wtorek, 27 sierpnia 2013

rozdział 6

Pozostał tydzień wakacji.Czekała mnie 2 klasa liceum. Alexis w ogóle się nie odzywał odkąd wróciłam do Polski. Wiedziałam,że tak będzie. No bo przecież on mógł mieć każdą,tyle pięknych kobiet się nim interesowało, a ja? Ja pojawiłam się tak nagle... za piękne aby mogło być prawdziwe. Ten ostatni tydzień spędzałam z Domą,Tomkiem i resztą znajomych.Oczywiście nie mogło zabraknąć corocznej imprezy na koniec wakacji.Jak zwykle przed tą imprezą panował wielki szał.Pożegnanie wakacji było organizowane przez nasze kochane miasto,czyli mógł przyjść każdy.Wszyscy moi znajomi mieli z kim iść,tylko ja zostałam sama. Jakoś nie miałam ochoty z nikim iść.Od samego początku miałam w planach aby poznać tam  kogoś nowego.
Mijały dni a 9 się nie odzywała, nie chciałam się narzucać,bo nawet nie odpowiedział na smsa z informacją,że już jestem w Polsce.Było pięknie,ale musiałam o tym wszystkim zapomnieć, Znowu pozostawały tylko sny.
*31 sierpnia,dzień imprezy*
 W dzień imprezy wstałam bardzo wcześnie.Zjadłam śniadanie,zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy i poszłam się przygotować do Domy. Doradzałyśmy sobie nawzajem co i jak.Impreza była na 21. Koło 13 zadzwoniła do mnie mama,żebym jak najszybciej przyszła do domu,bo dostałam jakąś przesyłkę. Nie chętnie ale poszłam do tego domu,myślałam,że to  ze szkoły czy coś w tym stylu. Po 20 minutach wchodziłam do kuchni. Zawołałam mamę,a jej nie było. Nie wiedziałam o co chodzi. Poszłam na górę, do swojego pokoju. Na łóżku leżała jakaś wielka paczka.Od razu wzięłam się za jej rozpakowywanie. Ku mojemu zdziwieniu ,nie było to nic ze szkoły tylko wielki,pluszowy miś i paczka czekoladek.Czekoladek,które były ulubionymi Sancheza. Na samym dnie znalazłam liścik.Była to mała karteczka,na której znajdowała się wiadomość. "Kocham Cię najmocniej na świecie,czekaj na mnie o 20 pod swoim domem ~ twój Alexis." 
Nie wierzyłam własnym oczom,myślałam,że to jakieś żarty. Zeszłam na dół i nie wiadomo skąd,ale na kanapie siedziała moja mama. Zapytałam się o co chodzi z tą paczką na górze. Mama tylko spojrzała  na mnie,uśmiechnęła się i powiedziała,że mam bardzo przystojnego chłopaka. Oczywiście ona nie była za bardzo świadoma kim on jest. Po tej rozmowie już wiedziałam,że paczka w moim pokoju to nie żart. Uradowana pobiegłam do Domy.W ciągu 5 minut wszystko jej opowiedziałam i jak małe dzieci piszczałyśmy i skakałyśmy ze szczęścia. Doma się cieszyła,że pozna mojego chłopaka a ja,że on o mnie nie zapomniał.No tak,ale byłam na niego zła,za to,że nie wysłał ani jednego,głupiego smsa.Najpierw musiał mi się wytłumaczyć a potem mogłam iść się dobrze bawić.Nie ma nic za darmo. Przed 20 poszłam pod swój dom,Doma pojechała ze swoim chłopakiem na imprezę. Kiedy doszłam na miejsce,akurat podjechał Alexis. Wysiadł ze swojego auta i podszedł do mnie. Przytulił mnie bardzo mocno i pocałował. A ja tylko zachwycałam się jego pięknym zapachem, a cała złość poszła w niepamięć.Nie potrafiłam się na niego długo gniewać,przez to tyle rzeczy zostawało bez wyjaśnienia. Ciągle nie wiedziałam co się stało tej nieszczęśliwej nocy ani czemu się do mnie nie odzywał ale postanowiłam,że wszystko wyjaśnimy po imprezie,nie chciałam nam psuć tego wieczoru.Punktualnie na 21dotarliśmy na miejsce,już było pełno ludzi.Nie przemyśleliśmy jednego...Gdy wysiedliśmy z auta, rzucił się do nas tłum fanów Barcelony i oczywiście prosili Sancheza o autografy i zdjęcia. Było ich za dużo,więc postanowiliśmy wsiąść do samochodu i pojechać jak najdalej od tamtego miejsca.Nie wiedzieliśmy gdzie pojechać,w sumie odechciało mi się imprezy bo tutaj,w Polsce wszędzie byłoby tak samo.Udaliśmy się do dom nie do domu,mamy wtedy nie było bo wyszła gdzieś  z koleżankami,czyli cały dom dla nas.Zamówiliśmy chińskie jedzenie a z kuchni zabrałam wino mojej mamuśki.Poszliśmy do mojego pokoju. Alexis zerkał na mnie z tym swoim zadziorskim uśmieszkiem i nie wiedziałam o co mu chodziło. Ah tak cały mój pokój był w jego zdjęciach.Usiedliśmy i pogrążyliśmy się w bardzo długiej rozmowie.Alexis opowiedział mi co się stało tamtej nocy...
*HISTORIA*
Gdy wybiegłem  z domu Fabregasa od razu wsiadłem w samochód i jechałem bez celu przed siebie,nic mnie wtedy nie interesowało,chciałem zapomnieć o tym co widziałem,o tym co się zdarzyło poprzedniego dnia.Jechałem prawie cały dzień,nigdzie się nie zatrzymywałem. Jazda dawała mi ulgę.Mijały godziny,aż w końcu zbliżał się wieczór,nie wiedziałem dokąd dojechałem,więc włączyłem nawigację. Byłem w Madrycie. Trochę mnie poniosło z tą podróżą,ale to nic. Poszukałem jakiegoś spokojnego lokalu. Musiałem ochłonąć,a na smutki jak wiadomo najlepszy jest alkohol. Trochę błędna teoria,widząc skutki jakie są na następny dzień,ale i tak nikt się tym nie przejmuje i sięga po alkohol ponownie. Siedziałem w tym barze dobre 5 godzin. To coś jadłem to rozmawiałem z ludźmi. Nie wiem co to był za lokal ale nikt mnie tam nie rozpoznawał. Koło 2 w nocy wyszedłem stamtąd. Szedłem jakąś ciemną uliczką,sam nie wiem po co i gdzie. Słyszałem za sobą tylko jakieś głosy. 2 lub więcej osób sprzeczało się w związku kim ja jestem.Ktoś zaczął głośno krzyczeć Hala Madrid. Sądząc po głosach, to towarzystwo też było nieźle wstawione+ kibice Realu.Mówią,że to złe połączenie. Nagle ktoś się na mnie rzucił,spytał się kim jestem i gdy uzyskał odpowiedź od razu dostałem czymś w głowę.Byłem półprzytomny tylko słyszałem strzępki zdań.Coś typu: już nam nie strzelisz,puta Barca,barceloniści nie mają tutaj życia.To było naprawdę złe doświadczenie i nie spodziewałem się,że Madridiści są aż tacy brutalni,nie rozumiałem dlaczego to zrobili,przecież w piłce nożnej liczył się szacunek. Nie musieli za nami przepadać,ale żeby od razu napadać na piłkarzy.To nie mieści się w głowie.Nawet nie wiem kto zadzwonił po karetkę,jak to wszystko wyglądało,ponieważ obudziłem się jak już byłem w szpitalu.Strasznie się martwiłem czy jest wszystko w porządku,ponieważ nie przeżył bym bez gry,bez tych wszystkich meczy,bez kolegów z drużyny oraz bez najlepszych kibiców na świecie. Bardzo się ucieszyłem,gdy dowiedziałem się że to tylko kilka drobnych stłuczeń,siniaki itd i że będę mógł wrócić do gry po okresie miesiąca.
   Nawet największemu wrogowi nie życzę takiego przeżycia.
*Caroline*
Gdy skończył to opowiadać nie mogłam powstrzymać swoich łez,nie potrafiłam nic powiedzieć tylko rzuciłam mu się w ramiona i  przytulałam jak najmocniej potrafiłam.Przesiedzieliśmy razem całą noc,rozmawiając o wszystkim i o niczym.Najlepsze zakończenie wakacji na świecie
.Następnego dnia Alexis musiał wracać do Barcelony, a ja musiałam szykować się do szkoły.Podczas jego krótkiego pobytu ustaliliśmy datę mojej  przeprowadzki do Barcelony,mieliśmy razem zamieszkać już w październiku. Mimo iż było to trochę za wcześnie to oboje byliśmy pewni,że chcemy mieszkać razem. Sanchez miał mi załatwić szkołę a ja miałam miesiąc aby pozałatwiać swoje sprawy,pożegnać się ze wszystkimi i żegnaj Wrocławiu,żegnaj Polsko.
       Wrzesień rozpoczął się nudnymi lekcjami powtórzeniowymi,nic ciekawego do roboty nie było. Moja mama była zła z powodu przeprowadzki,ale się zgodziła, choć od naszej rozmowy o tym, prawie w ogóle już nie rozmawiałyśmy. Popołudnia spędzałam na nauce,na spotkaniach z Domą lub Tomkiem.Im też nie było do szczęścia z tą informacją,ale zapewniali mnie,że będą mnie odwiedzać.
Powoli brałam się za pakowanie,Alexis miał po mnie przyjechać 30 września. Brałam ze sobą wszystko co wpadło mi w ręce,zabrałam mamie połowę albumów ze zdjęciami. Dni mijały bardzo szybko i nieubłaganie zbliżał się dzień mojej przeprowadzki. Dostawałam dużo próśb,żeby powysyłać znajomym autografy piłkarzy,nagle znalazło się tak dużo moich przyjaciół i kibiców Barcelony.Ehhh.
______________________________________________________________________________
No to kolejny rozdział za nami a Ty jak już jesteś w tym miejscu to zostaw po sobie komentarz na pamiątkę :)).

1 komentarz:

  1. Dopiero dzisiaj mogłam przeczytać, podoba mi się bardzo :)
    Czekam na więcej i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń