniałam i przerwałam ten pocałunek. Rzuciłam tylko gniewne spojrzenie w stronę Fabregasa i pobiegłam jak najszybciej do domu. Przecież przyjaciele tak nie robią. Miałam straszny mętlik w głowie,nie wiedziałam co mam zrobić. Nie mogłam nic powiedzieć Alexisowi bo byłoby źle z Cesciem. Nawet nie miałam komu się wygadać. Potrzebowałam czasu i nie mogłam spotkać się z Fabsem,musiałam go unikać. On ie dawał mi spokoju cały czas wydzwaniał. W końcu postanowiłam porozmawiać na ten temat z Shaki,w końcu z nie miałam najlepszy kontakt. Powiedziała mi,że Fabregas nieraz rozmawiał z Pique i mówił,że bardzo mu się podobam. Nie wiedziałam co mam robić a Shakira poradziła mi abym nic nie wspominała o tym wszystkim Alexisowi i szczerze porozmawiała z Cesciem. Nie byłam pewna,czy potrafię tak długo okłamywać mojego chłopaka i czy mam siłę na taką rozmowę z Fabregasem.Gdy nigdy nie miałam problemów z chłopakami to nagle takie coś.Moje uczucia co do nich sie nie zmieniały,Cesc pozostawał tylko przyjacielem. Wkońcu nadszedł dzien,w którym zebrałam się na odwagę i poszlam z nim porozmawaić. Na wstępie on mnie przeprosił i usprawiedliwiał się,że to pod wpływem alkoholu.Po długie i bardzo szczerej rozmowie postanowiliśmy,że nikt więcej się nie dowie o tej naszej "malej przygodzie",nikt oprócz Shakiry,która już o wszystkim wiedziała.Jej mogliśmy zaufać. Mimo,że już sobie wszystko wyjasniłam z Fabregasem to brakowało mi do niego tego zaufania.... Ale to tylko kwestia czasu i wiedziałam,że wszystko wróci do normy.
      Pierwszy tydzień od powrotu z Polski minął bardzo szybko i tyle się wydarzyło. Cały czas byłam w kontakcie z mamą i znajomymi. Nawet tak bardzo nie tęskniłam,bo wiedziałam,że zobaczymy się na święta,która zbliżały się szybkim krokiem.
__________________________________________________
Kolejny rozdział za nami. proszę piszcie jakieś opinie,bo nie wiem czy warto to kontynuować. Więc przeczytałeś to skomentuj. Następny rozdział pojawi się po 4 komentarzach.

wtorek, 27 sierpnia 2013

rozdział 6

Pozostał tydzień wakacji.Czekała mnie 2 klasa liceum. Alexis w ogóle się nie odzywał odkąd wróciłam do Polski. Wiedziałam,że tak będzie. No bo przecież on mógł mieć każdą,tyle pięknych kobiet się nim interesowało, a ja? Ja pojawiłam się tak nagle... za piękne aby mogło być prawdziwe. Ten ostatni tydzień spędzałam z Domą,Tomkiem i resztą znajomych.Oczywiście nie mogło zabraknąć corocznej imprezy na koniec wakacji.Jak zwykle przed tą imprezą panował wielki szał.Pożegnanie wakacji było organizowane przez nasze kochane miasto,czyli mógł przyjść każdy.Wszyscy moi znajomi mieli z kim iść,tylko ja zostałam sama. Jakoś nie miałam ochoty z nikim iść.Od samego początku miałam w planach aby poznać tam  kogoś nowego.
Mijały dni a 9 się nie odzywała, nie chciałam się narzucać,bo nawet nie odpowiedział na smsa z informacją,że już jestem w Polsce.Było pięknie,ale musiałam o tym wszystkim zapomnieć, Znowu pozostawały tylko sny.
*31 sierpnia,dzień imprezy*
 W dzień imprezy wstałam bardzo wcześnie.Zjadłam śniadanie,zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy i poszłam się przygotować do Domy. Doradzałyśmy sobie nawzajem co i jak.Impreza była na 21. Koło 13 zadzwoniła do mnie mama,żebym jak najszybciej przyszła do domu,bo dostałam jakąś przesyłkę. Nie chętnie ale poszłam do tego domu,myślałam,że to  ze szkoły czy coś w tym stylu. Po 20 minutach wchodziłam do kuchni. Zawołałam mamę,a jej nie było. Nie wiedziałam o co chodzi. Poszłam na górę, do swojego pokoju. Na łóżku leżała jakaś wielka paczka.Od razu wzięłam się za jej rozpakowywanie. Ku mojemu zdziwieniu ,nie było to nic ze szkoły tylko wielki,pluszowy miś i paczka czekoladek.Czekoladek,które były ulubionymi Sancheza. Na samym dnie znalazłam liścik.Była to mała karteczka,na której znajdowała się wiadomość. "Kocham Cię najmocniej na świecie,czekaj na mnie o 20 pod swoim domem ~ twój Alexis." 
Nie wierzyłam własnym oczom,myślałam,że to jakieś żarty. Zeszłam na dół i nie wiadomo skąd,ale na kanapie siedziała moja mama. Zapytałam się o co chodzi z tą paczką na górze. Mama tylko spojrzała  na mnie,uśmiechnęła się i powiedziała,że mam bardzo przystojnego chłopaka. Oczywiście ona nie była za bardzo świadoma kim on jest. Po tej rozmowie już wiedziałam,że paczka w moim pokoju to nie żart. Uradowana pobiegłam do Domy.W ciągu 5 minut wszystko jej opowiedziałam i jak małe dzieci piszczałyśmy i skakałyśmy ze szczęścia. Doma się cieszyła,że pozna mojego chłopaka a ja,że on o mnie nie zapomniał.No tak,ale byłam na niego zła,za to,że nie wysłał ani jednego,głupiego smsa.Najpierw musiał mi się wytłumaczyć a potem mogłam iść się dobrze bawić.Nie ma nic za darmo. Przed 20 poszłam pod swój dom,Doma pojechała ze swoim chłopakiem na imprezę. Kiedy doszłam na miejsce,akurat podjechał Alexis. Wysiadł ze swojego auta i podszedł do mnie. Przytulił mnie bardzo mocno i pocałował. A ja tylko zachwycałam się jego pięknym zapachem, a cała złość poszła w niepamięć.Nie potrafiłam się na niego długo gniewać,przez to tyle rzeczy zostawało bez wyjaśnienia. Ciągle nie wiedziałam co się stało tej nieszczęśliwej nocy ani czemu się do mnie nie odzywał ale postanowiłam,że wszystko wyjaśnimy po imprezie,nie chciałam nam psuć tego wieczoru.Punktualnie na 21dotarliśmy na miejsce,już było pełno ludzi.Nie przemyśleliśmy jednego...Gdy wysiedliśmy z auta, rzucił się do nas tłum fanów Barcelony i oczywiście prosili Sancheza o autografy i zdjęcia. Było ich za dużo,więc postanowiliśmy wsiąść do samochodu i pojechać jak najdalej od tamtego miejsca.Nie wiedzieliśmy gdzie pojechać,w sumie odechciało mi się imprezy bo tutaj,w Polsce wszędzie byłoby tak samo.Udaliśmy się do dom nie do domu,mamy wtedy nie było bo wyszła gdzieś  z koleżankami,czyli cały dom dla nas.Zamówiliśmy chińskie jedzenie a z kuchni zabrałam wino mojej mamuśki.Poszliśmy do mojego pokoju. Alexis zerkał na mnie z tym swoim zadziorskim uśmieszkiem i nie wiedziałam o co mu chodziło. Ah tak cały mój pokój był w jego zdjęciach.Usiedliśmy i pogrążyliśmy się w bardzo długiej rozmowie.Alexis opowiedział mi co się stało tamtej nocy...
*HISTORIA*
Gdy wybiegłem  z domu Fabregasa od razu wsiadłem w samochód i jechałem bez celu przed siebie,nic mnie wtedy nie interesowało,chciałem zapomnieć o tym co widziałem,o tym co się zdarzyło poprzedniego dnia.Jechałem prawie cały dzień,nigdzie się nie zatrzymywałem. Jazda dawała mi ulgę.Mijały godziny,aż w końcu zbliżał się wieczór,nie wiedziałem dokąd dojechałem,więc włączyłem nawigację. Byłem w Madrycie. Trochę mnie poniosło z tą podróżą,ale to nic. Poszukałem jakiegoś spokojnego lokalu. Musiałem ochłonąć,a na smutki jak wiadomo najlepszy jest alkohol. Trochę błędna teoria,widząc skutki jakie są na następny dzień,ale i tak nikt się tym nie przejmuje i sięga po alkohol ponownie. Siedziałem w tym barze dobre 5 godzin. To coś jadłem to rozmawiałem z ludźmi. Nie wiem co to był za lokal ale nikt mnie tam nie rozpoznawał. Koło 2 w nocy wyszedłem stamtąd. Szedłem jakąś ciemną uliczką,sam nie wiem po co i gdzie. Słyszałem za sobą tylko jakieś głosy. 2 lub więcej osób sprzeczało się w związku kim ja jestem.Ktoś zaczął głośno krzyczeć Hala Madrid. Sądząc po głosach, to towarzystwo też było nieźle wstawione+ kibice Realu.Mówią,że to złe połączenie. Nagle ktoś się na mnie rzucił,spytał się kim jestem i gdy uzyskał odpowiedź od razu dostałem czymś w głowę.Byłem półprzytomny tylko słyszałem strzępki zdań.Coś typu: już nam nie strzelisz,puta Barca,barceloniści nie mają tutaj życia.To było naprawdę złe doświadczenie i nie spodziewałem się,że Madridiści są aż tacy brutalni,nie rozumiałem dlaczego to zrobili,przecież w piłce nożnej liczył się szacunek. Nie musieli za nami przepadać,ale żeby od razu napadać na piłkarzy.To nie mieści się w głowie.Nawet nie wiem kto zadzwonił po karetkę,jak to wszystko wyglądało,ponieważ obudziłem się jak już byłem w szpitalu.Strasznie się martwiłem czy jest wszystko w porządku,ponieważ nie przeżył bym bez gry,bez tych wszystkich meczy,bez kolegów z drużyny oraz bez najlepszych kibiców na świecie. Bardzo się ucieszyłem,gdy dowiedziałem się że to tylko kilka drobnych stłuczeń,siniaki itd i że będę mógł wrócić do gry po okresie miesiąca.
   Nawet największemu wrogowi nie życzę takiego przeżycia.
*Caroline*
Gdy skończył to opowiadać nie mogłam powstrzymać swoich łez,nie potrafiłam nic powiedzieć tylko rzuciłam mu się w ramiona i  przytulałam jak najmocniej potrafiłam.Przesiedzieliśmy razem całą noc,rozmawiając o wszystkim i o niczym.Najlepsze zakończenie wakacji na świecie
.Następnego dnia Alexis musiał wracać do Barcelony, a ja musiałam szykować się do szkoły.Podczas jego krótkiego pobytu ustaliliśmy datę mojej  przeprowadzki do Barcelony,mieliśmy razem zamieszkać już w październiku. Mimo iż było to trochę za wcześnie to oboje byliśmy pewni,że chcemy mieszkać razem. Sanchez miał mi załatwić szkołę a ja miałam miesiąc aby pozałatwiać swoje sprawy,pożegnać się ze wszystkimi i żegnaj Wrocławiu,żegnaj Polsko.
       Wrzesień rozpoczął się nudnymi lekcjami powtórzeniowymi,nic ciekawego do roboty nie było. Moja mama była zła z powodu przeprowadzki,ale się zgodziła, choć od naszej rozmowy o tym, prawie w ogóle już nie rozmawiałyśmy. Popołudnia spędzałam na nauce,na spotkaniach z Domą lub Tomkiem.Im też nie było do szczęścia z tą informacją,ale zapewniali mnie,że będą mnie odwiedzać.
Powoli brałam się za pakowanie,Alexis miał po mnie przyjechać 30 września. Brałam ze sobą wszystko co wpadło mi w ręce,zabrałam mamie połowę albumów ze zdjęciami. Dni mijały bardzo szybko i nieubłaganie zbliżał się dzień mojej przeprowadzki. Dostawałam dużo próśb,żeby powysyłać znajomym autografy piłkarzy,nagle znalazło się tak dużo moich przyjaciół i kibiców Barcelony.Ehhh.
______________________________________________________________________________
No to kolejny rozdział za nami a Ty jak już jesteś w tym miejscu to zostaw po sobie komentarz na pamiątkę :)).

piątek, 23 sierpnia 2013

rozdział 5

Obdzwoniliśmy wszystkich z drużyny,ale Alexis do nikogo się nie odezwał.  Nie mieliśmy pojęcia gdzie go szukać. Dani z Neymarem zaoferowali pomoc w poszukiwaniach. Wtedy czułam jak bardzo mi zależy na Alexisie. Miałam tylko nadzieję,że nic głupiego nie zrobi.  Mijały godziny od jego wyjścia z domu Cesca a on nie dawał nawet znaku życia. Mogliśmy od razu za nim wybiec przecież widzieliśmy jaki jest zdenerwowany. Jednego tylko nie rozumiem,czemu on tak się wkurzył,ale w tamtej chwili najważniejsze było to,aby go odnaleźć. Wróciłam do domu,do Tomka. On jedyny nie wiedział co się stało. Czekał na mnie  z obiadem w świetnym humorze. Opowiedziałam mu wszystko. Był w bardzo dużym szoku.Od razu mnie przytulił i pocieszał,że Alexis na pewno się znajdzie,wiedział co czułam do Sancheza... Nasz dom przez kilka dni stał się stało siedzibą piłkarzy. Co jakiś czas któryś przychodził pogadać,dotrzymać nam towarzystwa. Minął tydzień. Była sobota. Za 2 dni miały się zacząć treningi. O 7 rano ktoś wpadł do mojego pokoju niczym huragan.To Tello. Miał informację na temat Sancheza.Był bardzo przestraszony,roztrzęsiony i wszystko na raz.Ktoś napadł i brutalnie pobił Alexisa. Moja 9 leżała w szpitalu.Wtedy strasznie bolało mnie serce było mi go żal. Nie zwracając uwagi na to jak wyglądamy,ja,Tello i Tomek jak najszybciej pojechaliśmy do tego szpitala. Przeszukaliśmy wszystkie sale,nikt nam nie chciał nic powiedzieć.Czułam się bardzo źle, byłam blada i martwiłam się o Alexisa. Opadałam z sił,ale najważniejsze było to,żeby go zobaczyć. To wszystko była moja wina,mogłam wtedy za nim wybiec.Po 10 minutach go znaleźliśmy. Od razu jak weszliśmy na tę salę,popłakałam się. Leżał taki biedny w tych bandażach, z posiniaczoną twarzą,ale nawet w tamtym momencie był najprzystojniejszym facetem na świecie. Po cichu się do niego przytuliłam. Od razu otworzył oczy. Na jego twarzy zagościł lekki uśmiech. A mi jeszcze bardziej poleciały łzy. Musieliśmy zadzwonić do wszystkich piłkarzy,żeby się nie denerwowali.Długo nie trzeba było czekać,aby zaczęli się schodzić do szpitala. Przynosili różne prezenty,ulubione czekoladki Alexisa i życzyli mu jak najszybszego powrotu do zdrowia.Panował tam niezły ruch,pielęgniarki chodziły złe jak osy,nie mogły się nas pozbyć. Ale kilka autografów i udało się je przekonać na dłuższe odwiedziny.Po 21 wszyscy zaczęli się zbierać do domów. Było mi trudno stamtąd wyjść,ale musiałam.Wyszłam jako ostatnia.Było widać,że Alexis jest zadowolony ale i zmęczony.
Tamtej nocy w ogóle nie mogłam spać.Cały czas miałam w myślach tę scenę gdy Alexis wybiegł z Fabregasa domu oraz to jak teraz wyglądał.Płakałam całą noc.Tomek był przy mnie bo on jako jedyny wiedział co tak naprawdę czułam.Nad ranem udało mi się usnąć na jakieś 2-3 godziny. Gdy wstałam od razu poszłam się ogarnąć. Tomek przygotował śniadanie,ale nie mogłam nic przełknąć. Ciągle myślałam o Alexisie.Odwiedziny były od 13. A było gdzies koło 9 dopiero. Czas się ciągną jak nigdy. O 12 przyjechali Tello i Bartra,chcieli pojechać ze mną do szpitala. Tomek wolał zostać w domu.Mimo,że do szpitala jedzie sie około 15 minut to wydawało mi się,że jechaliśmy z godzinę. Już tak bardzo chciałam go ujrzeć. Cała złość powoli odchodziła w niepamięć. Teraz najważniejsze było jego zdrowie,tylko to się liczyło. Już byłam pewna,że go kocham. Gdy weszliśmy na salę Alexis już nie spał. Czuł się już lepiej. Gdy nas zobaczył to się ucieszył,ale najbardziej na mój widok. Pogadał chwilę z Tello i Bartrą,ale po jakiś 20 minutach poprosił ich żeby zostawili nas sam na sam. Oczywiście Marc z Cristianem musieli coś tam sobie pogadać,jakieś gwizdy,jakbyśmy nie wiadomo co mieli robić,ale przynajmniej atmosfera jakoś się rozluźniła.Oczywiście jak oni wyszli,jak to ja musiałam się zarumienić. Usiadłam na łóżku obok Alexisa i zaczęliśmy rozmawiać. W końcu wyznaliśmy sobie te prawdziwe uczucia jakimi darzymy siebie na wzajem.Sanchez przyznał,że od razu coś do mnie poczuł,ale nie był pewny. Byłam w 7 niebie,czułam się jak we śnie,ale to było spełnienie kolejnego marzenia. Nie wiem jakim cudem to wszystko mnie spotkało,ale chciałam to wykorzystać na 100%. W tamtym momencie nie podejmowaliśmy żadnych decyzji,chcieliśmy zająć się zdrowiem Sancheza. Lekarze mówili,że będzie musiał zostać w szpitalu przez dwa tygodnie.Przez ten cały czas,byłam u niego codziennie. Zbliżaliśmy się do siebie,mieliśmy dużo czasu,żeby się poznać. Było mi tak cudownie,nigdy nie byłam tak bardzo pewna swych uczuć.

*po 2 tygodniach*
W końcu nadszedł czas wypisu 9 ze szpitala. Przyjechałam po niego wraz z Tello.Był jak nowo narodzony. Oczywiście przed szpitalem roiło się od fotoreporterów,bo nie było nic ciekawszego jak wtrącanie się w życie prywatne. Jakoś udało nam się przejść a na nowe reportaże długo nie musieliśmy czekać. Było w nich dużo spekulacji i w sumie wtedy do mnie dotarło,że nie wiedziałam co tak dokładnie stało się tej nocy,gdy Alexis trafił do szpitala. Jak najprędzej musiałam się dowiedzieć.Nie wiedziałam jak się o to zapytać,wolałam poczekać aż sam się wygadam. W końcu nabierze na to sił,byłam tego pewna. Niestety powoli zbliżał się powrót do Polski,tego najbardziej się obawiałam,nie mogłam tutaj zostać,tyle spraw mnie wzywało do Wrocławia. Gdy nadszedł czas pożegnania, Alexis i reszta nie chcieli mnie puścić,tyle nas połączyło przez ten miesiąc,ale obiecałam im,że wrócę jak wszystko załatwię. Wtedy ja i Alexis już byliśmy oficjalnie parą,nie wiedziałam jak tam przeżyję bez niego,najchętniej bym nie wracała,ale musiałam. Mama już się niecierpliwiła,musiałam wszystko załatwić w Polsce,pozamykać niektóre sprawy i bez wahania mogłam wracać.
Na lotnisku czekała mama,bardzo ucieszyłam się na jej widok,obie zalałyśmy się łzami,łzami szczęścia. Miałam jej tyle do opowiedzenia.Nie byłam pewna czy wraz z Sanchezem zdołamy przetrzymać tę rozłąkę, ale ja miałam swoje sprawy, on już miał treningi i wszystko wróciło to szarej rzeczywistości. Czułam się tak jakby ktoś obudził mnie z bardzo długiego snu.
Następnego dnia od razu poszła się przywitać z Domą,spędziłyśmy razem caluteńki dzień i całą noc.Czułam w niej wsparcie,brakowało mi jej obecności. Nie wiedziałam jak moi bliscy przyjmą moja decyzję o wyprowadzce do Barcelony.
___________________________________________________________
                      No to tak rozdziały nie będą się pojawiać codziennie. Kolejny będzie za dwa lub trzy dni + proszę o 3 komentarze,jest to dla mnie bardzo ważne. Dziękuję,że tutaj zaglądacie. Pozdrawiam i miłego czytania :*

środa, 21 sierpnia 2013

Rozdzial 4

...Alexisa. Moje serce od razu zaczęło szybciej bić,pewnie wyglądałam jak jakiś buraczek. Zauważyłam,że obserwuje mnie w lusterku. Zebrałam się na odwagę i się przywitałam i obdarowałam go moim najpiękniejszym uśmiechem.Odwzajemnił. Poczułam,że rumienię się jeszcze bardziej. Był taki boski,ze 100 razy przystojniejszy niż na tych wszystkich zdjęciach.Mogłabym się w niego wpatrywać godzinami i ciągle byłoby mi mało.Pojechaliśmy na tę imprezę,bardzo się cieszyłam bo miałam okazję poznać całą drużynę,to coś pięknego. Jeszcze parę dni temu tylko mogłam o tym śnić,a teraz to stawało się rzeczywistością.Po jakiś 20 minutach byliśmy na miejscu. Przed klubem było dużo fotoreporterów,ehh ci to wszystkim utrudniają życie.Gdy weszliśmy do środka,Tello zaprowadził nas do salki vipowskiej. Już wszyscy byli na miejscu. Cristian nas przedstawił,Tomek zagadał się z Sergim. A na mnie od razu "rzuciły się" Anto z Shakirą. Piękne z nich kobiety, Leo z Gerardem nie mogli wybrać lepiej. Wyściskały mnie i w ogole jakbysmy znały sie wszystkie niewiadomo jak długo. Szybko znalazłyśmy wspólne tematy. To o jakis ciuszkach,o przystojniakach z drużyny itd. Wypytywały się mnie,który najbardziej przypadł mi do gustu,bo zawsze moga mi pomóc naprowadzić mnie i mojego "wybranka" na miłosną ścieżkę. Za bardzo nie miałam ochoty im opowiadać o swoich uczuciach,więc szybko zmieniłam temat. Pochwaliłam sukienkę Shakiry,więc znowu wróciłyśmy na modowe tematy i to mi bardziej odpowiadało. Połowa towarzystwa już była w stanie upojenia alkoholowego. Moja 9 siedziała z Tello i Bartrą i zawzięcie o czymś dyskutowali. Nagle podszedł do mnie Fabsiu i zaprosił na parkiet. Tańczyliśmy dobre 20 min. Odruchowo zerkałam w stronę Alexisa i widziałam,że nas obserwuje. Po skończonych wywijasach na parkiecie Cesc przytulił się do mnie i powiedział,że mimo tak krótko się znamy to już zdąrzył mnie bardzo polubić.Staliśmy tak dobre 5 minut. Fabregas jest taki uroczy. Czułam,że moglibysmy się zaprzyjaźnić ale nic więcej.W końcu podszedł do nas Sanchez.Szepnął coś na ucho Cescowi a ten popatrzył się na niego z oburzeniem,ale przeprosił mnie i wrócił do stolika. Alexis zaproponował spacer bo miał już dość tego hałasu. Zgodziłam się. Niedaleko był park. Mhmm romantycznie 1 w nocy,spacer po parku,pijany Alexis.Nie wiem czy to pod wpływem alkoholu czy on tak na serio ale zaczął mi mówić,że za mną szaleje i nie wie jak to możliwe,ale coś go do mnie przyciąga. Wolałabym to usłyszeć,gdyby on byl trzeźwy,ale zawsze coś. Nasz spacer nie trwał za długo,bo zrobiło mi się zimno,ale minął w bardzo przyjemnej atmosferze. Sanchez mnie obejmował,mówił jaka to ja jestem piękna,że nigdy nie spotkał takiej dziewczyny jak ja. Był taki uroczy. Z słowa na słowo wypowiedzianego przez niego czułam jak się zakochuje. Wrócilismy do klubu w momencie,gdy Pique proponował wszystkim grę w butelkę. Jakoś nikt nie okazywał większego entuzjazmu,ale musieli się zgodzić,bo wiedzieli,że Gerard może się na nas zemścić. Nikt nie chciał ryzykować. Ah ten Gerard,musielibyśmy uważać przez tydzień,czy nie knuje jakiegoś kawału. Z tej strony to chyba nei znał go żaden kibic. Jakaś nowość,coś cudnego. Na własne oczy mogłam się poznać jacy są moi idole pod czas codziennego życia.
Usiedliśmy przy stole. Dani przybiegł z pusta butelką po szampanie. Chciał pierwszy kręcić. Oczywiście za nim zaczął musiał poopowiadać kilka kawałów. Ok.To taki pozytywny człowiek. Miło by było miec takiego starszego brata. Nie dałoby się przy nim nudzić.Mijała kolejka za kolejką,jeszcze nie wypadło na mnie ani na Tomka. Aż wkońcu kręcił Fabsiu i co ? Oczywiście wypadło na mnie. Wybrałam zadanie. A Cesc ku zdziwieniu wszystkich kazał się pocałować. Troszkę było mi głupio,ale podeszłam do niego i obdarowałam go soczystym pocałunkiem w usta. Co wydarzyło się dalej,przechodzi ludzkie granice. Szanowny pan Sanchez nie wytrzymał tego wszystkiego i rzucił się z pięściami na Fabregasa. Wszyscy byli w szoku. Pique ruszył,żeby ich rozdzielić a ja razem z nim. Zaczęłam krzyczeć na Alexisa,że to przecież tylko zabawa i nic to nie znaczy. Nie wiem on chyba myślał,że już jestem jego własnością. Phi. Ale i tak go kochałam,nie mogłam temu zaradzić. W tamtym momencie byłam na niego zła i to bardzo zła. Zwracając uwage na to,że mało wypiłam odważyłam się wsiąść do samochodu i zawiozłam Fabregasa do domu. A impreza trwala dalej. Tomek został w klubie,miała potem po niego wrócić. Byliśmy sam na sam z Cesciem.Porozmawialismy sobie na bliżej nieokreślone tematy. Usłyszałam,że jestem ładna i takie tam. Ołł. Kolejny. Nie mogłam dopuścić nic innego do myśli jak przyjaźń z Cesciem. Tak,nie byłam z Alexisem,ale mimo wszystko kochałam jego i on jako pierwszy wyznał mi swoje uczucia. Więc,sorry Fabsiu. Dotarliśmy do jego domu. O jej aż trudno pomyśleć,że mieszkał sam w tak wielkim i pięknym domu. Fabregas poszedł pod prysznic a ja zrobiłam herbatę. Po jego powrocie siedzieliśmy jakos do 4 przy tej herbacie i opowiadaliśmy sobie różne historie z naszego życia. W tamtej chwili niczym się nie przejmowałam. Zachciało mi się spać. Zauważył to Fabregas i zaprowadził mnie do jednego z pokoi. Postanowiłam przyjąć propozycję i położyłam się spać. Łóżko było bardzo duże i stało w przytulnym pokoiku o niebieskich ścianach.Szybko wsunęłam się pod mięciutką pościel a Cesc poszedł do swojej sypialni.Kompletnie zapomniałam O Tomku. O cholera. Ale chciało mi się za bardzo spać. Wiedziałam,że mój przyjaciel świetnie sobie poradzi bez mojej pomocy. Bardzo szybko usnęłam. Jak co noc coś mi się śniło. Tym razem ci dwaj,czyli Alexis i Fabregas. W tym moim śnie się o coś kłócili. Strasznie był pomieszany ten sen. To byłam z Alexisem,to za chwilę z Cesciem, nagle oni sami. To był koszmar a nie piękny sen.
Obudziłam się koło 9. Wyszłam z pokoju a z kuchni dochodziły do mnie piękne zapachy. To Fabregas,robił jajecznicę.
W trakcie jedzenia,ktos zapukał do drzwi. Fabsiu poszedł otworzyć. Był to Sanchez przyszedł przeprosić i porozmawiać jak facet z facetem. Nic nie wiedział o mojej obecności. Gdy wszedł do kuchni był zszokowany. Nie wiedział co powiedzieć. Wymamrotał tylko,że lepiej bedzie jak sobie pójdzie,bo nie chce nam przeszkadzać w miosnych chwialch. Zaczęliśmy tlumaczyć,że to nie jest tak. A on już bez słowa wyszedł i ślad po nim zaginął...

_______________________________________________________________________________
Dobra po woli nam to sie jakoś rozkręca. Bardzo prosze o jakiekolwiek komentarze :)
Dzisiejszy rozdział powstał z pomocą Klaudii. Klaudia dziękujemy Ci za to :D

ps. Jakby co w moim opowiadaniu Daniella nie istnieje,żeby nie było,ze Cesc leci na dwa fronty XD

wtorek, 20 sierpnia 2013

Rodział 3

Ocknęłam się u siebie w łóżku. Usiadłam na nim i się rozejrzałam po pokoju.Był pusty i nic podejrzanego w nim nie było.Poszłam w stronę pokoju Tomka,ale go tam nie znalazłam.Przeszukałam cały dom,ale po Tomi ani śladu. Zdziwiłam się,że go nie ma,ponieważ Tomek był mega śpiochem i nigdy nie wstawał wcześniej niż ja.Udałam się do kuchni,nalałam sobie soku pomarańczowego i pogrążyłam się w myślach. Jak ja mogłam zemdleć i to jeszcze w towarzystwie Tello,ciekawe co sobie o mnie pomyślał i ciekawe jest też to jak wyglądał mój powrót do domu.Musiałam poczekać na Tomka,żeby zasypać go gradem tych pytań....

*Tomek*
Była bardzo długa kolejka do toalety.Stałem w niej jakieś 15 minut,Caroline musiała się strasznie nudzić. Po powrocie do stolika zobaczyłem,że siedzi przy nim Tello. Nie byłem pewny czy to tak naprawdę czy po prostu za duża ilość alkoholu spowodowała zwidy. Usiadłem koło niego i dopiero po chwili zobaczyłem,że moja przyjaciółka śpi na jego kolanach. Bardzo zdziwiła mnie ta sytuacja a z drugiej strony rozśmieszyła,jak ona tak mogła zasnąć na kolanach Cristiana Tello. Piłkarz zaproponował podwózkę,nie mogłem odmówić,taka okazja nie zdarza się dwa razy.
     Rano wybrałem się na zakupy,żeby zrobić śniadanie dla mojej śpiącej królewny.

*Caroline*
Po jakiś 20 min wrócił Tomek z moja ulubioną kawą i świeżym pieczywem. Od razu zaczął się ze mnie śmiać. Wielkie mi halo,każdemu może się zdarzyć. Tomek zabrał się za przygotowywanie śniadania a ja poszłam pod prysznic. Gdy byłam w łazience usłyszałam dzwonek do drzwi,a już po chwili Tomek z kimś rozmawiał. Wytarłam się ręcznikiem,ubrałam sukienkę i wyszłam na korytarz. W drzwiach stał Bartra z Tello i rozmawiali z Tomkiem. Na mój widok posłali mi najpiękniejsze uśmiechy na świecie. Piłkarze przyszli do nas po to by nas zaprosić na imprezę,na której mieli być wszyscy piłkarze pierwszego zespołu i ich partnerki. Od razu się zgodziliśmy,mieli po nas przyjechać o 21.
*20:30*
Jeszcze pół godziny i pojawi się Marc z Tello. Nie wierzę w to wszystko,normalnie zdarzenia jak z tych moich snów. Stałam przed lustrem i kończyłam się malować. Tomek biegał po całym mieszkaniu. Byl równie podekscytowany co ja. Nagle do mojej głowy nadeszły myśli. Zastanawiałam się czy Alexis też tam będzie. W końcu jak wszyscy piłkarze to on też... Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk pukania do drzwi. Oczywiście był to Bartra i Tello.Wsiedliśmy do samochodu. Zobaczyłam,że ktoś siedzi za kierownicą samochodu. Wychyliłam się do przodu i ujrzałam....
_____________________________________________________________________________
bardzo bym prosiła o jakieś komentarze z opiniami czy coś :))

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 2

Obudziłam się jakoś koło 7 rano z wizją tych pięknych oczu. Oj jakbym chciała,żeby to było tak naprawdę a nie tylko w mojej wyobraźni.Wstałam i udałam się do kuchni zrobić śniadanie,Tomek jeszcze chrapał w pokoju obok. W wolnej chwili sprawdziłam swojego fb i zobaczyłam nowy post Alexisa. Pisał w nim,że dziękuje wszystkim za to,że w niego nie zwątpili i na każdym kroku czuł ich wsparcie. Oraz wspomniał o pięknej szatynce,która w niedziele dodała mu otuchy,pewnymi słowami. O rany,to chodziło o mnie,aż się zarumieniłam,o jezu Alexis Sanchez mnie zauważył,nie wierzyłam w to wszystko.Zawołałam Tomka na śniadanie,wstał niechętnie,ale kiedy dostała całusa w policzek,to nabrał energii. Musieliśmy nabrać tempa,ponieważ chcieliśmy jeszcze podejść pod Camp Nou porobić zdjęcia a o 14 mamy samolot powrotny do Polski. Koło 10 byliśmy już pod tym pięknym stadionem. Porobiliśmy dużo zdjęć i postanowiliśmy,że jeszcze przejdziemy się około 5 km w kierunku Ciutat Esportiva. Mieliśmy nadzieję,że spotkamy piłkarzy,podążających na trening. Oczywiście los nam sprzyjał i wybraliśmy odpowiedni moment na ten spacer. Widzieliśmy wysiadających piłkarzy ze swoich samochodów a ja z nadzieją szukałam mojej magicznej 9.Tomek poszedł dręczyć pilarzy o autografy a ja stałam z daleka,czekając aż ujrzę Alexisa. Nagle poczułam,że ktoś mi się przygląda,nasze spojrzenia się spotkały,to były te piękne oczy,to był On. Patrzyliśmy na siebie z jakieś 10 sekund,ale przerwał nam Tomek. Podbiegł do mnie uradowany,był w siódmym niebie. Rozmawiał z kimś przez telefon.Szybko zerknęłam w stronę 9,ale już gdzieś zniknął.W tamtym momencie byłam zła na Tomka i to bardzo,ale chciałam się dowiedzieć z czego tak się cieszy. Opowiedział co się stało,a mianowicie jego ciocia Maria,musiała wyjechać na miesiąc i nie miała komu zostawić mieszkania,a nie wypadało,żeby stało puste. I zaproponowała nam,żebyśmy zostali jeszcze przez miesiąc w Barcelonie. O jejku cały miesiąc tutaj,zgodziłam się od razu.Lecz był mały problem,co na to mama.... Musiałam do niej zadzwonić,ta rozmowa nie była łatwa,ale po jakiejś godzinie udało mi się ja przekonać. Nawet zaproponowała,że wyśle mi więcej pieniędzy.Jeszcze poinformowałam Domę,że nie będziemy się widzieć cały miesiąc,zrobiło mi sie troche przykro,ale nie mogłam odpuścić takiej okazji.Moja przyjaciółka to zrozumiała i cieszyła się razem ze mną. Wiedziała jak działają na mnie piłkarze.
***************************************************************************
Wraz z Tomkiem wybraliśmy się do najlepszego klubu w Barcelonie aby uczcić,to że zostajemy tutaj caluteńki miesiąc. Ponoć czasami można tam spotkać piłkarzy pierwszej drużyny. I oczywiście tym razem znowu mieliśmy szczęście,dwa stoliki dalej siedział Pique z Bartrą i Tello. O czymś rozmawiali i miałam wrażenie,że cały czas się na mnie patrzą i od czasu do czasu pokazują palcami w moją stronę. Tomek poszedł do toalety a ja sama zostałam przy stoliku. Zamyśliłam się i nie wiedziałam co się wkoło mnie dzieje. Nagle usłyszałam czyjś głos,zdziwiłam się bo to nie był Tomek. Uniosłam oczy do góry i zobaczyłam,że przysiadł się do mnie,nie kto inny tylko Tello. Zagadał do mnie we własnej osobie Cristian,myślałam,że tam zemdleje. Uszczypnęłam się,żeby sprawdzić czy to przypadkiem nie jest sen. Tello był rozbawiony tym wszystkim a ja zastanawiałam się w jakim celu do mnie podszedł. Na odpowiedź na moje niewypowiedziane pytanie nie musiałam długo czekać. Cristian zaczął się wypytywać czy to ja jestem ta szatynką, o której cały czas myśli Sanchez. O rany On o mnie myślał ? Nie wierzyła w to wszystko,nie mogłam oddychać z tych emocji.Byłam taka zmęczona i taka słaba psychicznie,że z tego wszystkiego zemdlałam.

rozdział 1

Był piątkowy wieczór,siedziałam z Domą u niej w domu,była kolejna,comiesięczna noc filmowa.Szykowałyśmy jakieś przekąski,gdy poczułam wibracje swojego telefonu,zobaczyłam na wyświetlaczu,że dostałam smsa od Tomka,byłam ciekawa co chciał.

                                                  od:Tomek.

"Hej Caroline,proszę zadzwoń do mnie jak najszybciej,nie mam nic na koncie"

Bez zastanowienia do niego oddzwoniłam,wcale nie zdziwiła mnie ta wiadomość,on nigdy nie miał wystarczającej ilości pieniędzy żeby do kogoś dzwonić. Odebrał już po pierwszym sygnale,w jego głosie można było wyczuć,że jest naprawdę podekscytowany. Pierwsze co usłyszałam to : "jedziemy do Barcelony,pakuj walizki jutro o 8 mamy samolot,wygrałem bilety na niedzielne GD,rozumiesz lecimy do Barcelony,będziemy na Camp Nou,będę o 6;30 pod Twoim domem,do zobaczenia." Po tych słowach nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić,zaczęłam biegać jak szalona po kuchni,piszczeć,płakać ze szczęścia,wszystko na raz. W tej chwili chce mi się śmiać na myśl,jak wyglądała Doma. Od razu,bez wahania pobiegłam do domu,zaczęłam wrzucać wszystke potrzebne rzeczy do torby.Mama zbudzona hałasem wykonanym przeze mnie od razu przybiegła na górę do mojego pokoju. W pośpiechu jej opowiedziałam o telefonie Tomka,nie miała nic przeciwko temu wyjazdowi,bo wiedziała jakie to dla mnie ważne. W końcu od 5 lat zawracałam jej głowę,chcą nie chcąc znała nazwiska piłkarzy Barcy.
    Musiałam się z tym wszystkim przespać,położyłam się,nie minęło 5 minut i od razu usnęłam. Śniło mi się,że pod czas meczu poznałam,moja piłkarską miłość,Alexisa Sancheza.W tym śnie Alexis strzelił gola i zadedykował go mnie,właśnie mnie. Wiedziałam,że to nie może się spełnić,ponieważ jesteśmy z dwóch innych światów,ale przecież nikt nie zabroni mi śnić o boskim Alexisie. Miałam wszystkie możliwe plakaty z tym utalentowanym piłkarzem,na każdym kroku,w moim pokoju zerkały na mnie jego ciemne oczy.Marzyłam,aby choć raz spojrzały na mnie tak naprawdę. I właśnie miałam okazję wyłapać jego spojrzenie już w niedzielę,pod czas meczu,ohh ta myśl dawała mi takie przyjemne uczucie.
  Z pięknego snu o Alexisie wybudził mnie Tomek,byl taki niecierpliwy,że wparował do mojego pokoju już o 5;45. Przyniósł ze sobą moją ulubiona kawę i pączki,to miało starczyć nam na śniadanie. Prawie godzinę spędziliśmy na obgadywaniu naszego planu na ten weekend,miał to być najpiękniejszy weekend w naszym życiu i tak było...
    Już po godzinie 12 przywitała nas słoneczna Barcelona. Najpierw udaliśmy się do cioci Tomka,która pozwoliła nam się zatrzymać u siebie w domu na te 2 dni. Przez 4 lata naszej znajomości z Tomkiem,nigdy o niej nie slyszałam. Marai,ciocia Tomka przywitała nas pysznym obiadem,potem poszliśmy zwiedzać.
***********************************************************************************
Godzina 20,zostało 45 min do meczu,staliśmy w kolejce,aby wejść na stadion. Nawet nie wiedziałam jakie mamy miejsca,zapomniałam się spytać. Po jakiś 20 minutach dotarliśmy do naszego sektoru,znajdował się on niedaleko tunelu prowadzącego do szatni moich idoli. Co chwilę zerkałam w tamtą stronę,żeby ich zobaczyć. Wybiła godzina 20;40,jako pierwszy z tunelu wyłonił się El Maestro,serce zaczęło mi bić coraz szybciej,czekałam aż ujrzę moją ukochaną 9. Kolejno wychodzili Valdes,wielki Messi,Pique aż w końcu wyszedł on,jeszcze bardziej przystojny niż na zdjęciach,we własnej osobie Alexis Sanchez. Wychyliłam się jak najbardziej,aby tylko przybił mi "piątkę" nie zwracał uwagi na kibiców. Szedł skupiony,nawet nie spojrzał w moją stronę. Trudno się mówi,może uda się po meczu. Cały mecz bacznie obserwowałam jak porusza się 9. Czekałam na pierwszego gola. Aż po 15 minutach wpadł,ale nie dla nas tylko dla Realu.Zrobiło mi się tak jakby smutno.Tomek już nie wytrzymywał nerwowo wykrzykiwał z innymi kibicami,żeby nasi wzięli się w garść,ale nic to nie dało. Już po 30 minutach gry było 2;0. Do końca pierwszej połowy nic sie nie zmieniło. Gdy piłkarze schodzili do szatni,na przerwę,znowu skierowałam się w kierunku tunelu. W końcu szedł Sanchez,zaczęłam wykrzykiwać jego imię,ale nie było jakiejś większej reakcji z jego strony, Powiedziałam w jego kierunku,że na pewno strzeli gola i przełamie swoją niemoc,że w niego wierze i żeby się nie poddawał. Po tych słowach,mogę przysiąc,że lekko się uśmiechnął.Druga połowa zaczęła się golem Messiego po świetnym podaniu od Xaviego. Atmosfera na trybunach była coraz bardziej napięta. 10 minut do końca,20 metrów przed polem karnym Alexis dostaje piękne podanie od Alvesa i wykańcza akcję,zdobywając gola. Moja radość w tamtym momencie nie znała granic. Byłam z niego dumna,zresztą jak wszyscy Cules. Po kilku chwilach 3 bramkę zdobył Puyol po strzale głową,po dośrodkowaniu Pique. Od razu wskoczyłam w objęcia Tomkowi. Znów to piekne uczucie radości,serce o mało co ze mnie nie wyskoczyło.Ostatni gwizdek,mecz się skończył wynikiem 3;2,kolejne udane GD a ja mogłam być tego świadkiem.Nigdy nie zapomnę tego meczu.
**********************************************************************************
   Od razu po meczu udaliśmy się w drogę powrotną do domu. Nie miałam na nic siły,od razu jak się położyłam,zapadłam w sen. I śniły mi się kolejne marzenia,które nie mogły się spełnić....
___________________________________________________________________________________
     na dzisiaj koniec,kiedy będzie następny rozdział,tego nie wiem. Nie wiem jak to się wam podoba,nie jest to jakiś profesjonalizm,ale chciałabym ujrzeć jakieś komentarze,bo nie wiem czy warto dalej pisać. Pozdrawiam wszystkich :)



prolog

     Jestem Caroline i w tej chwili mam 23 lata. Moja historia zaczyna się jakoś 5 lat temu. W tamtej chwili miałam 17 lat i każdej nocy śniłam o nich,o piłkarzach Barcelony. Zawsze chciałam ich zobaczyć na żywo,ale moje życie kibica ograniczało się tylko do oglądania meczy przed TV we Wrocławiu,nikt z rodziny nie popierał mojej pasji,byłam z tym sama w rodzinnym domu,nie miałam rodzeństwa,mieszkałam tylko z mamą i nie wiedziałam co jest z moim ojcem,nigdy nie poruszałyśmy tego tematu,nigdy. W moim życiu była jedna osoba,której zawdzięczam miłość do tego wspaniałego klubu,a tą osobą jest mój przyjaciel,.hmmm były przyjaciel...
    Moje życie zaczęło się zmieniać,gdy Tomek,w tamtych czasach mój najlepszy przyjaciel zdobył bilety na mecz do Barcelony,do tej pory nie wiem jak on to zrobił....


Początek

Cześć Wam wszystkim,zakładam swojego pierwszego bloga i nie wiem jak to pójdzie. Zaczynam z masą pomysłów w mojej głowie,nie wiedząc które zostaną zrealizowane. Mam nadzieję,że jakoś mi się uda zachęcić  stałe  grono odbiorców do czytania tego opowiadania. Mile widziane będą wszelkie komentarze te miłe i te z krytyką,mam nadzieję,że z Waszą pomocą jakoś to się powiedzie. Biorę się za pisanie pierwszego rozdziału. To opowiadanie będzie opowieścią życia naszej głównej bohaterki,która spełniła swoje marzenia,nawet te najmniej realne. Chcę jeszcze dodać,że opowiadanie będzie pisane na podstawie piłkarzy z Barcelony. No to na tyle,oczekujcie pierwszego rozdziału :)