piątek, 6 września 2013

rozdział 8

- sto lat,sto lat niech żyje,żyje nam....kochanie wstawaj dziś Twój wielki dzień,powiedział rozradowany Alexis.
-ale,że o co chodzi ? daj mi spać
-no jak to o co,w końcu masz dziś urodziny. Masz 30 min i złaź na dół,będę na ciebie czekał.
Uniosłam swoją głowę i popatrzyłam  pytająco na niego. Zastanawiał się o co mu chodzi z tymi urodzinami,przecież mam je dopiero 15 grudnia. Spojrzałam na wyświetlacz swojego telefonu.Fakt. Była 11,15 grudnia. Kończyłam 18 lat,a mój chłopak za 4 dni 24 lata.Wtedy sobie przypomniałam,że nie wymyśliłam  żadnego prezentu,ale mniejsza o to. Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic.Ubrałam swoją ulubioną sukienkę "małą czarną". Włosy tylko rozczesałam,popsikałam się ulubionymi perfumami Alexsisa i zeszłam do kuchni. Sancheza nigdzie nie było. Wyszłam przed dom i ani jego,ani samochodu nie było. Wróciłam się do domu i wziełam telefon. Wykręciłam numer swojego chłopaka. Odebrał po 3 sygnałach :
- no mała,już jesteś gotowa ?
-tak,tak ale gdzie cię wywiało ?
-nie martw się,czekaj przed domem zaraz tam będę,powiedział w pospiechu i się rozłączył.
Ubrałam buty,spakowałam potrzebne rzeczy do torebki i wyszłam przed dom. Nim zdążyłam zamknąć drzwi na klucz,usłyszałam pisk opon i zobaczyłam Alexisa w czarnym ferrari.Wysiadł z auta i otworzył mi drzwi,poczekał aż wsiądę,zamknął drzwi i wsiadł za kierownicę. Był bardzo zadowolony i radosny. Nie odpowiadał na pytania dotyczące dokąd jedziemy. Byłam bardzo ciekawa,co on znowu wymyślił. Podczas jazdy cały czas ktoś do mnie dzwonił,żeby złożyć życzenia.Nie lubię takich rozmów,ale jeszcze bardziej nie lubię jak śpiewają mi sto lat.
Gdy zadzwoniła mama,rozmawiałyśmy jakieś 40 min,a my ciągle jechaliśmy. Podczas rozmowy z mamą popłakałam się. Nie mogłam się doczekać,kiedy ją zobaczę.Najbliższa okazja to święta. Pierwsza podróż mojej mamy do Barcelony. Z zamyślenia wyrwał mnie Alexis.
-Kochanie jesteśmy na miejscu,poczekaj chwilę i nie wysiadaj z samochodu,zaraz tu po ciebie wrócę.
Czekałam na niego,mijały minuty i ciągle go nie było. W końcu pojawił się w towarzystwie dwóch osób,które widziałam pierwszy raz na oczy. Rozmawiali bardzo zaangażowani na jakiś temat. Tuż przed samochodem ucichli. Powoli wysiadłam z samochodu i dopiero wtedy zauważyłam,że jestem w bardzo pięknym miejscu. Byliśmy na jakiejś górce,widok zapierał dech w piersi. Bardzo mi się tam podobało. Sanchez szybko przedstawił mnie swoim znajomym i udaliśmy się w stronę wielkiego hangaru. Dalej nie wiedziałam o co chodzi,mój chłopak niósł ze sobą plecak,oczywiście w barwach i z herbem Barcelony. Weszliśmy do jakiejs budki i Alexis zaczął wyciągać ciuchy z plecaka. Miałam się przebrać. Były to ogólnie ciuchy sportowe,dokładnie dres. Bez żadnych dyskusji się przebrałam,związała włosy i wyszłam na zewnątrz gdzie miał czekać na mnie mój chłopak. On także się przebrał i stał przy wejściu do tego hangaru. Byłam bardzo ciekawa co tam się znajduje. Miałam pewne podejrzenia. Gdy weszliśmy do środka moim oczom ukazały się jakieś samoloty. Tom i Paul,tak mieli na imię znajomi Alexis dali mi jeszcze do ubrania jakiś kombinezon ochronny. Wsiedliśmy do samolotu. Nie minęło pięć minut gdy szybowaliśmy już wysoko ponad chmurami. Wyjaśnili mi,że czeka nas skok ze spadochronem. Bałam się tego,ale wiedziałam,że nic mi się nie stanie.
       Podczas skoku czułam się niesamowicie. Rozpuściłam włosy i czułam jak rozwiewają mi się na każdą stronę. Moje serce waliło jak oszalałe ale było bardzo przyjemnie.I te piękne widoki. Sam skok nie trwał za długo.Wylądowaliśmy niedaleko naszego samochodu.
- i jak się czujesz Caroline ? spytał Alexis
-bardzo dobrze ,fajny prezent. Dziękuję wypowiedziałam to zdanie i pocałowałam go w policzek.
- Dobra to teraz idź się przebrać z powrotem w tą piękną sukienkę i jedziemy realizować dalszą część dnia.
Uśmiechnął się najpiękniej na świecie i sam udał się,żeby się przebrać. Szybkim krokiem,pełna euforii poszłam szybko się umyć i ubrać. Gdy wszystko skończyłam,Alexis już czekał na mnie przy ferrari. W rękach trzymał małe,czerwone pudełeczko. Szybko wzięłam się za jego rozpakowanie,bo bardzo lubię prezenty. Z opakowania wyjęłam piękny naszyjnik z literką A. Sanchez od razu wziął i zapiął mi go na szyi. Przytuliłam się i mu podziękowałam. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę powrotną. W czasie jazdy przysnęłam. Obudziłam się gdy gwałtownie zahamowaliśmy. Byliśmy pod domem. Nad drzwiami wisiał napis "wszystkiego najlepszego Caroline".
-no to jeszcze raz wszystkiego najlepszego kochanie,powiedział Alexis a ja ruszyłam w stronę domu. Wiedziałam,że coś się dzieje w środku. Dużo się nie pomyliłam. Od razu jak otworzyłam rozległo się głośne "NIESPODZIANKA" i moi goście zaczęli śpiewać mi sto lat. Cała się zaczerwieniłam i zaczęłam się śmiać.Zostałam przez wszystkich wyściskana i wycałowana. Dostałam dużo prezentów. Na przyjęciu nikogo nie zabrakło,była cała drużyna Barcelony i partnerki piłkarzy. Dużo się śmialiśmy,tańczyliśmy,gadaliśmy. Impreza była jak najbardziej udana. Najpiękniejsze urodziny w moim dotychczasowym życiu. Dużo osób rozeszlo się do domu a niektórzy zostali u nas na noc.
-Mam jeszcze dla ciebie jeden prezent,no może bardziej propozycję
-No dawaj mów,jestem tego ciekawa
-Chcesz ze mną pojechać 21 grudnia do Chile,poznać moją rodzinę ?
- No pewnie,jeszcze się pytasz ?! Tylko pamiętaj,żebyśmy wrócili na 24,bo będzie moja mama.
-spokojnie wszystko jest załatwione,niczym się nie martw
-No to fajnie,teraz chodźmy już spać
Położyliśmy się i nie minęło 5 min a ja już spałam jak zabita.
*21 grudnia*
-Kochanie pośpiesz się bo zaraz spóźnimy się na samalot !
-Już,jestem gotowa. Weź moje rzeczy a ja zaraz przyjde do samochodu tylko sprawdzę,czy nie przyszły jakieś listy.
Pobiegłam szybko w stronę skrzynki i wyjęłam sporą kupkę listów.Nie miałam czasu wszystkich przeglądnąć,więc wrzuciłam je do torebki i udałam się w stronę samochodu.
    Szybko przeszliśmy do samolotu i zajęliśmy swoje miejsca. Towarzyszyła nam niesamowita radość.W końcu miałam chwilę czasu i przeglądnęłam te wszystkie listy. W większości były to kartki urodzinowe. Aż natrafiłam się na jakiś list bez podanego nadawcy. Wzięłam się za czytanie dość sporego "wypracowania". Po przeczytaniu tego byłam w szoku,nie wiedziałam czy to jakieś żarty czy prawda,ponieważ był to list od....
________________________________________________________
No trochę długo nic tutaj nie pisałam. No ale w końcu mamy ! :) Czekam na jakieś opinie, a następny rozdział będzie w następny piątek lub sobotę. Proszę o 5 komentarzy. CZYTASZ=KOMENTUJESZ :)

4 komentarze:

  1. bardzo jestem ciekawa co to był za list :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojj , w najbardziej ciekawym momencie zakończyłaś :P Rozdział bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny pisz dalej :)) kto to.moze byc ;D heh

    OdpowiedzUsuń
  4. Oesu, w najciekawszym momencie przerwałaś ? No dzięki :C

    Co do całego bloga, jest po prostu SUPERMEGAŚWIETNYCUDOWNYWOW. :D
    Czekam na dalsze rozdziały z ogromnym zniecierpliwieniem.

    Buziaczki ! ♥

    Jedna z Cules ♥, http://takie-tam.blog.onet.pl/ ( mój blog :))) )

    OdpowiedzUsuń