Obudziłam się jakoś koło 7 rano z wizją tych pięknych oczu. Oj jakbym chciała,żeby to było tak naprawdę a nie tylko w mojej wyobraźni.Wstałam i udałam się do kuchni zrobić śniadanie,Tomek jeszcze chrapał w
pokoju obok. W wolnej chwili sprawdziłam swojego fb i zobaczyłam nowy post Alexisa. Pisał w nim,że dziękuje wszystkim za to,że w niego nie zwątpili i na każdym kroku czuł ich wsparcie. Oraz wspomniał o pięknej szatynce,która w niedziele dodała mu otuchy,pewnymi słowami. O rany,to chodziło o mnie,aż się zarumieniłam,o jezu Alexis Sanchez mnie zauważył,nie wierzyłam w to wszystko.Zawołałam Tomka na śniadanie,wstał niechętnie,ale kiedy
dostała całusa w policzek,to nabrał energii. Musieliśmy nabrać
tempa,ponieważ chcieliśmy jeszcze podejść pod Camp Nou porobić zdjęcia a
o 14 mamy samolot powrotny do Polski. Koło 10 byliśmy już pod tym pięknym stadionem. Porobiliśmy dużo zdjęć i postanowiliśmy,że jeszcze przejdziemy się około 5 km w kierunku Ciutat Esportiva. Mieliśmy nadzieję,że spotkamy piłkarzy,podążających na trening. Oczywiście los nam sprzyjał i wybraliśmy odpowiedni moment na ten spacer. Widzieliśmy wysiadających piłkarzy ze swoich samochodów a ja z nadzieją szukałam mojej magicznej 9.Tomek poszedł dręczyć pilarzy o autografy a ja stałam z daleka,czekając aż ujrzę Alexisa. Nagle poczułam,że ktoś mi się przygląda,nasze spojrzenia się spotkały,to były te piękne oczy,to był On. Patrzyliśmy na siebie z jakieś 10 sekund,ale przerwał nam Tomek. Podbiegł do mnie uradowany,był w siódmym niebie. Rozmawiał z kimś przez telefon.Szybko zerknęłam w stronę 9,ale już gdzieś zniknął.W tamtym momencie byłam zła na Tomka i to bardzo,ale chciałam się dowiedzieć z czego tak się cieszy. Opowiedział co się stało,a mianowicie jego ciocia Maria,musiała wyjechać na miesiąc i nie miała komu zostawić mieszkania,a nie wypadało,żeby stało puste. I zaproponowała nam,żebyśmy zostali jeszcze przez miesiąc w Barcelonie. O jejku cały miesiąc tutaj,zgodziłam się od razu.Lecz był mały problem,co na to mama.... Musiałam do niej zadzwonić,ta rozmowa nie była łatwa,ale po jakiejś godzinie udało mi się ja przekonać. Nawet zaproponowała,że wyśle mi więcej pieniędzy.Jeszcze poinformowałam Domę,że nie będziemy się widzieć cały miesiąc,zrobiło mi sie troche przykro,ale nie mogłam odpuścić takiej okazji.Moja przyjaciółka to zrozumiała i cieszyła się razem ze mną. Wiedziała jak działają na mnie piłkarze.
***************************************************************************
Wraz z Tomkiem wybraliśmy się do najlepszego klubu w Barcelonie aby uczcić,to że zostajemy tutaj caluteńki miesiąc. Ponoć czasami można tam spotkać piłkarzy pierwszej drużyny. I oczywiście tym razem znowu mieliśmy szczęście,dwa stoliki dalej siedział Pique z Bartrą i Tello. O czymś rozmawiali i miałam wrażenie,że cały czas się na mnie patrzą i od czasu do czasu pokazują palcami w moją stronę. Tomek poszedł do toalety a ja sama zostałam przy stoliku. Zamyśliłam się i nie wiedziałam co się wkoło mnie dzieje. Nagle usłyszałam czyjś głos,zdziwiłam się bo to nie był Tomek. Uniosłam oczy do góry i zobaczyłam,że przysiadł się do mnie,nie kto inny tylko Tello. Zagadał do mnie we własnej osobie Cristian,myślałam,że tam zemdleje. Uszczypnęłam się,żeby sprawdzić czy to przypadkiem nie jest sen. Tello był rozbawiony tym wszystkim a ja zastanawiałam się w jakim celu do mnie podszedł. Na odpowiedź na moje niewypowiedziane pytanie nie musiałam długo czekać. Cristian zaczął się wypytywać czy to ja jestem ta szatynką, o której cały czas myśli Sanchez. O rany On o mnie myślał ? Nie wierzyła w to wszystko,nie mogłam oddychać z tych emocji.Byłam taka zmęczona i taka słaba psychicznie,że z tego wszystkiego zemdlałam.
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :P
Przy okazji zapraszam czytelników twojego bloga do mnie: http://zakochaniwsercukatalonii.blogspot.com/